Chciałem kiedyś
pójść z grupą pielgrzymów na zbocze w Nazarecie, o którym wspomina dzisiejsza Ewangelia:
„Wyrzucili Go z miasta i zaprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane,
aby Go strącić”. Nie ma już tego zbocza, zostało wyrównane przez stulecia historii
Ziemi Świętej. Dziś w Nazarecie ta scena nie mogłaby się już powtórzyć. Działania
warunków atmosferycznych i człowieka powodują, że otaczający nas świat wciąż się zmienia.
Generalnie życie kolejnych pokoleń wraz z rozwojem techniki staje się coraz łatwiejsze.
Możemy zaryzykować stwierdzenie, że każde nowe pokolenie w wymiarze zewnętrznym ma
coraz korzystniejsze warunki życia.
Ta scena z Ewangelii ma jednak swój wymiar
wewnętrzny. Wraz z pojawieniem się w historii Jezusa z Nazaretu zostaje proklamowane
Boże Królestwo. Spełnienie się proroctw Starego Testamentu w osobie Jezusa Chrystusa
powoduje nowe relacje pomiędzy Bogiem a człowiekiem. W Roku Wiary Papież Benedykt
przypomina, że: „w tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania Bóg objawił w pełni miłość,
która zbawia i wzywa ludzi do przemiany życia przez odpuszczenie grzechów”. Miłość
objawiona przez Jezusa, o której pisze św. Paweł w hymnie z 1 Listu do Koryntian,
ma ogromny wpływ na całą śródziemnomorską cywilizację. Chrześcijańska cywilizacja,
oparta właśnie na miłości Boga i bliźniego, przemienia oblicze całego imperium. Wraz
z rozwojem ludzkości kolejne nowe pokolenia mają ułatwiony dostęp do szeroko rozumianych
dóbr kultury. Możemy z nich dziś korzystać bez większego wysiłku. Ich dostępność oraz
wielorakość nie zawsze jest dla człowieka dobra i powoduje jego zagubienie.
Każdy
przychodzący na świat człowiek, musi podjąć od nowa trud kształtowania siebie, swego
człowieczeństwa. Najbardziej miłujący i zatroskani o swe dziecko rodzice nie mogą
oddać mu części swoich umiejętności. Każdy człowiek musi sam od początku uczyć się
wszystkiego, począwszy od pierwszych nieporadnie stawianych kroków, poprzez zrozumienie
słów, również w innych językach, a na umiejętności twórczego myślenia kończąc. Zmieniamy
świat wokół nas, lecz człowiek, który się rodzi, musi wszystko zaczynać od początku.
Chociaż zmienił się krajobraz Nazaretu, ludzie pozostali tacy sami. Tak samo dziś
reagują na słowa Jezusa.
„Dziś spełniły się te słowa Pisma” - powiedział Jezus
do zgromadzonych w synagodze ludzi, ale wśród słuchaczy pojawia się zwątpienie. Zbyt
szczegółowo, a raczej zbyt jednostronnie znali Jezusa syna Józefa. Ich oczekiwania
co do Niego były bardzo przyziemne. Domagali się dowodów, a Jezus? On szukał wśród
słuchaczy wiary, na miarę tej, którą wykazują się biblijni bohaterowie. Zarówno posłanie
proroka Eliasza do Sarepty Sydońskiej, jak i przybycie Naamana z Damaszku do proroka
Elizeusza wskazuje na wiarę. To ona była podstawą cudownego działania Boga. Dlaczego
Jezus wybrał tylko te przykłady? Przecież jest wiele innych, które by nie wywołały
oburzenia wśród słuchających pobożnych nazarejczyków.
Wiara i zaufanie Bogu
ma w Starym Testamencie decydujący wpływ na życie wszystkich opisywanych tam ludzi.
Jezus jednak wskazuje na przykład wiary wśród pogan. Była to prowokacja mająca otworzyć
nazarejczyków na nowe relacje z Bogiem. Słyszeli już o sukcesach Jezusa w okolicy,
lecz nie mogli przełamać swych stereotypów. Słuchacze, początkowo przychylni Jezusowi,
później unieśli się gniewem. Taki gniew jest twórczy i może prowadzić do refleksji
oraz przemiany życia. Tak dzieje się w naszym przypadku, szczególnie w sakramencie
pokuty, gdy robimy rachunek sumienia i podejmujemy postanowienie poprawy naszego życia.
To,
co zdarzyło się w Nazarecie, dzieje się i dziś wśród nas. Borykamy się z tymi samymi
problemami, oburzamy się na słowa krytyki. Tak samo jak wtedy, krytykowani, zamiast
skierować swoją energię ku poprawie siebie, ku wewnętrznej przemianie, próbujemy wyeliminować
krytykującego, nawet jeśli jest to osoba Jezusa Chrystusa.