50 lat po Nostra aetate – rozmowa z ks. Davidem Neuhausem SJ, żydowskim konwertytą,
wikariuszem Patriarchatu Łacińskiego w Jerozolimie dla wiernych języka hebrajskiego
RW: Czy dialog międzyreligijny nie prowadzi przypadkiem do relatywizmu
religijnego?
D. Neuhaus: Dużo zależy od tego, jak się rozumie ten dialog.
Myślę, jednak, że w dialogu, który prowadzi Kościół, tożsamości muszą być bardzo jasne.
Każdy z uczestników dialogu jest przekonany o prawdzie, którą reprezentuje. Ale ważne
jest, aby pomimo to umieć ze sobą rozmawiać, ze sobą współpracować dla dobra świata.
Nie sądzę, by dialog prowadzony przez Kościół skłaniał do relatywizmu. Nasz dialog
jest ściśle związany z głoszeniem Ewangelii, ponieważ chrześcijanin, który ma prowadzić
dialog, powinien uosabiać swą wiarę w Jezusa Chrystusa oraz pewność o prawdziwości
naszej wiary.
RW: Nostra aetate mówi nie tylko o dialogu z żydami,
ale również z wyznawcami innych religii. Co proponuje w tym względzie?
D.
Neuhaus: Trzeba zauważyć, że w tym dokumencie Kościół wyraża swój szacunek dla wierzących.
To na wierzącym skupia się ten dokument, a nie na islamie, buddyzmie czy hinduizmie.
Sobór stara się nawiązać relację z wierzącym dla dobra świata. Kluczowe jest tu zapewnienie,
że Kościół nie odrzuca niczego, co jest prawdziwe i święte w tych religiach. Tym samym
uznaje się, że we wszystkich tych religiach, bardzo zróżnicowanych, istnieją elementy
prawdy, z którymi Kościół się zgadza. Nie oznacza to jednak, że Kościół zgadza się
ze wszystkim, co reprezentują te religie. Ale jeszcze raz trzeba powiedzieć, że istotny
jest tu właśnie ten szacunek dla człowieka poszukującego prawdy. Każdy człowiek, chrześcijanin
i niechrześcijanin, został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Trzeba to było
podkreślić w dobie Soboru, w świecie, który wyszedł z II wojny światowej, w świecie,
który został poddany głębokiej dehumanizacji przez tę właśnie wojnę.
RW:
Przejdźmy teraz do paragrafu dotyczącego żydów. Powstał on z woli Jana XXIII.
Co możemy powiedzieć o stosunku tego papieża do żydów i judaizmu?
D.
Neuhaus: Trzeba zacząć od tego, że Jan XXIII był bardzo lubiany przez Żydów ze względu
na to, że był bardzo ludzki. Bardzo gorąco kochał on ludzi. To mu pomogło w nawiązaniu
osobistych relacji z pewnymi Żydami. Przede wszystkim należy tu wspomnieć o francuskojęzycznym
historyku żydowskim Julesie Isaacu. Jan XXII był papieżem, który dużo słuchał. I dlatego
dotarł do niego krzyk ludu żydowskiego skierowany do Kościoła, który do dziś można
jeszcze usłyszeć: gdzie byliście wy podczas naszego wielkiego cierpienia, w czasie
Szoah. Jan XXIII był gotowy wziąć na siebie historię chrześcijan. Trzeba tu oczywiście
odróżnić historię chrześcijan od historii Kościoła. Chrześcijanie, grzesznicy jak
wszyscy ludzie, nie zawsze reagowali na cierpienia Żydów tak jak trzeba, jak wymaga
tego Ewangelia, jak nauczał Jezus. Myślę, że Jan XXIII nawiązał relację z ludem żydowskim
w osobie tego żydowskiego historyka, którego poznał i wysłuchał. I to doprowadziło
do rewolucji, którą jest dla Kościoła Nostra aetate. Dokument ten jest próbą powrotu
do wartości ewangelicznych w naszych relacjach z narodem żydowskim.
RW:
Inną ważną postacią, która miała wielki wpływ na opracowanie Nostra
aetate był kard. Bea.
D. Neuhaus: Kard. Bea był wielkim jezuickim
egzegetą z Instytutu Biblijnego w Rzymie. Był on mózgiem, by się tak wyrazić, wszystkich
konsekwencji tego przewrotu. To on zabiegał o nawiązanie relacji z konkretnymi osobami,
organizacjami. Chciał on nawet zaprosić na Sobór obserwatorów żydowskich. Ostatecznie
nie zgodzili się na to sami Żydzi. Przez cały czas Soboru kard. Bea był takim uchem
papieża nasłuchującym Żydów. Soborowa rewolucja polegała bowiem na tym, że zamiast
mówić o Żydach, zaczęto z nimi rozmawiać i zaczęto ich słuchać, by poznać, jak oni
sami siebie rozumieją, jak odbierają swoją tożsamość. I kard. Bea bardzo uważnie słuchał
tego, co mówi lud żydowski. A, że bardzo dobrze znał Kościół i jego nauczanie, potrafił
wypracować to, co ostatecznie stało się treścią Nostra aetate.
RW: Zauważył
Ksiądz, że o Żydach już nie tylko mówiono, ale zaczęto z nimi rozmawiać. Czy rozmawiano
z nimi również na Soborze, czy uczestniczyli oni w przygotowaniu tej deklaracji?
D.
Neuhaus: Żydzi to rzeczywistość bardzo zróżnicowana. Bardzo często się uogólnia, mówiąc,
że Żydzi mówią to czy tamto. Ale między Żydami się mówi: gdzie jest trzech Żydów tam
są cztery różne opinie. I wielkim problemem w relacjach z Żydami jest fakt, że spotykając
się z Żydem spotykamy Żyda, a nie papieża. W judaizmie nie ma centralnej władzy. Każdy
Żyd może wyrazić swą opinię. A te opinie są bardzo zróżnicowane. Jednakże trzeba powiedzieć,
że wielu Żydów bardzo dobrze przyjęło inicjatywę Jana XXIII, kard. Bei i Pawła VI,
czyli zainicjowanie wzajemnego dialogu, w których chcieli uczestniczyć. Trzeba tu
ponownie przywołać postać historyka Jules’a Isaaca, z którym papież spotykał się jeszcze
przed Soborem. Ale dochodziło też do kontaktów z wieloma innymi ważnymi postaciami
społeczności żydowskiej, jak Nahum Goldmann, wieloletni prezydent Światowego Kongresu
Żydów, Abraham Joshua Heschel, wielki teolog żydowski ze Stanów Zjednoczonych, który
spotykał się z Pawłem VI i utrzymywał żywy kontakt korespondencyjny z kard. Beą w
czasie Soboru. Natomiast na Soborze nie było oficjalnych obserwatorów. Jednakże, ci,
którzy byli zaangażowani w przygotowanie deklaracji, utrzymywali bliskie relacje z
pewnymi Żydami, którzy wywarli swój wpływ na treść dokumentu. I widać tego rezultaty.
W Kościele Żydzi znaleźli bowiem lojalnego sprzymierzeńca w walce przeciwko antyżydowskiej
nienawiści, antysemityzmowi, a zatem ideologii nowożytnej, która jest jednak jakoś
związana z pogardą dla Żydów i judaizmu, zbyt często obecną w historii ludu chrześcijańskiego.
RW:
Przejdźmy teraz do samego tekstu, a konkretnie do paragrafu IV Nostra
aetate. Widzimy tu dwa wielkie tematy. Po pierwsze wspólne dziedzictwo chrześcijan
i Żydów. A po drugie, zdecydowanie potępienie antyjudaizmu i antysemityzmu.
D.
Neuhaus: Tak, na pewno. I to pozostaje mocnym fundamentem dialogu aż do naszych czasów.
Czyli w pierwszym rzędzie nasze korzenie. Jako Kościół głęboko wyrastamy z rzeczywistości
ludu żydowskiego, z jego pism. Wierzymy też w Jezusa, który jest Żydem. I tej żydowskiej
tożsamości Jezusa nie wolno nam zapominać. Jezus nas dzieli, chrześcijan i żydów.
Ale Jego żydowska tożsamość nas łączy z ludem żydowskim, ponieważ musimy zgłębiać
te same pisma, aby znaleźć w nich świadectwo o naszym wspólnym Bogu, który stworzył
niebo i ziemię, który wybrał lud Izraela, aby dać światu Chrystusa. Taka jest nasza
wiara. A zgłębiając pisma włączamy się w tę historię i, co jest bardzo ważne, poznajemy
język tych pism. Dlatego właśnie mamy wspólne dziedzictwo. Mówimy tym samym językiem,
należymy do tej samej szkoły, jeśli chodzi o język. A druga rzecz to oczywiście walka
z antysemityzmem, który dla Kościoła jest walką z wszelkimi formami rasizmu, dyskryminacji.
Jest to bardzo jasne, bo w kolejnym paragrafie, piątym, widzimy już powszechny zasięg
tej walki, aby nikt nie był ofiarą nienawiści, dyskryminacji i nietolerancji.
RW:
Nostra aetate to tekst teologiczny, ale nie można nie wspomnieć o kontekście
politycznym tego tekstu. Państwo Izrael powstało w 1948 r. Potem w 1956 był kryzys
sueski. Na Bliskim Wschodzie wrzało. Czy kontekst polityczny utrudniał powstanie tego
dokumentu na Soborze?
D. Neuhaus: Powiedziałbym, że kontekst polityczny
stanowił i nadal stanowi problem. Dlatego, że my dążymy do dialogu historycznego,
pojednania z ludem żydowskim. Tego pojednania domaga się od nas wielowiekowe współistnienie,
w którym było jednak wiele nieporozumień między dwoma grupami, żydami i chrześcijanami.
Państwo Izraele komplikuje całą sprawę i to na wielu płaszczyznach. Ale najważniejsze
w czasie Soboru i nawet dzisiaj jest to, że większość chrześcijan w Izraelu to Arabowie,
podobnie jak w krajach ościennych, gdzie chrześcijanie są integralną częścią społeczeństw
arabskich. I ilekroć dochodzi do wojny między Izraelem i Arabami sprawa się komplikuje.
Bo z jednej strony Żydzi obstają przy tym, że ich tożsamość jest związana z tą ziemią
i że wymaga to istnienia ich państwa tu w Izraelu, państwa, które powstało w 1948
r., ale zostało później poszerzone przez okupację wojskową po wojnie w 1967 r. Z drugiej
strony do Kościoła, również w samej Jerozolimie należą chrześcijanie arabscy, którzy
są solidarni z Palestyńczykami i ogólnie ze wszystkimi Arabami. W takiej sytuacji
wojna komplikuje relacje z nardem żydowskim. I warto zauważyć, że w samym dokumencie,
a także w późniejszych latach Kościół był bardzo ostrożny, uważał, by nie wypowiadać
się na temat tej rzeczywistości politycznej, aby nie ranić ani Żydów, ani chrześcijan
arabskich czy krajów arabskich. Oczywiście z czasem sytuacja się rozwija. I wierzę,
że dziś w tym dialogu z ludem żydowskim zadaniem Kościoła jest wypowiedzieć słowo
prorocze o tej ziemi, która cierpi i która zbyt często znajduje się w centrum dialogu
z ludem żydowskim. Kościół ma być świadkiem pojednania, przypominając słowa Nowego
Testamentu, że Jezus jest naszym pokojem i w swoim ciele obalił On mury wrogości,
by stworzyć nowego człowieka. W naszym kontekście ten nowy człowiek nie jest ani Żydem,
ani Arabem. Ten nowy człowiek nie zna animozji.
RW: Paweł VI był
pierwszym papieżem, który udał się do Izraela. Jakie było znaczenie tej podróży?
D.
Neuhaus: Paweł VI udał się do Ziemi Świętej w czasie Soboru. I była to pierwsza podróż
zagraniczna papieża, co samo w sobie było już wielką rewolucją. Chcę podkreślić, że
pierwszym celem tej podróży był powrót do korzeni naszej wiary, czyli do Ziemi Świętej.
Nie była to podróż do Izraela czy Jordanii. Była to podróż do Ziemi Świętej, na której
powstał Kościół. I było to w czasie tego wielkiego Soboru, który chciał odnowić oblicze
Kościoła. Myślę zatem, że ta podróż była świadectwem woli ponownego nawiązania relacji
z tą ziemią, z której wyrastają nasze korzenie. Drugim celem była oczywiście jedność
chrześcijan, która była wielkim pragnieniem Soboru oraz obu papieży: Jana XXIII i
Pawła VI. Najważniejszym spotkaniem tej podróży nie były spotkania z władzami politycznymi,
ale spotkanie z patriarchą Atenagorasem, który przybył z Konstantynopola, oraz z prawosławnym
patriarchą Jerozolimy. Chodziło o to, by dać jasny sygnał, że chcemy jedności, a podział
Kościoła jest zgorszeniem. Były też oczywiście spotkania z władzami Izraela. Nie można
zapominać, że w 1964 r. święte miejsca Jerozolimy były pod władzą Jordanii. Ale Papież
przeszedł też na stronę izraelską, by się udać do Nazaretu. Spotkał się również z
władzami politycznymi państwa Izrael. Był to jednak jedynie zwiastun tego, co miało
dopiero nadejść. Nie były to jeszcze wielkie kroki. Aspekt polityczny zyska na znaczeniu
dopiero za pontyfikatu Jana Pawła II i oczywiście Benedykta XVI.
RW: Pomówmy
teraz o Nostra aetate dzisiaj. Jak można by podsumować to 50-lecie dialogu chrześcijańsko-żydowskiego.
Czy współcześni chrześcijanie, katolicy znają ten dokument, czy jeszcze do nich przemawia?
D.
Neuhaus: Osobiście jestem przekonany, że katolicy znają ten tekst. Być może nie dość
dobrze. Na to potrzeba czasu. Wciąż jeszcze powstają katechizmy, które są opracowywane
w świetle tego dokumentu. Wiele pozostało jeszcze do zrobienia. Ale sądzę, że kierunek
jest jasny. W trzech istotnych sprawach. Po pierwsze, współcześni katolicy są na pewno
bardziej świadomi tego, że nasze korzenie wyrastają z historii ludu żydowskiego i
jego pism, w szczególności Starego Testamentu, oczywiście. Jesteśmy bardziej świadomi
tego, że Jezus jest Żydem, że Żydami byli Jego pierwsi uczniowie, Jego Matka. I, że
bez głębokiej znajomości dziedzictwa żydowskiego nie można zrozumieć ani Nowego Testamentu,
ani osoby Jezusa, ani wiary chrześcijańskiej. Myślę, że jest to fakt dobrze ugruntowany
w realiach współczesnego Kościoła. Po drugie walczymy po stronie ludu żydowskiego,
aby go wspierać w atmosferze, która bywa niekiedy antysemicka, antyżydowska. Innymi
słowy, jak mówi kard. Koch, antysemityzm jest sprzeniewierzeniem się wierze chrześcijańskiej.
Myślę, że katolicy są o wiele bardziej świadomi tego, że nie można nienawidzić Żydów.
I to musi być powiedziane bardzo jasno: nienawidząc Żydów, nienawidzi się też Jezusa,
Maryi i apostołów, którzy są solidarni ze swym ludem, ludem żydowskim. Dodałbym dzisiaj
jeszcze trzeci punkt, który również jest istotny, a mianowicie, że Kościół, którego
zadaniem jest walka z antysemityzmem, musi zarazem promować kulturę pokoju, dialogu,
sprawiedliwości, aby dać nadzieję ludowi, który pozostaje ludem bez ziemi, czyli Palestyńczykom.
Myślę, że jest to integralna część tego wspaniałego przesłania, które głosił Benedykt
XVI przybywając do Ziemi Świętej w 2009 r. Była to wizyta profetyczna. Użył wówczas
bardzo trafnych słów, zabiegając o nową interpretację dziedzictwa Soboru Watykańskiego
II, Nostra aetate, tutaj na tej ziemi. Trzeba pamiętać, że na tej ziemi, my, Kościół
katolicki, doświadczamy czegoś absolutnie nowego, czego nigdy wcześniej nie było w
historii Żydów i chrześcijan, a mianowicie faktu, że tu Żydzi są większością. To oni
mają władzę. A Kościół jest małym elementem, który ma być obecnością profetyczną.
Kościół ma wyrażać z jednej strony swój szacunek i swą miłość do narodu żydowskiego,
bo stąd wyrastają nasze korzenie. Ale zarazem mamy współpracować z ludem żydowskim
i ludem palestyńskim, aby wypracować drogi współistnienia, aby urzeczywistniły się
te słowa Nowego Testamentu: „On jest naszym pokojem”. Bez pokoju w dialogu brakuje
istotnego elementu. Możemy wykraczać ku nowym horyzontom, kiedy panuje pokój, a my
wszyscy jesteśmy włączeni w budowę nowego społeczeństwa.
RW: A gdyby
na zakończenie miał Ksiądz podsumować Nostra aetate jednym zdaniem?
D.
Neuhaus: Nowy początek, który jest zarazem powrotem do naszych korzeni, aby iść ramię
w ramię z ludem żydowskim do Królestwa Bożego. Myślę, że to zdanie wyraża tę dynamikę,
która nas prowadzi ku przyszłości.