Aby kochać, trzeba mieć szerokie serce. Bo miłość to dawanie siebie, bez czego łatwo
o ideologiczne zamknięcie i samoizolację, a nawet zdradę, jak było w przypadku Judasza.
Postać apostoła-zdrajcy przypomniał Papież Franciszek podczas porannej Mszy w kaplicy
Domu św. Marty. W liturgii wzięli udział pracownicy Muzeów Watykańskich oraz mieszkańcy
Papieskiego Kolegium Portugalskiego w Rzymie.
W homilii Ojciec Święty przytoczył
obłudną reakcję Judasza na namaszczenie Jezusa przez Marię w Betanii jako przykład
bałwochwalczego stosunku do pieniędzy przykrytego maską troski o ubogich.
„To
pierwsze takie odniesienie, jakie znalazłem w Ewangelii, do ubóstwa traktowanego jako
ideologia – stwierdził Papież. – Ideolog nie wie, co to miłość, bo nie umie dać siebie.
I to bałwochwalstwo doprowadziło Judasza do izolacji od wspólnoty z innymi. To dramat
odseparowanego sumienia. Gdy chrześcijanin zaczyna się izolować, izoluje także własne
sumienie od poczucia wspólnoty, Kościoła, od tej miłości, którą daje Jezus. Natomiast
chrześcijanin, który swoje życie daje, «traci», jak powiada Jezus, ten je znajduje,
i to w pełni. A ten, kto jak Judasz próbuje je zachować dla siebie – w końcu je naprawdę
traci. Jan powiada, że wówczas szatan wszedł w serce Judasza. I trzeba to powiedzieć:
Szatan to zły płatnik. Zawsze nasz oszuka, zawsze!”.
Tymczasem Jezus zawsze
kocha i zawsze daje siebie. Papież zwrócił uwagę, że ów dar skłania także nas do miłowania,
czyli przynoszenia trwałych owoców.
„W tych dniach oczekiwania na uroczystość
Zesłania Ducha Świętego prośmy: Przyjdź, Duchu Święty, przyjdź, daj mi to szerokie
serce, serce zdolne, by kochać z pokorą i cichością! O to prośmy Ducha Świętego, i
prośmy też, by uwolnił nas od innej drogi, od drogi egoizmu, która źle się kończy.
Prośmy o tę łaskę” – powiedział Franciszek.