Lampedusa: lekarze z Zakonu Maltańskiego wśród uchodźców
Praktycznie każdego dnia do południowych wybrzeży Włoch docierają kolejne łodzie z
uchodźcami. Ośrodki pomocy są przepełnione. Władze Italii proszą Europę o wsparcie.
W stawianie czoła przedłużającemu się kryzysowi humanitarnemu aktywnie włącza
się także Kościół, m.in. za pośrednictwem Caritas. W Palermo kolejne świątynie przerabiane
są na noclegownie dla uchodźców. Także lekarze z Zakonu Maltańskiego przez całą dobę
niosą im pomoc. Specjalne ekipy dyżurują nie tylko w ośrodkach dla migrantów, ale
także na łodziach niosących im ratunek. Na jednej z nich przez 45 dni pracowała doktor
Giada Bellanca. Tylko podczas pierwszego dyżuru jej zespół uratował 1160 uchodźców.
Włoska lekarka podkreśla, że uchodźcy są ogromnie wdzięczni za otrzymaną pomoc i proszą
jedynie, by traktować ich jak normalnych ludzi.
„Migranci. Osobiście, kiedy
docierają do wybrzeży Italii, wolę o nich mówić «goście». Tak w rzeczywistości jest,
gościmy ich w ramach operacji «Mare Nostrum - Nasze Morze». Nie możemy ich traktować
jak przestępców – mówi doktor Bellanca. - Musimy pamiętać, że zanim wsiedli do tych
wyniszczonych łodzi czy pontonów byli normalnymi ludźmi. Może bardzo biednymi, może
żyjącymi w okrutnych warunkach, ale normalnymi. Mieli rodziny, robili zakupy, odprowadzali
dzieci do szkoły, pracowali, robili projekty na przyszłość, może chcieli wybudować
dom. Tak jak każdy z nas tutaj. I o tym nie wolno nam zapominać. Gdy wyławiamy ich
w często ciężkim stanie, oni nie przestają być ludźmi. Nie mamy prawa na nich patrzeć
inaczej. To ludzie, którzy są tacy sami jak my”.
Doktor Bellanca wyznaje,
iż ogromnym zaskoczeniem był dla niej fakt, że wśród syryjskich uchodźców, którym
niosła pomoc, jest bardzo wielu ludzi doskonale wykształconych i mających dobry fach
w ręku. Gdyby nie wojna, nigdy nie opuściliby swojej ojczyzny. „To zmieniło moje patrzenie
na to, co się dzieje po drugiej stronie morza. Każdy z tych ludzi, decydując się na
tak dramatyczną podróż, robił to w nadziei na normalne życie” - podkreśla lekarka.
Wspomina nadzieję, jaka pojawiała się w oczach setek uratowanych przez nią ludzi po
tym, jak usłyszeli, że są we Włoszech. „Wielu z nich wsiadając w Afryce do łodzi nie
ma najmniejszego pojęcia, gdzie wyląduje – mówi doktor Bellanca. - Wiedzą jedynie,
że Europa oznacza dla nich możliwość godnego życia”.