Ojciec Święty w rzymskiej parafii: przeciw kulturze wyrzucania na śmietnik
Boga najlepiej można spotkać nie w kościele, ale we własnej słabości – mówił Papież
podczas niedzielnej wizyty w rzymskiej parafii św. Grzegorza Wielkiego. Najbardziej
wymownym było spotkanie z byłymi narkomanami i alkoholikami, którzy wracają do normalnego
życia dzięki otrzymywanej w parafii specjalistycznej pomocy. Rozmawiając z nimi Franciszek
podkreślił, że nie należy się wstydzić własnej kruchości. „Jezus przyszedł właśnie
do ludzi z marginesu, do tych, którzy są odrzucani i zapominani” – podkreślił Papież
wyznając, że szerząca się obecnie kultura wyrzucania na śmietnik wszystkiego, co wydaje
się niepotrzebne, napawa go wielkim cierpieniem.
„Wyrzuca się dzieci. Nie
chcemy dzieci – mówił Ojciec Święty. – A jeśli dziecko ma przyjść na świat: «Nie,
po co, tylko będzie mi przeszkadzać». I co, odeślemy je do nadawcy? Zabija się dzieci
w łonie matki. Wyrzuca się dzieci. Odrzuca się ludzi starych, bo są nieużyteczni,
a oni są pamięcią, są mądrością danego narodu. Dziś wyrzuca się także młodzież. Wystarczy
spojrzeć na statystki bezrobotnych. Problem nie polega na tym, czy mają co jeść, bo
każdy sobie jakoś poradzi. Chodzi o poczucie godności wynikające z tego, że przynosimy
chleb do domu. A ci młodzi nie wiedzą, na czym to polega. To napawa ich wstydem. Wielu
schodzi na złą drogę, bo społeczeństwo nie zapewnia im godnej drogi. Nie możemy porzucać
młodzieży. W Europie jest aż 75 mln ludzi poniżej 25 roku życia, którzy są bez pracy”.
Papież spotkał się także z młodzieżą, z rodzinami ochrzczonych ostatnio dzieci,
a także z chorymi i ludźmi w podeszłym wieku. Na zakończenie wizyty odprawił Mszę
we wspólnocie parafialnej. W prezencie dał jej uczestnikom kieszonkową Ewangelię,
taką samą, jaka była rozdawana na Anioł Pański. On sam otrzymał skórzaną teczkę pełną
listów skierowanych do niego od parafian.