Włochy proszą UE o większą pomoc w stawianiu czoła problemowi migrantów
„Migranci przybywający do Europy przez Morze Śródziemne nie mogą pozostać problemem
tylko Włoch. To jest wyzwanie dla całej wspólnoty międzynarodowej” – w tym tonie Organizacja
Narodów Zjednoczonych komentuje kolejny apel włoskiego rządu o pomoc w rozwiązaniu
kwestii rosnącej migracji.
Tymczasem, kiedy Unia Europejska zdaje się nie
dostrzegać problemu, włoskie wyspy Sycylia i Lampedusa nie dają już rady. Od początku
roku wylądowało na nich 52 tys. migrantów. Tylko w ostatnich godzinach dotarły tam
statki wiozące ponad 2 tys. uciekinierów z Afryki. Ośrodki pomocy są przepełnione,
kolejne gminy oddają emigrantom sale gimnastyczne, ośrodki kulturalne i szkoły. Szeroko
też otwierają swoje drzwi parafie i klasztory. Im jednak dalej na północ, zarówno
Włoch, jak i Europy, tym trudniej znaleźć miasta i ośrodki gotowe przyjąć migrantów
uciekających przed wojną i głodem.
„Trzeba nie tylko nowej europejskiej polityki,
ale również większej wrażliwości na dramat tych ludzi” –powiedział ks. Giovanni La
Manna, kierujący rzymskim ośrodkiem dla uchodźców.
„Przestańmy mówić wyłącznie
o «sytuacji kryzysowej» i «liczbach». Italia ma przecież 60 mln mieszkańców i jakieś
50-60 tysięcy migrantów nie może nas przestraszyć. Pomyślmy choćby o Jordanii czy
Libanie, które wzięły na siebie o wiele większy ciężar pomocy ludziom uciekającym
przed wojną w Syrii, której my wciąż bezradnie się przyglądamy. Trzeba starać się
wykorzenić przyczyny migracji, rozwiązać istniejące konflikty. W przeciwnym wypadku
wciąż będziemy w takiej sytuacji. Ci ludzie mają prawo prosić nas o pomoc i ochronę.
Unia Europejska musi otworzyć kanały humanitarne. Pozwólmy tym ludziom przemieszczać
się bezpiecznie. Położyłoby to też kres wykorzystywaniu ich przez przemytników” –
powiedział ks. La Manna.