Fakt, że kard. Jorge Bergoglio nie był uważany za faworyta na konklawe, nie oznacza,
iż był osobą mało znaną. Jego ujmujący sposób zachowania zapadał w pamięć tym, którzy
go spotkali. Wspomina o. Zdzisław Kijas OFMConv.:
„Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał,
że będzie Papieżem, aczkolwiek... To był styczeń 2010 r. Byłem wtedy w Buenos Aires,
mieliśmy spotkanie jako franciszkanie na temat formacji. Zaproszono z Eucharystią
i kazaniem kard. Bergoglio, który był równocześnie przewodniczącym episkopatu Argentyny.
Już wtedy nasi argentyńscy współbracia opowiadali, że miał on otrzymać sporo głosów
na konklawe w 2005 r. Szczególnie zostało mi w pamięci to, że mówił swoją postawą
bardziej niż tekstem. Postać niezwykle skromna, ciepła. Przyszedł po raz pierwszy,
a odnosiło się wrażenie, że jest uczestnikiem tej naszej wspólnoty kapitulnej już
od jakiegoś czasu. To jego pierwsze pojawienie się na Placu św. Piotra w momencie
konklawe, sposób wyrażania się, ten głos jest znany i ten sposób zwracania się jest
bliski. Prawie po trzech latach, pojawia się już nie w Buenos Aires na spotkaniu,
ale na Placu Św. Piotra”.