Czarne chmury gromadzą się nad głową ks. Lawrence’a Andrew w Malezji, który publicznie
twierdzi, że tamtejsi chrześcijanie nadal mają prawo modlić się do Boga we własnym
języku, choć zakazuje tego prawo. Wyznawcy Chrystusa stanowią 10 procent malezyjskiego
społeczeństwa. Ci z nich, którzy mówią po malajsku, Boga nazywają Allach, czyli tak
samo jak muzułmanie, stanowiący 60 procent społeczeństwa. Dla islamistów to obraza,
dlatego wymogli prawny zakaz posługiwania się tym imieniem Boga przez niemuzułmanów,
a teraz zabiegają o jego wyegzekwowanie.
Zaskarżyli między innymi wspomnianego
już ks. Andrew, redaktora naczelnego katolickiego tygodnika Herald, za publiczne podżeganie
do przestępstwa. Prawna presja narasta. W ostatnich dniach do prokuratury wpłynęło
109 kolejnych skarg przeciw niezłomnemu kapłanowi. Sprawą tą zajmą się również biskupi
na najbliższym posiedzeniu episkopatu. Obawiają się oni, by ta lingwistyczna dyskryminacja
chrześcijan nie doprowadziła do jeszcze większej eskalacji napięć, a w konsekwencji
do przemocy fizycznej.