2014-01-29 18:32:00

Wołanie misjonarzy: potrzeba większego zaangażowania sił międzynarodowych; inaczej Afryka dalej będzie spływać krwią


Potrzeba większego zaangażowania sił międzynarodowych; inaczej Afryka dalej będzie spływać krwią. Przed jutrzejszym szczytem poświęconym przywróceniu pokoju w Sudanie Południowym i Republice Środkowoafrykańskiej wskazują na to misjonarze pracujący w tych ogarniętych wojną krajach. Pokojowy szczyt Unii Afrykańskiej odbędzie się w stolicy Etiopii.

Wszędzie tam, gdzie brakuje sił pokojowych narasta przemoc, dochodzi do kolejnych mordów i grabieży – mówi br. Serge Mbremandji, prowincjał kapucynów w RŚA i sąsiednim Czadzie. Misje wciąż stanowią miejsca schronienia dla uchodźców (u kapucynów w Bouar schroniło się ostatnio ponad 10 tys. ludzi), sami misjonarze jednak także padają celem ataków.

„W tej chwili w Bouar jest w miarę spokojnie, ludzie wrócili do swych domów. Problemem jest sytuacja wzdłuż drogi prowadzącej do stolicy. Położona jest przy niej m.in. misja karmelitów w Baoro, oddalona od nas o ok. 60 km. Tam niestety rebelianci z Seleki i oddziały samoobrony cały czas walczą między sobą. Jest trudno o sprawdzone informacje, gdyż nie działają telefony – podkreśla br. Mbremandji. - Mimo trudnej sytuacji członkowie organizacji Lekarze Bez Granic dotarli na tę misję i poinformowali o co najmniej 100 zabitych. Na tym terenie siły międzynarodowe nie są obecne; zabójstwa, napady i podpalenia domów są więc na porządku dziennym. Wiemy, że rebelianci z Seleki kilka razy ograbili już tę misję karmelitańską. Sytuacja w Baoro jest w tej chwili bardzo trudna”.

Jutro do Republiki Środkowoafrykańskiej wyleci polski kontyngent wojskowy. Lotnicy wesprą wojska francuskie w prowadzonej przez nie operacji pokojowej w tym kraju.

bz/ rv









All the contents on this site are copyrighted ©.