Kościół katolicki w krajach nordyckich, choć jest bardzo mały, wykazuje się niespodziewaną
żywotnością. Przejawia się to przede wszystkim w ożywieniu powołaniowym. Na 282 tys.
katolików tamtejszy Kościół ma 31 seminarzystów, nie licząc 33 kolejnych, należących
do seminarium neokatechumenalnego. Szczególnie dobra jest pod tym względem sytuacja
w Szwecji. Kościół liczący 103 tys. wiernych ma 17 seminarzystów (9 diecezjalnych
i 8 zakonnych). Mało która diecezja w Europie może się pochwalić tak dobrymi statystykami.
Dla porównania archidiecezja wiedeńska, licząca 1,3 mln wiernych ma seminarzystów
zaledwie 30.
Z czego wynika ów niespodziewany dynamizm skandynawskiego katolicyzmu?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć na łamach tygodnika The Tablet ks. Frederik Heiding,
szwedzki jezuita, wykładowca na Instytucie Newmana w Uppsali. Na wstępie zaznacza,
że wielu skandynawskich seminarzystów to ludzie, którzy wiarę katolicką przyjęli już
jako dorośli. A ich decyzja o kapłaństwie wynika przede wszystkim z miłości do Chrystusa
i z autentycznego powołania. Są jednak również czynniki społeczne, które ułatwiają
podjęcie takiej decyzji. W ostatnich latach zmienia się atmosfera w społeczeństwie.
Wiara przestała być tematem tabu. Istnieje wzmożone zainteresowanie religią i wejście
na drogę powołania jest już społecznie tolerowane, nawet jeśli katolicyzm wciąż wydaje
się być dla Skandynawów czymś obcym. Ponadto kraje nordyckie przez lata wiodły prym
w liberalizacji, w wyzbywaniu się wszelkich ograniczeń. Dziś ludzie zaczynają odreagowywać.
Kościół katolicki, który w przeciwieństwie do luterańskiego nie należy do oficjalnego
establishmentu, może sobie na więcej pozwolić i bardziej swobodnie wyrażać swoje zdanie,
swój sprzeciw, nie licząc się z reakcjami opinii publicznej.
Zdaniem ks. Heidinga
dynamizm skandynawskiego katolicyzmu wynika też z jego rodzinnego charakteru, który
wynika z niewielkich rozmiarów Kościoła. Jego organizacja ma wymiar bardziej horyzontalny
niż hierarchiczny, co doskonale wpisuje się w skandynawską kulturę zarządzania. Ponadto
tamtejsi katolicy nie są antyklerykałami. Utożsamiają się z katolicyzmem i cenią swych
księży. Taka atmosfera pomaga w pozytywnej odpowiedzi na powołanie do kapłaństwa.
Skandynawski seminarzysta wie, że w Kościele nie spotka go ani przesadna rewerencja,
ani pogarda, lecz po prostu szacunek – pisze szwedzki jezuita na łamach tygodnika
The Tablet.