Papieskie pożegnanie z rzymskimi księżmi: zadbajcie o prawdziwą realizację Soboru
Wiele pozostało jeszcze do zrobienia na polu realizacji prawdziwych postanowień Soboru
Watykańskiego II. Złożywszy urząd, nadal będę was wspierał duchowo w tym dziele –
powiedział Benedykt XVI na ostatnim spotkaniu z kapłanami swej diecezji. Na samym
wstępie Papież podziękował za okazaną mu w tych dniach bliskość:
„Jestem
wam bardzo wdzięczny za modlitwę, której moc niemal fizycznie dane mi było odczuć,
jak to powiedziałem na audiencji środowej. Choć teraz się wycofam, w modlitwie zawsze
pozostanę blisko was wszystkich. I jestem pewny, że również i wy będziecie mi towarzyszyć,
choć dla świata pozostanę ukryty. Dziś, ze względu na mój stan i wiek, nie mogłem
przygotować prawdziwego i długiego przemówienia, którego mogliście się po mnie spodziewać.
Zamiast tego będzie pogawędka o Soborze Watykańskim II, o tym, jak ja go przeżyłem”.
Benedykt
XVI mówił o wielkich oczekiwaniach, jakie wiązano z Soborem. W tych czasach Kościół
był jeszcze silny. Nie brakowało powołań, ludzie chodzili do kościoła. Czuło się jednak,
że wiara zaczyna być postrzegana jako coś, co należy do przeszłości. I Sobór chciał
to zmienić.
Papież zwrócił uwagę na wielką emancypację biskupów, którzy zrozumieli,
że są podmiotem Soboru i dlatego chcieli decydować o jego przebiegu. W tym kontekście
wskazał na bardzo duże znaczenie tzw. „Aliansu Reńskiego”, którego biskupi zdominowali
pierwsze sesje Soboru i mieli wielki wpływ na treść dokumentów o reformie liturgicznej,
Objawieniu i Kościele.
Benedykt XVI omówił po kolei wszystkie główne tematy
Soboru. Za opatrznościowy uznał fakt, że obrady rozpoczęto od reformy liturgii. Niektórzy
twierdzą, że na Soborze mówiono o wszystkim, tylko nie o Bogu. Reforma liturgiczna
pokazuje jednak, że kult Boga był pierwszym punktem obrad. Tym samym Ojcowie ukazali
prymat Boga.
Podsumowując posoborowe dokonania, Papież przyznał, że negatywnie
odbił się na nich wpływ mediów, które nie potrafiły odczytywać Soboru w kluczu wiary
i nakładały nań obce mu kategorie polityczne:
„Był Sobór Ojców, ten prawdziwy.
Ale był też Sobór mediów. Świat zaś postrzegał Sobór właśnie za pośrednictwem prasy.
I to właśnie ten Sobór mediów docierał do ludzi. Było oczywiste, że media popierały
tych, którzy bliżsi byli ich poglądom. Tych, którzy dążyli do decentralizacji Kościoła,
do oddania władzy biskupom, a także – w imię pojęcia Lud Boży – świeckim. Podobnie
w odniesieniu do liturgii: mediów nie interesowała liturgia jako akt wiary, ale jako
coś, co można zrozumieć, co jest dziełem wspólnoty, co jest zeświecczone. Ponadto
wiemy, że istniała też pewna tendencja, by uważać, że sakralność jest czymś pogańskim,
co ewentualnie należy jeszcze do Starego Testamentu. W Nowym ważne jest tylko to,
że Chrystus umarł w świecie świeckim. A zatem trzeba skończyć z sakralnością, również
w kulcie. I te interpretacje, banalizujące zamysł Soboru, miały negatywny wpływ na
realizację reformy liturgicznej... To właśnie ten Sobór mediów docierał do wszystkich.
On dominował i spowodował tak wiele katastrof, problemów, nieszczęść: zamknięte seminaria,
zamknięte klasztory, zbanalizowana liturgia...”.
Benedykt XVI zauważył jednak,
że dziś sytuacja się zmienia. Ów Sobór mediów nie wytrzymał próby czasu. Sobór prawdziwy
wciąż pozostaje obecny, ukazuje swą duchową moc i stopniowo prowadzi do rzeczywistej
odnowy Kościoła. „Naszym zadaniem jest zabiegać, począwszy od tego Roku Wiary, by
prawdziwy Sobór został wprowadzony w życie, ufając, że Bóg nam pomoże. Ja, wycofawszy
się w modlitwę, zawsze będę z wami i razem pójdziemy naprzód z Panem, w pewności,
że Pan zwycięży” – powiedział Benedykt XVI na zakończenie swego ostatniego spotkania
z kapłanami rzymskiej diecezji.