Syryjskie media przy okazji prezydenckiej wizyty pokazały zniszczenia chrześcijańskiego
miasteczka
Prezydent Syrii złożył wczoraj nieoczekiwaną wizytę z okazji świąt wielkanocnych w
zamieszkiwanej przez chrześcijan Maaluli. Miasteczko, odległe ok. 60 km od stołecznego
Damaszku, zostało przed tygodniem, 14 kwietnia, odbite przez wojska rządowe z rąk
rebeliantów, którzy okupowali je od czterech miesięcy.
Odwiedziny Baszszara
al-Asada w przeddzień rozpoczynającej się dziś w Syrii kampanii przed wyborami prezydenckimi
miały oczywiście cel polityczny. Zostały pokazane w oficjalnej telewizji. Szef państwa
miał w ten sposób okazję pokazania, że jest obrońcą mniejszości religijnych przed
islamskim fundamentalizmem. W Maaluli odwiedził katolicki klasztor melchicki Mar Sarkis.
Doznał on szczególnych zniszczeń z rąk „terrorystów”, jak poinformowano w syryjskiej
telewizji, która w ten sposób stale określa tamtejszych rebeliantów i to całkiem słusznie,
choć i działaniom wojsk rządowych można nieraz zarzucić stosowanie metod terrorystycznych.
Asad przy okazji wizyty określił zniszczenia chrześcijańskich obiektów sakralnych
jako barbarzyńskie.
Odwiedzając również greckoprawosławny klasztor św. Tekli,
z którego na kilka miesięcy porwano grupę mniszek, podkreślił on, że nie można wymazywać
„kulturowej i ludzkiej historii” Syrii. Wypowiedzi te rozpowszechniły telewizja i
państwowa agencja informacyjna.