Sytuacja w Syrii staje się coraz bardziej skomplikowana. Wiele rejonów objętych walkami
jest niedostępnych, a różne grupy zbrojne walczą między sobą. Niedawne porwanie dwóch
włoskich wolontariuszek realizujących w Syrii projekt humanitarny stanowi ilustrację
tego, co się dzieje, jednak ten krwawy konflikt niestety ulega zapomnieniu, a powinien
jak najbardziej być przedmiotem troski wspólnoty międzynarodowej. Takiego zdania jest
nuncjusz apostolski w Syrii abp Mario Zenari. W opinii papieskiego dyplomaty szczególny
niepokój budzi umacnianie się Państwa Islamskiego, które zagraża mniejszościom religijnym.
„W pierwszym roku rewolty nie było widać szczególnych problemów – powiedział
Radiu Watykańskiemu abp Zenari. – Te pojawiły się w roku następnym i kolejnym, wraz
z przybyciem ultraradykalnych ekstremistów z zagranicy. Jeśliby ten ruch Państwa Islamskiego
nie daj Boże się rozszerzył, wówczas sytuacja stanie się naprawdę bardzo poważna,
wręcz krytyczna, tak dla chrześcijan, jak i dla innych, bo przecież mamy do czynienia
również z wysadzaniem meczetów. Ten konflikt ewoluuje w sposób niepojęty i nie wiadomo,
do czego doprowadzi. Przenosi się na Liban, Irak... Jeśli chodzi o exodus ludności,
to co minutę jakaś rodzina jest zmuszona opuścić swój dom i udać się gdzieś ku wybrzeżu
Morza Śródziemnego czy do Libanu. Chrześcijanie dzielą tu los innych. W niektórych
przypadkach doświadczyli boleśnie sukcesów ekstremistów w takich miejscowościach,
jak Maalula, Sadat czy Kassab... Cała wspólnota międzynarodowa powinna poważnie podjąć
te problemy, które jak widać łatwo roznoszą się po różnych krajach regionu”.