Pierwsza kanonizacja Papieża Franciszka: „Módlmy się za tak wielu chrześcijan w świecie,
którzy nadal cierpią przemoc i prześladowanie. Niech Bóg da im odwagę wytrwania w
wierności”
Jak jestem wierny Chrystusowi? Czy jestem zdolny, by „ukazać” moją wiarę z szacunkiem,
ale także z męstwem? Czy jestem wrażliwy na innych, czy zdaję sobie sprawę, kto potrzebuje
pomocy, czy we wszystkich dostrzegam braci i siostry, których należy miłować? Te pytania
postawił Papież Franciszek podczas Mszy odprawionej na Placu św. Piotra. Okazją była
potrójna kanonizacja, która połączyła Europę z Ameryką. W poczet świętych zostali
bowiem zaliczeni Antoni Primaldo i towarzysze, piętnastowieczni męczennicy
z włoskiego Otranto; żyjąca na przełomie XIX i XX w. Kolumbijka Laura Montoya Upegui
(1874-1949), założycielka Misjonarek Maryi Niepokalanej i św. Katarzyny ze Sieny oraz
pochodząca z tego samego okresu Meksykanka, Maria Guadalupe García Zavala (1878-1963),
założycielka zgromadzenia Służebnic św. Małgorzaty Marii i Ubogich.
W swojej
homilii Franciszek w pierwszym rzędzie wskazał wzór męczenników. Dali oni najwyższe
świadectwo Ewangelii podczas tureckiego najazdu na południowe Włochy w 1480 r. Około
800 osób ocalałych z oblężenia Otranto odmówiło zaparcia się wiary i zostało ściętych
w pobliżu tego miasta.
„Gdzie znajdowały one siłę, aby wytrwać w wierności?
– mówił Papież. – Właśnie w wierze, która pozwala spoglądać poza ograniczenia naszego
ludzkiego spojrzenia, poza granicę życia doczesnego, pozwala kontemplować «niebo otwarte»
– jak mówi święty Szczepan – oraz Chrystusa stojącego po prawicy Ojca. Drodzy przyjaciele,
zachowujmy otrzymaną wiarę, odnówmy naszą wierność Panu, także pośród przeszkód i
nieporozumień. Bóg nigdy nie odmówi nam mocy i pogody ducha. Oddając cześć męczennikom
z Otranto, prośmy Boga, aby wspierał tak wielu chrześcijan, którzy i teraz nadal doznają
przemocy i by obdarzył ich męstwem wierności oraz, aby umieli dobrem odpowiadać na
zło”.
Z kolei św. Laura Montoya Upegui była narzędziem ewangelizacji najpierw
jako nauczycielka, a następnie jako duchowa matka ludów pierwotnych, którym wszczepiła
nadzieję, szanując zarazem ich kulturę.
„Ta pierwsza święta urodzona na pięknej
ziemi kolumbijskiej uczy nas wielkoduszności wobec Boga, byśmy nie przeżywali wiary
samotnie – tak, jakby było możliwe przeżywianie wiary w sposób wyizolowany – ale aby
ją przekazywać, aby nieść radość Ewangelii słowami i świadectwem życia w każde środowisko,
w którym się znajdujemy – mówił Franciszek. – By w każdym środowisku promieniować
ewangelicznym życiem. Uczy nas dostrzegania oblicza Jezusa odzwierciedlonego w bliźnim,
przezwyciężania obojętności i indywidualizmu, które osłabiają chrześcijańskie wspólnoty
i nasze serca. Uczy nas przyjmować wszystkich bez uprzedzeń, dyskryminacji czy przymusu,
ale z miłością, dając im to, co w nas najlepsze, a nade wszystko dzieląc z nimi to,
co mamy najcenniejszego, a więc nie dzieła i instytucje, ale nade wszystko Chrystusa
i Jego Ewangelię”.
Św. Maria Guadalupe García Zavala uczy nas natomiast umiłowania
ubóstwa, aby bardziej kochać ubogich i chorych, nad którymi sama pochylała się w szpitalu.
„A to znaczy dotykać ciała Chrystusa – stwierdził Ojciec Święty. – Ubodzy,
opuszczeni, chorzy, odrzuceni są bowiem ciałem Chrystusa. I Matka Lupita dotykała
tego ciała Chrystusa, a nas uczy takiej postawy, by nie wstydzić się, nie bać, nie
czuć odrazy, by dotykać tego ciała Chrystusa. Ta nowa meksykańska święta zachęca nas,
abyśmy miłowali, tak jak umiłował nas Jezus, a to oznacza nie zamykać się w sobie,
w swoich problemach, swoich pomysłach, własnych interesach w tym malutkim światku,
co przynosi tak wiele szkód, ale wychodzić i iść na spotkanie tych, którzy potrzebują
uwagi, zrozumienia, pomocy, aby im nieść serdeczną bliskość miłości Boga, poprzez
gesty wrażliwości i szczerej miłości”.