„Chodzi o poważne fałszerstwa wyborcze. My sami widzieliśmy, jak wiele głosów zostało
wyrzuconych, jak chaotycznie zostały sporządzone listy wyborcze. Właściwym byłoby
przygotowanie wyborów na wrzesień lub październik, ale Mugabe chciał, by odbyły się
jak najszybciej”. Taką opinię po wyborach prezydenckich i parlamentarnych w Zimbabwe,
które miały miejsce 31 lipca, wyraził o. Oskar Wermter SJ, reprezentujący Konferencję
Biskupów Południowej Afryki.
Blisko 2.700 katolików zostało powołanych jako
obserwatorzy tych wyborów. Byli wśród nich także biskupi i księża. Chodziło o to,
by wybory były przeprowadzone w sposób wolny i bez przemocy. Nie wiadomo jednak, czy
oficjalnie odnotowane i zgłoszone incydenty były jedynymi naruszeniami poprawności
głosowania.
Władzę w kraju utrzymał rządzący od 1980 r. prezydent Robert
Mugabe. Jak podkreślił o. Wermter, jego partia ma teraz aż dwie trzecie mandatów w
parlamencie, co oznacza, że może samodzielnie zmienić konstytucję. Prawdopodobnie
jednak takie wyniki wyborów mogą wpłynąć na pogorszenie i tak bardzo trudnej sytuacji
gospodarczej kraju. „Zimbabwe jest ekonomicznie odizolowane. Rynek jest bardzo słaby,
brakuje inwestycji, gdyż rząd nie może zagwarantować prawnego zabezpieczenia potencjalnym
inwestorom. A państwo potrzebuje inwestycji, jeśli chce pokonać katastrofalnie wysokie
bezrobocie, głównie wśród młodych ludzi” – podkreślił jezuita.
O. Wermter
dodał także, że brak perspektyw i wciąż zwiększające się strefy ubóstwa spowodują
jeszcze większą emigrację za granicę. Sytuacji tej ze swej strony próbuje zaradzić
Kościół. Poza aktywnością duszpasterską realizuje on głównie różne dzieła edukacyjne,
prowadzi szpitale oraz wdraża w życie liczne programy wsparcia socjalnego.