Dziś przypada 110. rocznica urodzin apostoła trędowatych, Raoula Follereau. Ten francuski
filozof, dziennikarz, podróżnik, a przede wszystkim orędownik najbiedniejszych z biednych,
był jednym z wyjątkowych budowniczych cywilizacji miłości w naszych czasach. To dzięki
jego staraniom ogłoszono Światowy Dzień Trędowatych.
Życie Raoula Follereau
i jego żony Madeleine uległo radykalnej przemianie po przypadkowym spotkaniu w Afryce
z grupą wycieńczonych trędowatych. „Zszokowani tym wydarzeniem oboje zaczęli jeździć
po świecie, by zbierać fundusze na pomoc ludziom dotkniętym trądem” - mówi Yvon Pinson
kierujący ruchem na rzecz kanonizacji małżonków Follereau.
„Chorzy na trąd
nazywali ich po prostu «mamą» i «tatą». Traktowali nie tylko jako ludzi niosących
im pomoc, ale w pewnym jako sensie swoich «duchowych rodziców». Obydwoje pracowali
wśród trędowatych, przezwyciężając obawy przed zarażeniem. Dotykali ich, obejmowali,
traktowali tak jak wszystkich innych chorych. Warto pamiętać, że dziś trąd jest zupełnie
wyleczalny, ale wówczas tak nie było. Follereau mówili też o tak powszechnym w naszym
społeczeństwie trądzie, jakim są obojętność, egoizm, niesprawiedliwość, hipokryzja
i ubóstwo. Te choroby mogą pokonać tylko ludzie zaangażowani tak jak małżonkowie Follereau.
Potrzeba takich ludzi, którzy nie boją się iść do chorych, cierpiących, którzy nie
boją się być Miłosiernymi Samarytanami”.
Doktor Helena Pyz, która od ćwierć
wieku niesie pomoc trędowatym w Indiach wskazuje, że Follereau zrobił rzecz niebywałą,
zwrócił uwagę świata na problem osób dotkniętych trądem. W czasach kiedy zapomniano
o istnieniu tej strasznej plagi, przestano też dostrzegać problemy ludzi okaleczonych
trądem, który jako choroba zakaźna może być przecież wyleczony. Follereau zwrócił
uwagę świata na to, że ludzie chorzy na trąd nadal potrzebują pomocy.
„Wiele
lat po zakończenia działalności Raoula Follereau ten problem wciąż jest aktualny.
W Indiach najprawdopodobniej głównie dlatego, że nadal obowiązuje system kastowy –
zaznacza lekarka. – Chory na trąd, dotknięty kalectwem jest postrzegany jako człowiek
niższej wartości, być może ukarany przez bogów za jakieś swoje przewinienia, dlatego
nie jest godzien, by na niego zwrócić uwagę. Chorych na trąd nazywa się w Indiach
niedotykalnymi, są traktowani na równi z najniższymi kastami i to jest jedna z największych
bolączek. Sam chory boi się zgłosić do lekarza, bo po ujawnieniu choroby będzie odtrącony
przez społeczeństwo, swoją wioskę, własną rodzinę”.
Polska lekarka kierująca
Ośrodkiem Rehabilitacji Trędowatych JEEVODAYA podkreśla, że wciąż najważniejsze
jest wczesne rozpoznanie choroby i następnie systematyczne leczenie. W przeciwnym
wypadku problem trądu nadal będzie istniał. „Chociaż Indie przed kilku laty ogłosiły,
że już opanowały sytuację, po kilku latach okazało się, że nie jest to prawdą. Światowa
Organizacja Zdrowia ponownie rozpoczęła intensywną walkę z trądem w tym kraju. Indie
otrzymują od WHO leki przeciwtrądowe, mogą je bezpłatnie rozprowadzać, nie obciąża
to budżetu państwa, a mimo to problem nadal jest poważny. Głównie dlatego, że nadal
rzadko wykrywa się chorobę odpowiednio wcześnie” – podkreśla doktor Pyz.
Co
dwie minuty ktoś na świecie zaraża się trądem. Najwięcej zachorowań jest w Indiach.
Mapa tej choroby pokrywa się ze światową mapą biedy.