2014-06-25 15:39:06

Audiencja ogólna: nie można wierzyć poza Kościołem


Chrześcijaninem nie jest się w pojedynkę. Nie można wierzyć w Boga, nie należąc do Kościoła – powiedział Franciszek na audiencji ogólnej. Kontynuując nowy cykl katechez eklezjologicznych mówił o znaczeniu przynależności do Kościoła. Przyznał, że nie jest to sprawa oczywista. Dziś często spotykamy się z pokusą, by wierzyć w Boga, ale nie interesować się Kościołem. Jest to niebezpieczna i zgubna pokusa – podkreślił Papież. Pan Bóg bowiem zechciał, byśmy wiarę otrzymali i pielęgnowali we wspólnocie Kościoła.

„Nie jesteśmy od siebie odizolowani i nie jesteśmy chrześcijanami w pojedynkę, każdy z osobna: naszą chrześcijańską tożsamością jest przynależność! – mówił Ojciec Święty. – Jesteśmy chrześcijanami, bo należymy do Kościoła. To jak nazwisko: jeśli imię brzmi «jestem chrześcijaninem«», to nazwisko – «należę do Kościoła». Warto zauważyć, że ta przynależność została też wyrażona w imieniu, którym Bóg nazywa samego siebie. Odpowiadając Mojżeszowi w zdumiewającej scenie z «płonącym krzewem» (por. Wj 3,15), określa siebie jako Bóg ojców. Nie mówi: jestem Wszechmogący, ale: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba. W ten sposób objawia się jako Bóg, który zawarł przymierze z naszymi ojcami i pozostaje zawsze wierny swemu przymierzu, wzywając nas do wejścia w tę relację, która nas uprzedza”.

Franciszek zachęcił, by przypomnieć sobie z wdzięcznością tych, którzy nam przekazali wiarę i wprowadzili do wspólnoty Kościoła. Chrześcijaninem nikt nie staje się o własnych siłach, chrześcijanina nie produkuje się w laboratorium, ale stajemy się nim w tym ludzie, który nazywa się Kościołem – mówił Papież.

„Jeśli wierzymy, jeśli umiemy się modlić, jeśli znamy Pana i możemy słuchać Jego Słowa, jeśli czujemy, że jest On blisko nas i rozpoznajemy Go w braciach, to dlatego, że inni przed nami żyli wiarą, a następnie przekazali ją nam – kontynuował Papież. – Wiarę otrzymaliśmy od naszych ojców, od naszych przodków, a oni nas jej nauczyli. Jeśli dobrze się zastanowimy, któż wie, ile w tej chwili drogich twarzy przychodzi nam na myśl: może to być oblicze naszych rodziców, którzy poprosili dla nas o chrzest; naszych dziadków albo kogoś z krewnych, którzy nauczyli nas znaku krzyża i pierwszych modlitw; lub też twarz proboszcza czy innego kapłana, zakonnicy, katechety, kogoś, kto przekazał nam treść wiary i pomógł nam wzrastać jako chrześcijanie. Ja pamiętam zawsze twarz mojej siostry katechetki i dziękuję za nią Bogu. Otóż to jest Kościół: wielka rodzina, w której jesteśmy przyjmowani i uczymy się żyć jako wierzący i jako uczniowie Pana Jezusa”.

Na zakończenie Franciszek raz jeszcze przestrzegł, by nie oddzielać osobistej wiary od przynależności do Kościoła. Mogą być ku temu powody, bo chrześcijanie mają też swoje słabości, a życie wspólnotowe bywa trudne. Chrześcijanin nie może być jednak wolnym strzelcem, w Kościele nie ma miejsca na postawę „zrób to sam” – podkreślił Papież:

„Czasami można usłyszeć, jak ktoś mówi: «Wierzę w Boga, wierzę w Jezusa, ale Kościół mnie nie obchodzi...». Ileż razy to słyszeliśmy? Ale tak nie można. Są ludzie, którzy twierdzą, że mogą mieć osobistą, bezpośrednią, bliską relację z Jezusem Chrystusem poza wspólnotą Kościoła i bez jego pośrednictwa. Są to pokusy niebezpieczne i szkodliwe. Jest to, jak mówił wielki Paweł VI, absurdalna dychotomia. To prawda, że życie we wspólnocie jest trudne, a czasami może okazać się męczące: może się zdarzyć, że jakiś brat czy siostra stwarza nam problem albo nas gorszy... Ale Pan powierzył swe orędzie zbawienia ludziom, nam wszystkim, świadkom; to w naszych braciach i siostrach z ich darami i ograniczeniami wychodzi nam na spotkanie i pozwala się rozpoznać” – podkreślił Ojciec Święty.

kb/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.