Przed pielgrzymką Papieża Franciszka do Ziemi Świętej (24 – 26 maja 2014 r.). Rozmowa
z ks. Andrzejem Koprowskim SJ, dyrektorem programowym Radia Watykańskiego
Leszek Gęsiak SJ (LG): Ojcze Andrzeju, kilka dni po konklawe na spotkaniu
z dziennikarzami Papież Franciszek mówił, że wydarzenia religijne nie są bardziej
skomplikowane i trudne do opisania niż te, które tyczą sfery polityki,
kultury czy życia społecznego, ale są „innej natury”. Co to tak naprawdę znaczy?
Andrzej
Koprowski SJ (AK): To znaczy po prostu, że dotyczą drogi Ludu Bożego, który zmierza
na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Warto o tym pamiętać przy okazji wizyty Franciszka
w Ziemi Świętej. Wpisuje się ona w drogę chrześcijaństwa zwłaszcza od Soboru Watykańskiego
II i wiąże się z 50. rocznicą jerozolimskiego spotkania Pawła VI z patriarchą Konstantynopola
Atenagorasem. Ale trzeba też pamiętać o wizytach Jana Pawła II i Benedykta XVI oraz
o ważnych słowach, jakie ten ostatni wypowiedział w Jordanii przy poświęceniu kamienia
węgielnego pod budowę uniwersytetu patriarchatu łacińskiego Jerozolimy w Madabie o
roli edukacji dla pokoju i rozwoju całego Bliskiego Wschodu, w wysiłkach podejmowanych
dla przełamania ignorancji i uprzedzeń. Każda z tych wizyt umacniała więzi między
życiem chrześcijan na Ziemi Jezusa i Kościołem powszechnym, była wydarzeniem znaczącym
w dialogu ekumenicznym i międzyreligijnym. Warto śledzić co Pan Jezus chce
dokonać poprzez konkretnego Papieża. Każdy Biskup Rzymu „jest Papieżem”, jest
Następcą Piotra. Ale też każdy wnosi swoją osobowość, swoje doświadczenie, swój styl
komunikowania. Paweł VI, Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek – to różnorodne osobowości.
Ale i czasy odmienne. Osobowości krzyżowały się z etapami rozwoju chrześcijaństwa
i poszczególnych społeczeństw. Pamiętny wieczór 5 stycznia 1964 r.: w siedzibie
delegatury apostolskiej w Jerozolimie pierwsze spotkanie Pawła VI z patriarchą Konstantynopola
Atenagorasem. Paweł VI mówi: „Jestem przekonany, że to moment, w którym w sposób szczególny
żyjemy w obecności Boga”. Wzruszające są słowa patriarchy, który porównuje Papieża
do postaci z Dziejów Apostolskich i listów św. Pawła. Radość ze spotkania w miejscu
tak znaczącym dla chrześcijan. Potem wizyta Jana Pawła II. Radość wiary, ale i owoc
przyjaźni z kolegami szkolnymi, Żydami z Wadowic, a przede wszystkim doznań świadka
nazistowskich krematoriów. Znalazło to odbicie w serdeczności spotkań ze społecznością
Izraela, w klimacie modlitwy przy Murze Płaczu. Wreszcie, głębia teologiczna i ludzka
przy pewnej dyskretności emocjonalnej Benedykta XVI i spontaniczność Franciszka, siła
jego bezpośrednich odruchów, bez filtrów protokolarnych, owocowanie lat współpracy
międzyreligijnej i na polu społecznym ze wspólnotą żydowską Argentyny. To wszystko
krzyżuje się z – często odmiennymi i sprzecznymi między sobą – oczekiwaniami polityków,
ale nie „zwykłych ludzi”, Ludu Bożego, który wędruje z Jezusem.
LG: Mówi
Ojciec o różnych akcentach poszczególnych wizyt Papieży w Ziemi Świętej. Co szczególnego
podkreśla przed tą podróżą Papież Franciszek?
AK: Dla każdego z
Papieży Ziemia Święta jest miejscem szczególnym w historii zbawienia, ziemią Jezusa.
Papież Franciszek podkreśla charakter swej wizyty jako „pielgrzymki”. W ten sposób
przywołuje na pamięć znaczenie Jerozolimy i Rzymu. Ułatwia głębsze zrozumienie centralnego
miejsca Jezusa i historii zbawienia, która dokonuje się w czasie i w miejscu określonym.
Podobnie jak znaczącą, ale pomocniczą rolę struktury kościelnej. Nie jest ona obrosłą
zwyczajami wieków monarchią, ale przede wszystkim wspólnotą uczniów mającą odniesienie
do Piotra, Dwunastu i Maryi. To pielgrzymka Biskupa Rzymu, Następcy Piotra do historycznych
i geograficznych źródeł wiary i wspólnoty Uczniów, których Pan posłał „aż na krańce
świata”, by głosili Dobrą Nowinę. Wybrany Lud Pana, Boga Jahwe, z całą historią przymierza
między Panem a Izraelem. Jerozolima ma w tym swoje miejsce szczególne. Cała ziemia
jest stworzona przez Boga, ale Izrael i wspólnota Uczniów Chrystusa, chrześcijaństwo,
Kościół są królewskim kapłaństwem, narodem świętym posłanym, by głosić Przymierze
z Panem i umacniać je przez wiarę i Chrzest. Pielgrzymka Papieża Franciszka będzie
znakiem solidarności z wszystkimi chrześcijanami Ziemi Świętej, wyrazem przekonania,
że bez nich Bliski Wschód straciłby swój charakter i bogactwo kulturowe. Co więcej,
bez chrześcijan nie ma możliwości pojednania między Izraelczykami i Arabami. Obydwie
strony uginają się pod ciężarem ran, pogwałcenia swojej godności ludzkiej i zablokowania
pokojowego rozwoju. Brak zaufania przekroczył granice. Jedynie chrześcijanie mają
kategorię przebaczenia, niezbędną by znaleźć drogę wyjścia z sytuacji, która trwa
od lat i coraz bardziej ciąży obydwu stronom. Pielgrzymka Papieża Franciszka wniesie
ewangeliczne świadectwo; ułatwi dostrzeżenie, że ten, który przebacza, i ten, któremu
przebaczono, spotykają się w krzyżowym punkcie, jakim jest godność człowieka, wartość
fundamentalna, której nie można zgubić.
LG: Co zdaniem Ojca w tej
najbliższej papieskiej pielgrzymce może mieć szczególne znaczenie?
AK:
Warto zwrócić uwagę na kilka kluczowych punktów programu Pielgrzymki i ich znaczenie
w perspektywie historii zbawienia, chrześcijaństwa. Pielgrzymka rozpoczyna się
od Jordanii. Topograficznie i geograficznie Ziemia Święta obejmuje Izrael, Palestynę,
Jordanię. Rzeka Jordan (YaRDen = zstępujący) przepływa z północy na południe jak kręgosłup,
dając wodę niczym błogosławieństwo życia regionom na wschód i na zachód od rzeki,
jak rosa Hermonu, która opada na górę Syjon (por. Ps 133, 3). Ojciec Święty będzie
także nad samym Jordanem. Ważne, byśmy byli wrażliwi na wydarzenia biblijne, aby nie
zostać na powierzchni tego, co dokonuje Jezus. Obecność Papieża nad Jordanem nie ma
stać się „świętowaniem naszego chrztu”, ale przede wszystkim wspomnieniem chrztu Jezusowego,
który wpisuje się w całość historycznego procesu, w tym i ustanowienia Kościoła dla
zbawienia świata. Dla Jezusa chrzest w Jordanie był elementem namaszczenia mesjańskiego
(MaSHiaCH), a więc początkiem jego misyjnego przepowiadania, głoszenia Dobrej Nowiny
(por. Dz 10, 37-43). Nasz chrzest wpisuje nas w określoną dynamikę. Nie jest to bierne
uczynienie z nas „dzieci Boga”, bierne „usunięcie skutków grzechu pierworodnego”,
ale przede wszystkim wprowadzenie w namaszczenie, które czyni z nas część „łańcucha”
łączącego z Jezusem w perspektywie naszego aktywnego uczestnictwa w powołaniu misyjnym
do przekazywania Ewangelii, jaką jest sam Jezus (por. Mk 1, 1; Łk 24, 48). Nie jesteśmy
ochrzczeni tylko po to, by „być zbawieni”, ale by zbawiać razem z Jezusem. Poprzez
chrzest Jezus, jedyny Kapłan, czyni z nas królestwo kapłańskie, uczestników Jego kapłaństwa
(por. 1 P 2, 9; Ap 1, 6; 5, 10; 20, 6). Być ochrzczonym oznacza: być posłanym z misją
ewangeliczną do innych. Jan Paweł II podkreślał, że chrzest to początek spotkania,
które rozwija się przez całe życie, przez wszystkie wydarzenia życia, a którego dopełnienie
dokonuje się dopiero w wieczności. Papież Franciszek w sposób szczególny podkreśla
fakt stania się chrześcijaninem jako zaproszenie do misji.
LG: Później Papież
uda się do Betlejem.
AK: Tak. Drugim etapem papieskiej pielgrzymki
jest Betlejem. Betlejem Judzkie zajmuje specjalne miejsce w Piśmie Świętym i w całej
historii zbawienia. Chcę zwrócić krótko uwagę tylko na kilka istotnych aspektów. Już
sama nazwa miejscowości – Bet Lechem – mówi wiele. Bet – dom; Lechem po hebrajsku
oznacza chleb. Dom Chleba. Kojarzy to początki historii zbawienia z wypełnieniem za
dni Jezusa, z Jego ziemskim życiem, działalnością nad Jeziorem Galilejskim, z wydarzeniami
w Tabgha: rozmnożeniem chlebów, poleceniem „Wy dajcie im jeść”. Odnosi je wreszcie
do Ostatniej Wieczerzy i do Zmartwychwstałego Pana, którego skwaśniali uciekinierzy
do Emaus poznali dopiero „przy łamaniu chleba”. Betlejem jest też Bramą dla Ludu
Przymierza. Ograniczmy się tylko do dwóch przykładów, jednego ze Starego i jednego
z Nowego Przymierza. Historia Moabitki, Rut (Rt 1, 22), wpleciona w dzieje jednej
z rodzin judzkich z Betlejem, przebywającej na emigracji w Moabie. Pogmatwane dzieje,
pogmatwana sytuacja rodzinna, poczucie wdzięczności ze strony Rut. Kiedy po śmierci
męża i dwóch synów matka rodziny, Noemi, decyduje się wrócić do Betlejem, wiernie
towarzyszy jej Moabitka Rut. Na zasadzie prawa „wykupu” i dzięki staraniom Noemi Booz,
krewny jej zmarłego męża, poślubia Rut. Obed, zrodzony z tego małżeństwa, przedstawiony
jest w genealogii Peresa, syna Judy i Tamar, jako dziadek Dawida (Rt 4, 18-22) i w
konsekwencji ewangelista Mateusz wymienia Rut w rodowodzie Chrystusa (Mt 1, 5). Betlejem
jest też Bramą otwartą dla tych, którzy, jak Mędrcy ze Wschodu, prowadzeni przez gwiazdę,
przybywają z oddali, aby oddać cześć Królowi i Bogu Izraela, nie stając się wprost
cząstką „ludu wybranego”, ale aby na swój sposób złączyć się z nim. Dwa miasta,
Jerozolima i Betlejem, są ukazywane „razem” na wielu mozaikach bazylik chrześcijańskich,
by wspomnieć tylko łuk tryumfalny rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej, wiążący
Alfę i Omegę Wcielenia Słowa i Jego Zmartwychwstania.
LG: W końcu Franciszek
przybędzie do najważniejszego miasta Ziemi Świętej, do Jerozolimy.
AK:
Rzeczywiście. Trzecim istotnym etapem papieskiej Pielgrzymki jest Jerozolima.
Podróż Franciszka jest związana z 50. rocznicą pamiętnego spotkania Pawła VI z patriarchą
Konstantynopola Atenagorasem i rocznicą Soboru Watykańskiego II. Spotkanie ich następców,
co więcej ich wspólna modlitwa w obecności wszystkich patriarchów Wschodu i Zachodu
oraz podpisanie wspólnej deklaracji będą miały znaczenie w drodze ekumenizmu. Ale
najbardziej istotną będzie Eucharystia sprawowana przez Papieża wspólnie z katolickimi
ordynariuszami Ziemi Świętej w jerozolimskim Wieczerniku. Rzeczywiste, ale i symboliczne
nawiązanie do źródeł misji Kościoła, osadzonej w wydarzeniu Ostatniej Wieczerzy, misterium
miłości po Krzyż, co więcej, po nowość życia w Zmartwychwstaniu. Opisy Ostatniej
Wieczerzy łączą Eucharystię z męką Chrystusa, ze zdradą Judasza. „Pan Jezus tej nocy,
której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: To jest Ciało
moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę” (1 Kor 11, 23). „A gdy zajęli miejsca
i jedli, Jezus rzekł: Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który
je ze Mną” (Mk 14, 18; por. Mt 26, 21). W Starym Testamencie śmierć oznaczała
całkowite zerwanie z Bogiem i z ludźmi, karę za grzech. Zwłaszcza w przypadku skazanego,
wyrzuconego poza społeczeństwo. Apostoł Paweł pisze do Galatów „Z tego przekleństwa
Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty
każdy, którego powieszono na drzewie” (Gal 3, 13). Jezus wyprzedza swoją śmierć,
czyni ją obecną w łamaniu chleba, które staje się „Jego ciałem”, i we krwi, która
zostanie przelana. Przekształca swoją śmierć, związaną ze zdradą, w ofiarę przymierza,
owocującą dla wszystkich. Czyni z niej Ofiarę Przymierza. Ostatnia Wieczerza jest
mocnym wydarzeniem wspólnoty braterskiej. Niełatwej, zawierającej i grzech, i zdradę.
Wszystko staje się budulcem wspólnoty w Ciele i w Krwi osoby Jezusa Chrystusa. „To
jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę. Ten kielich
to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22, 19-20). „Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie
żył na wieki. Chlebem, który ja dam, jest ciało moje ciało za życie świata” (J 6,
51). Tego aspektu głębokiej więzi, widocznej podczas Ostatniej Wieczerzy, nie
ma potem na Kalwarii. Widać tylko całkowite zerwanie, kres: Jezus umiera na krzyżu
za wielu, w sposób dramatyczny odrzucony. Trwa jednak fakt dziękczynienia Ojcu,
które Jezus wyrażał wielokrotnie wcześniej, a które w obliczu Ostatniej Wieczerzy
i Męki nabiera szczególnej mocy, syntetyzuje wszelkie poprzednie etapy historii zbawienia.
Wspomnijmy rozmnożenie chlebów (Mt 14, 13-21), rozmowy z uczniami opowiadającymi Panu
o owocach swojego apostolatu. „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś
te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż
takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał mi wszystko. Nikt też nie wie, kim
jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”
(Łk 16, 21-23). W momencie żałoby po śmierci Łazarza Jezus mówi: „Ojcze, dziękuję
Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu
na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś” (J 11,
41-42). Jezus wie, że ta wieczerza nie jest zwykła, że chleb i wino nie zostaną
zwykłymi pokarmami. Wie, że Ojciec posyła Go, by dał swoje życie jako ofiarę, która
da Boże życie ludziom. To jest istotny wymiar Eucharystii – być darem Ojca. „Nie Mojżesz
dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem
chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6,32). Kościół
otrzymuje Eucharystię jako dar Ojca. W modlitwach po Komunii dziękuje Ojcu, że nas
przyjął u swego stołu. Nawiązuje do tego, co powiedział sam Jezus o chlebie życia:
„To jest chleb, który z nieba zstępuje. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na
wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6, 50-51). Jezus
nie patrzy tylko na małą grupkę uczniów, ale na pokolenia i rasy, na cały świat i
epoki historyczne, które nadejdą. „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19). Kościół
jest powszechny, uniwersalny. Jesteśmy wobec nowego rozmnożenia, już nie „chlebów”,
ale jedynego Chleba, jakim jest On sam w swoim Ciele i w swojej Krwi za nas przelanej. Jezus
nie został zachowany przed śmiercią, śmierć nie została w sposób cudowny zażegnana,
ale została przekształcona w narzędzie wyzwolenia i przymierza. Jezus wyraża dziękczynienie
Ojcu, świadom, że chodzi o prawdziwą śmierć, ale i o zwycięstwo nad śmiercią. Jest
to także wyzwanie dla nas. Możemy mu sprostać tylko poprzez odpowiedź wiary i miłości,
podejmując zaproszenie przekazane przez Apostoła Pawła: „Ilekroć spożywacie ten chleb
i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26; por. także tekst
obrzędów Mszy św. po konsekracji). Głosimy zwycięstwo nad śmiercią. Uczestnicząc w
Eucharystii, przyjmując Komunię św. przyjmujemy ogromny dynamizm miłości. Na Kalwarii,
w momencie ludzkiej zdrady i niewierności, odrzucenia Jezus dostał od Ojca siłę miłości
zdolną przełamać wszystkie trudności i ustanowić Nowe Przymierze. Przelana krew Jezusa,
znak okrucieństwa śmierci, staje się podstawą nowego przymierza, zapowiadanego już
przez Jeremiasza. „Zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie
jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić
z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą. Lecz takie
będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach. Umieszczę swe prawo
w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem”
(Jer 31, 31-34).
LG: Można zatem oczekiwać, że przez powrót do korzeni wiary
i Kościoła ta podróż Franciszka będzie miała niezwykle silny przekaz duchowy.
AK: Pielgrzymka Papieża Franciszka nie jest zwykłą wizytą. Ze względu
na sytuację Ziemi Świętej nie będą jej towarzyszyły milionowe tłumy. Będzie wejściem
w głębię wydarzenia zbawczego, w spotkanie z Panem historii i przypomni o naszej odpowiedzialności,
powołaniu, które rozpoczął nasz chrzest…
LG: Czekajmy zatem na wielkie
owoce tej wyjątkowej papieskiej podróży do Ziemi Świętej. Bardzo dziękuję za rozmowę!