Chiny: przymusowa aborcja w Boże Narodzenie, w dziewiątym miesiącu ciąży
Pomimo pozorów reformy w Chinach wciąż dochodzi do przymusowych aborcji ze względów
demograficznych. Radio Wolna Azja donosi o przypadku 4 kobiet z regionu Sinciang,
które zostały poddane w tych dniach aborcji. Jedna z nich była już 9 miesiącu ciąży.
Wraz z mężem zadeklarowała gotowość zapłacenia horrendalnej dla nich kary pieniężnej,
byle tylko uratować życie dziecka. Władze się nie zgodziły. W listopadzie zdecydowali
się na ucieczkę. W ubiegły tygodniu zostali jednak schwytani i kobietę odwieziono
do szpitala. Dziecku wstrzyknięto truciznę. Urodziło się jednak żywe. Płakało, jak
inne noworodki. Pod wpływem trucizny, zmarło godzinę po porodzie.
Aborcje
potwierdził w rozmowie z Radiem Wolna Azja zastępca burmistrza miasta Arish. „Zaplanowaliśmy
6 aborcji. 4 zostały wykonane. Jednak kobieta oczekuje na zabieg w szpitalu. Jednej
udało się uciec” – powiedział Eniver Momin, przypominając, że wypełnia jedynie polecenia,
które otrzymuje z góry.
Z godnie ze zmodyfikowanym przez Trzecie Plenum Partii
prawem na drugie dziecko będzie mogła sobie pozwolić para, w której przynajmniej jeden
z małżonków jest jedynakiem. Do tej pory wyjątek ten był możliwy jedynie w sytuacji,
gdy oboje małżonkowie byli jedynakami i mieszkali na terenach wiejskich.