Papież w czasie Mszy Krzyżma: antidotum na kryzys tożsamości kapłańskiej jest wychodzenie
z Ewangelią do ludzi
Dobrego kapłana poznaje się po wspólnocie, której służy. A w kapłaństwie wzrasta się
nie tyle dzięki nowym kursom czy metodom, lecz poprzez wychodzenie z Ewangelią do
ludzi, aż po najdalsze peryferie ich życia – mówił Papież Franciszek w homilii Mszy
Krzyżma. Ojciec Święty po raz pierwszy spotkał się z kapłanami swej nowej diecezji.
W
homilii nawiązał do biblijnych obrazów namaszczenia oraz szat arcykapłana, na których
wzorowany jest dzisiejszy ornat. Były na nich wypisane imiona wszystkich pokoleń Izraela.
Arcykapłan obarczał się zatem całym ludem. Również i my, nakładając nasz ornat, powinniśmy
czuć na ramionach i w sercu ciężar i oblicze naszego ludu – mówił Franciszek. Na marginesie
zaznaczył, że piękno liturgii to nie dekoracje i upodobanie do bogatych strojów, lecz
obecność chwały Boga.
Ojciec Święty zauważył, że namaszczenie, które otrzymuje
kapłan, nie jest przeznaczone dla niego samego. Kiedy otrzymaną łaską nie dzieli się
z innymi, jego serce zaczyna gorzknieć.
„Dobrego kapłana poznaje się po tym,
jak jest namaszczony jego lud. Namaszczenie olejkiem radości łatwo daje się rozpoznać.
Na przykład, kiedy ludzie wychodząc ze Mszy, mają oblicze człowieka, który otrzymał
dobrą wiadomość. Nasi wierni lubią słuchać, kiedy głosimy Ewangelię z namaszczeniem,
kiedy dociera ona do ich codziennego życia, aż po krańce rzeczywistości, kiedy oświeca
sytuacje graniczne, peryferie, na których lud wiernych najbardziej jest narażony na
ataki tych, którzy chcą ich ograbić z wiary. Ludzie nam dziękują, kiedy czują, że
naszą modlitwą objęliśmy realia ich codziennego życia, ich trudy i radości, obawy
i nadzieje. A kiedy czują zapach namaszczonego, Chrystusa, który dociera za naszym
pośrednictwem, czują się zachęceni do powierzenia nam tego wszystkiego, co chcieliby
przekazać Panu Bogu: „niech się ksiądz za mnie pomodli, bo mam taki problem”, „pobłogosław
mi....” Kiedy jesteśmy w takiej relacji z Bogiem i z Jego ludem, a łaska poprzez nas
dociera do ludzi, wówczas jesteśmy kapłanami, pośrednikami między Bogiem i ludźmi”
– powiedział Ojciec Święty.
Papież zauważył, że ksiądz, który nie przeżywa
w ten sposób swego kapłaństwa, który nie daje siebie i nie wychodzi z Ewangelią do
ludzi, traci to, co najlepsze, co może ożywiać jego kapłańskie serce. Przestaje być
pośrednikiem, a staje się najemnikiem i zarządcą.
„Wszyscy znamy różnicę:
najemnik i zarządca otrzymali już swoją zapłatę. A ponieważ nie narażają własnej skóry,
nie kładą na szali swego serca, nie otrzymują szczerego podziękowania, które pochodzi
z serca. Stąd właśnie pochodzi niezadowolenie niektórych księży, którzy stają się
smutni, przemieniają się w swego rodzaju kolekcjonerów antyków czy nowinek, zamiast
być pasterzami, od których czuć zapach owiec. I o to was proszę: bądźcie pasterzami,
którzy pachną jak owce. To prawda, że tak zwany kryzys tożsamości kapłańskiej zagraża
nam wszystkim. Jeśli jednak będziemy w stanie przebić się przez falę, w imię Pana
wypłyniemy na głębię i zarzucimy sieci na połów” – wskazał Ojciec Święty.
Na
zakończenie Papież zwrócił się również do wiernych, prosząc ich by byli blisko swych
kapłanów i otaczali ich modlitwą. Tę prośbę zawarł również w Tweecie, który rozesłał
po zakończeniu Mszy Krzyżma.