Patriarcha Cyryl chce pojednania z katolikami, ale musi dbać o jedność swego Kościoła
– wywiad z o. H. Destivellem OP, odpowiedzialnym za relacje Watykanu ze słowiańskimi
Kościołami prawosławnymi
RV: Jaki jest stan relacji między Kościołem katolickim i Rosyjską Cerkwią Prawosławną?
H.
Destivelle: Można powiedzieć, że te relacje się zintensyfikowały w ostatnich latach.
Odbyło się wiele wizyt wysokich przedstawicieli obu Kościołów. Podjęto też wiele wspólnych
inicjatyw kulturalnych. W ubiegłym roku na rozpoczęcie pontyfikatu Franciszka przybył
do Watykanu metropolita Hilarion. Potem w listopadzie przybył tu ponownie. Tym razem
odbył długą rozmowę z Papieżem oraz szereg spotkań z szefami watykańskich dykasterii:
kard. Kochem odpowiedzialnym za ekumenizm, kard. Ravasim z Rady Kultury oraz abp.
Paglią z Papieskiej Rady ds. Rodziny. W grudniu natomiast kard. Koch gościł w Rosji.
Był Petersburgu, gdzie został przyjęty w Prawosławnej Akademii Duchownej. W Moskwie
spotkał się natomiast z patriarchą Cyrylem i metropolitą Hilarionem. Ponadto w listopadzie
byli w Rosji kardynałowie Scola i Poupard, którzy uczestniczyli w różnych inicjatywach
patriarchatu i mogli się też spotkać z samym patriarchą. To pokazuje, jak intensywne
są to relacje. Nasza współpraca dokonuje się w różnych dziedzinach. Przede wszystkim
w teologii. Dialog teologiczny to najważniejszy aspekt wzajemnych relacji. Odbywa
się on w ramach Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu. Pod koniec ubiegłego roku Patriarchat
Moskiewski opublikował oficjalny dokument Świętego Synodu, w którym pokazuje, jak
Cerkiew Rosyjska rozumie prymat. Ten dokument precyzuje stanowisko tego Kościoła i
dlatego jest bardzo ważny, ponieważ umożliwia rozwój dialogu teologicznego, który
na obecnym etapie dotyczy właśnie relacji między prymatem i synodalnością.
RV:
W tym dokumencie patriarchat odmawia uznania jakiejkolwiek władzy Papieża. Czy to
nie oznacza przypadkiem końca wszelkiego dialogu?
H. Destivelle: Dokument
patriarchatu Moskiewskiego nie dotyczy władzy Papieża. Mówi on ogólnie o prymacie.
Poprzedni dokument, przyjęty przez Międzynarodową Komisję ds. Dialogu, tak zwany dokument
z Rawenny z 2007 r., wyjaśnia, że istnieją trzy szczeble prymatu i synodalności: na
poziomie diecezji, regionu i Kościoła powszechnego. Ostatni dokument patriarchatu
wyjaśnia, że nie można w identyczny sposób transponować prymatu na wszystkie trzy
poziomy, lecz, że należy zastanowić się ponownie nad tym, jak w przeszłości, w historii
praktykowano prymat na poziomie Kościoła powszechnego. Myślę, że jest to raczej wezwanie,
by ponownie zgłębić źródła historyczne i kanoniczne relacji między naszymi Kościołami,
w szczególności w pierwszym tysiącleciu, co pomoże nam sprecyzować, jak każdy z naszych
Kościołów rozumie prymat na szczeblu Kościoła powszechnego. Ponieważ jest oczywiste,
że jeśli pewnego dnia jedność Kościoła zostanie przywrócona, prymat na poziomie Kościoła
powszechnego, a zwłaszcza prymat biskupa Rzymu, będzie sprawowany inaczej na Wschodzie,
a inaczej na Zachodzie. Joseph Ratzinger jeszcze w latach 70-tych mówił, że nie można
domagać się od Kościołów prawosławnych więcej niż to, co było praktykowane w pierwszym
tysiącleciu. A zatem musimy ponownie zgłębić źródła, zwłaszcza z pierwszego tysiąclecia.
RV:
W swym dokumencie Cerkiew Rosyjska mówi raczej o prymacie honorowym. Czy Kościół katolicki
mógłby przystać na taki prymat honorowy?
H. Destivelle: Wszystko zależy od
tego, jak rozumie się taki prymat honorowy. Jeśli oznaczałoby to jedynie zasiadać
na pierwszym miejscu czy być pierwszym na liście, to nie o to nam chodzi. Nie tak
funkcjonuje prymat w Kościele katolickim. Nie może to być prymat honorowy w tym sensie,
że nie miałby on żadnego znaczenia kanonicznego. Na przykład w pierwszym tysiącleciu
biskup Rzymu miał pewne uprawnienia, uznane w kanonach. I trzeba się nad tym zastanowić.
Chodzi tu na przykład o możliwość interwencji, kiedy dochodzi do konfliktów między
Kościołami lokalnymi. Pewne procedury są tu ważne. Kolejna kwestia to sobory powszechne.
W pierwszym tysiącleciu to cesarz zwoływał sobory. Kto teraz może to robić? Ważne
jest, by ktoś był pierwszy, i to nie tylko na pierwszym miejscu, ale by miał pewną
władzę, możliwość inicjatywy, w zgodzie oczywiście z innymi, bo prymat sprawuje się
zawsze wraz z synodalnością A zatem nie ma prymatu bez synodalności, ale nie ma też
synodalności bez prymatu.
RV: A zatem Kościół katolicki nie wyklucza prymatu
honorowego?
H. Destivelle: Myślę, że trzeba na nowo podjąć wezwanie, które
skierował Jan Paweł II w Encyklice Ut unum sint zarówno do katolików, jak i do prawosławnych,
aby zastanowili się nad takim sposobem sprawowania prymatu, aby było to do przyjęcia
przez jednych i przez drugich. Prymatu w jego obecnej postaci w Kościele katolickim,
nie można zastosować do całego Kościoła powszechnego. Potrzeba zatem wspólnej refleksji.
Tu nie chodzi o to, czy my się na coś zgodzimy, czy oni się na coś zgodzą, ale o to,
byśmy razem coś przyjęli, byśmy mieli wspólną koncepcję prymatu.
RV: Czy ten
dokument nie neguje przypadkiem woli wspólnej inicjatywy w tym zakresie?
H.
Destivelle: Rosyjska Cerkiew Prawosławna opublikowała ten dokument z myślą o dialogu
teologicznym, aby umożliwić jego postęp i Rosyjska Cerkiew będzie obecna na następnym
posiedzeniu komisji ds. dialogu. A zatem ten dokument nie ma powstrzymać dialogu,
lecz przeciwnie precyzuje stanowisko Patriarchatu Moskiewskiego na temat prymatu.
RV:
A jak się układają relacje z prawosławiem na Ukrainie?
H. Destivelle: Kard.
Koch był na Ukrainie w maju ubiegłego roku. Doświadczył tam wielkiego dynamizmu chrześcijaństwa,
co jest niewątpliwie darem dla Kościoła na Zachodzie. Spotkał się z przedstawicielami
poszczególnych Kościołów, między innymi z metropolitą Włodzimierzem, metropolitą Kijowa,
który stoi na czele Ukraińskiej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego, a także z abp.
Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem grekokatolików. Kard. Koch zdał sobie sprawę
z różnorodności kontekstów. Był bowiem w Kijowie, we Lwowie, w Zakarpaciu. Jak wiadomo,
czynnik narodowy odgrywa istotną rolę w relacjach międzykościelnych. Ukraina jest
krajem, który wciąż poszukuje swej tożsamości i stabilności. I ma to również wpływ
na sytuację kościelną. Rozdarta między Wschodem i Zachodem, leżąca, powiedzmy, w różnych
strefach wpływów. Czuć to również w Kościołach. Potrzeba jeszcze czasu, by pojednanie
mogło się w pełni urzeczywistnić. Pamiętajmy, że dopiero od 20 lat chrześcijanie mogą
swobodnie praktykować swą wiarę, bez względu na to, do jakiego Kościoła należą. Ale
dzieło pojednania ma na celu jedność, jedność kraju, a także jedność kościelną.
RV:
A jakie jest stanowisko Watykanu względem tego procesu pojednania?
H. Destivelle:
To w pierwszym rzędzie sami Ukraińcy muszą uregulować pojawiające się problemy w ich
kraju. My możemy jedynie zachęcać do podejmowania kolejnych kroków pojednania. Doskonałym
przykładem pojednania jest spotkanie z grudnia ubiegłego roku, zorganizowane przez
Episkopat Polski i Patriarchat Moskiewski na temat pojednania między Polakami i Rosjanami.
Kościoły mogą odegrać ważną rolę w dziele pojednania pamięci. Ale to Kościoły lokalne
i miejscowe społeczeństwa muszą o to zadbać. My możemy jedynie do tego zachęcać.
RV:
Czy w ramach Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej istnieją przeciwnicy ocieplenia relacji
z katolikami?
H. Destivelle: Rosyjska Cerkiew Prawosławna to Kościół bardzo
duży, liczący 130 mln wiernych. A zatem podobnie jak w Kościele katolickim istnieją
różne nurty, wrażliwości, tradycje. Dla nas wielkim bodźcem jest Sobór Watykański
II i wszystko, co wydarzyło się w relacjach ekumenicznych po Soborze. W tym roku przypada
50-ta rocznica spotkania Pawła VI z patriarchą Atenagorasem. My chrześcijanie zachodni
mamy w tym oparcie. W Rosji było inaczej. Nie było odpowiednika Soboru Watykańskiego
II. Kościół był prześladowany, nie można było prowadzić badań teologicznych, chrześcijanie
nie mieli kontaktu z Zachodem przez 70 lat. Cała Rosyjska Cerkiew nie musi patrzeć
na kwestię jedności z taką samą wrażliwością, co chrześcijanie zachodni. Na pewno
istnieją nurty rosyjskiego prawosławia, które są raczej zamknięte na kontakty z katolikami,
ale istnieje też wielka i bardzo dynamiczna tradycja kontaktów, która została zainicjowana
jeszcze przed rewolucją październikową. Cerkiew Rosyjska była jednym z pionierów w
kontaktach ekumenicznych z Kościołem katolickim, a także z anglikanami czy starokatolikami.
Synod Moskiewski w latach 1918-1918 postanowił nawet utworzyć specjalną komisję do
spraw kontaktów z innymi chrześcijanami mając na względzie jedność Kościoła. Jest
to decyzja prekursorska. Rosyjska Cerkiew uprzedziła w tym Kościół katolicki. Cała
ta tradycja popadła w zapomnienie w czasach Związku Radzieckiego, ale i w tej epoce
istnieli tacy ludzie jak metropolita Nikodem, którzy odegrali istotną rolę w otwarciu
rosyjskiej Cerkwi na ruch ekumeniczny. To dzięki metropolicie Nikodemowi na przykład
na Soborze Watykańskim II byli obserwatorzy rosyjskiej Cerkwi. I między innymi z tego
względu kard. Koch podczas swej niedawnej wizyty w Petersburgu bardzo chciał nawiedzić
grób tego hierarchy. Przypomnijmy, że metropolita Nikodem umarł w objęciach Jana Pawła
I w 1978 r. i że był on, o czym nie wolno zapominać, ojcem duchownym aktualnego patriarchy
Cyryla. Całe to dziedzictwo metropolity Nikodema, które pod wieloma względami przejął
i uosabia patriarcha Cyryl, budzi wielkie nadzieje. Jest to nurt rosyjskiego prawosławia
otwarty na kontakty. Ten nurt wciąż istnieje i trzeba się na nim oprzeć. Jest oczywiste,
że będą sprzeciwy. Patriarsze Cyrylowi bardzo zależy na zachowaniu jedności swego
Kościoła. I dlatego dopóki są opory, nikt nie chce iść zbyt szybko w pogłębianiu relacji
z Kościołem katolickim. Oczywiście, w takiej sytuacji trzeba być roztropnym. Ale jako
syn duchowy metropolity Nikodema patriarcha chce iść naprzód, tylko że musi zachować
jedność swej owczarni. Musi być, pewny, że jego wierni pójdą za nim.