Republika Środkowoafrykańska: misjonarka o dramatycznej sytuacji w kraju
W Republice Środkowoafrykańskiej nie toczy się bynajmniej wojna religijna – uważa
włoska misjonarka w tym kraju, s. Elianna ze zgromadzenia kombonianek. Radio Watykańskie
skontaktowało się z nią telefonicznie.
„Jest to wojna polityczna i gospodarcza,
walka o zdobycie władzy, a także porachunki osobiste. Prowadzi ją tylko niewielka
grupa rodowitych mieszkańców Republiki Środkowoafrykańskiej, bo 90 proc. tych rebeliantów
to najemnicy przybyli z Czadu i Sudanu, będący przy tym wyznawcami islamu. Kiedy zajmowali
oni poszczególne osiedla i ośrodki administracyjne, okazało się, że nie mówią ani
po francusku, ani tutejszym językiem narodowym, a tylko po arabsku. Łatwiej im zatem
było porozumieć się z miejscowymi muzułmanami, którzy w Republice Środkowoafrykańskiej
z chrześcijanami żyli zawsze w pokojowych stosunkach. Przy zajmowaniu kraju rebelianci
łatwiej dawali ochronę społeczności muzułmańskiej w zamian za pieniądze, za niewielki
okup, za łapówki czy inne korzyści. Zawzięli się więc przeciwko chrześcijanom, ale
nie ze względów religijnych!” – powiedziała s. Emiliana.
W obecnej dramatycznej
sytuacji pomoc społeczności międzynarodowej dla Republiki Środkowoafrykańskiej jest
niestety niewystarczająca – uważa włoska misjonarka. Rzeczywiste wsparcie dają tam
przede wszystkim Kościół, który działa poprzez Caritas, oraz Międzynarodowy Czerwony
Krzyż. Misjonarze zagraniczni trwają przy cierpiącej ludności. Jak dotychczas, ponieśli
oni jedynie straty materialne, takie jak zwłaszcza nagminna tam w ostatnim okresie
kradzież samochodów. W o wiele gorszej sytuacji są miejscowi księża i osoby zakonne,
często doznający upokorzeń i zmuszani do ucieczki.