Abp Tomasi: czemu brak międzynarodowej woli politycznej w sprawie Syrii?
800 tys. uchodźców z Syrii w roku ubiegłym, już 300 tys. w bieżącym – to szacunkowe
dane ONZ zebrane w krajach goszczących uciekinierów wojennych: Libanie, Jordanii,
Turcji, Iraku i Egipcie. Dramatyczności tym liczbom przydaje fakt, że 80 proc. uchodźców
to kobiety i dzieci. W samej Syrii sytuacja staje się z dnia na dzień coraz bardziej
tragiczna. Nie tylko cywile, ale i ranni nie mają co liczyć na wyrozumiałość walczących.
Nawet szpitale stały się celami – ponad połowa z nich została uszkodzona, a jedna
trzecia wyłączona z użytkowania.
W siedzibie Narodów Zjednoczonych w Genewie
odbyło się spotkanie na temat sytuacji humanitarnej w Syrii. Jednak oprócz przeanalizowania
liczb i faktów nie odpowiedziano na bardziej podstawowe pytanie, dlaczego nie ma woli
politycznej, by zatrzymać falę przemocy od dwóch lat przetaczającą się przez ten kraj?
Zwraca na to uwagę abp Silvano Tomasi reprezentujący Stolicę Apostolską przy oenzetowskich
instytucjach w Genewie.
„Wspólnota międzynarodowa musi stworzyć polityczne
przesłanki do podjęcia dialogu ze wszystkimi zaangażowanymi stronami – stwierdził
watykański dyplomata. – Należy to uczynić w taki sposób, by powstrzymać konflikt,
który ciągnie się już od dwóch lat. Jeśli przemoc nadal będzie trwała, grupy opozycyjne
wobec rządu wraz z fundamentalistami będą nabierać znaczenia. I tak oczekiwana demokratyczna
przyszłość Syrii, szczególnie z udziałem wszystkich mniejszości, w tym chrześcijan,
stanie pod znakiem zapytania. A zatem jest sprawą bardzo pilną, by wspólnota międzynarodowa,
a zwłaszcza mocarstwa mające bezpośrednie interesy w regionie, usiadły do stołu i
wypracowały rozwiązania, które by zatrzymały przemoc i przynajmniej zainicjowały jakieś
rozwiązanie polityczne”.