Biedni Irakijczycy nie odmawiają pomocy Sryjczykom
Irakijczycy, którzy nie otrząsnęli się jeszcze z wojennej grozy, dziś najchętniej
udzielają schronienia Syryjczykom uciekającym ze swej ojczyzny – uważa bp Shlemon
Warduni, biskup pomocniczy z Bagdadu. Przypomina on, że Irakijczycy żyją w skrajnej
nędzy. Nie mają, czym się dzielić, a jednak nie odmawiają pomocy tym, którzy o nią
proszą. Bp Warduni towarzyszy w tych dniach patriarsze Louisowi Sako, który odbywa
wizytację w północnych regionach Iraku, na pograniczu z Syrią. Odwiedza też rodziny,
które przyjęły do swych domów syryjskich uchodźców.
„Wiele osób przekracza
syryjską granicę – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Warduni. – To samo robili nasi
rodacy, kiedy u nas w Iraku było trudniej. W takich sytuacjach ludzie szukają po prostu
bezpieczeństwa, schronienia, gdzie można przeżyć. Kiedy my byliśmy w potrzebie, Syryjczycy
udzielali nam pomocy, przyjmowali naszych wiernych w Aleppo, Damaszku i innych miejscowościach,
zwłaszcza w pobliżu granicy. Dzięki Bogu pozostał w nas ten duch wzajemnej pomocy.
Tylko to nam pozostało. Nie przestajemy też wołać do świata: pomóżcie nam zaprowadzić
pokój i bezpieczeństwo. Nie sprzedawajcie broni. Prosimy was. Zlitujcie się nad zwykłymi
ludźmi, dziećmi, chorymi. Wojna niszczy wszystko. Nikogo nie oszczędza. Sieje śmierć
i pozostawia tak wiele sierot i wdów...”