Msza z seminarzystami i adeptami życia zakonnego: nie bójcie się Bożego pocieszenia
ani porażek; dajcie się prowadzić Duchowi Świętemu!
Radość pocieszenia, krzyż Chrystusa oraz modlitwa – to trzy niezbywalne elementy chrześcijańskiej
misji. Papież Franciszek mówił o nich podczas Mszy z udziałem seminarzystów, nowicjuszy
i nowicjuszek oraz osób rozeznających swoje powołanie. Liturgia w Bazylice św. Piotra
była punktem kulminacyjnym ich pielgrzymowania do Rzymu w ramach Roku Wiary.
W
homilii Franciszek nawiązał w pierwszym rzędzie do proroctwa Izajasza zapowiadającego
„kaskadę” pocieszenia, które spłynie na Miasto Święte. Zwrócił uwagę, że wizja ta
opisuje prawdę o czułości Boga względem nas. To jest przyczyna wewnętrznej radości,
którą należy nieść również innym, do czego powołany jest każdy chrześcijanin.
„Spotykałem
czasem osoby konsekrowane, które obawiały się Bożego pocieszenia – mówił Papież. –
Ci biedacy przeżywają udrękę, bo boją się Bożej czułości. Ale nie wolno się bać. Nie
obawiajcie się, bo Pan jest Bogiem pocieszenia, Bogiem pełnym czułości. On jest Ojcem
i mówi, że postąpi z nami, jak mama ze swoim dzieckiem, to znaczy z czułością. Nie
obawiajcie się pocieszenia Pana. Zachęta Izajasza musi rozbrzmiewać w naszym sercu:
«Pocieszcie, pocieszcie mój lud!» (40, 1); i musi stać się misją dla nas: znajdować
Pana, który nas pociesza i iść, by pocieszać lud Boży. Oto misja. Ludzie potrzebują
dzisiaj na pewno słów, ale przede wszystkim potrzebują, abyśmy świadczyli miłosierdzie,
czułość Pana, która rozgrzewa serce, budzi nadzieję, pociąga ku dobru. Radość niesienia
Bożego pocieszenia”.
Drugi element chrześcijańskiej misji to krzyż. O cielesnych
„stygmatach” przynależności do Chrystusa mówi św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu.
Są one znakiem osobistego, egzystencjalnego doświadczenia śmierci i zmartwychwstania
Jezusa we własnych cierpieniach, słabościach i porażkach.
„W godzinie ciemności
i próby jest już obecna i działa jutrzenka światła i zbawienia – kontynuował Ojciec
Święty. – Misterium Paschalne jest samą istotą misji Kościoła! Jeśli pozostajemy w
obrębie tej tajemnicy, to ustrzeżemy się zarówno od światowej i triumfalistycznej
wizji misji, jak i od zniechęcenia, które może się zrodzić w obliczu prób i niepowodzeń.
Duszpasterska owocność, owocność głoszenia Ewangelii nie zależy od sukcesu ani też
od niepowodzenia według kryteriów ludzkiej oceny, ale od upodobnienia się do logiki
Jezusowego krzyża, która jest logiką wychodzenia poza siebie i dawania siebie, logiką
miłości. To krzyż – zawsze krzyż z Chrystusem – zapewnia owocność naszej misji”.
Natomiast
trzeci niezbywalny element chrześcijańskiej misji, modlitwa, wskazuje na to, że owo
posłanie pochodzi nie od nas, ale od Pana.
„To On wybiera, On posyła, On
powierza misję – przypomniał Papież. – Dlatego ważna jest modlitwa. Kościół, jak to
wielokrotnie powtarzał Benedykt XVI, nie jest nasz, lecz Boga. A tymczasem jakże często
my konsekrowani myślimy, że jest nasz, co? Robimy, co nam przyjdzie do głowy, a przecież
to nie jest nasze, lecz Boga. Pole, które należy uprawiać, jest Jego. Tak więc misja
jest przede wszystkim łaską. I jeśli apostoł jest owocem modlitwy, to w niej znajdzie
światło i moc dla swojego działania. W gruncie rzeczy nasza misja nie jest owocna,
a wręcz gaśnie w tym momencie, kiedy przerwaniu ulega połączenie ze źródłem, z Panem”.
Ojciec
Święty zacytował też jednego z uczestników pielgrzymki, który mówił, że „ewangelizację
prowadzi się na kolanach”. Zaznaczył przy tym, że bez stałego kontaktu z Bogiem misja
staje się zawodem. „Zawodem jak każdy inny, jak krawiec czy kucharka, a przecież chodzi
o co innego” – powiedział Franciszek, ostrzegając przed aktywizmem i zbytnią wiarą
w struktury. „To co się liczy, to być przenikniętym miłością Chrystusa, dać się prowadzić
Duchowi Świętemu oraz wszczepić własne życie w drzewo życia, czyli Krzyż Pana” – dodał
Papież.