Większość ludzi
nie zdaje sobie sprawy, jak wielkim dramatem jest niezdolność do zaakceptowania swojego
ciała jako – no właśnie – jako swojego: z całą złożonością jego struktury biologicznej
i zachodzącymi w nim procesami fizjologicznymi. Wbrew pozorom, nie chodzi o to, że
komuś się jego ciało nie podoba. W transseksualizmie człowiek nie ma poczucia tożsamości
w odniesieniu do swojego ciała, nade wszystko w zakresie jego sfery seksualnej. Innymi
słowy, mężczyzna identyfikuje siebie jako kobietę uwięzioną w męskim (a więc cudzym)
ciele. Podobnie kobieta czuje się mężczyzną, mimo posiadania kobiecego ciała.
Nieprawidłowa
autoidentyfikacja płciowa jest niezwykle poważnym stanem nieprzezwyciężalnego konfliktu
wewnętrznego. Jakkolwiek jego natężenie może być bardzo zróżnicowane w poszczególnych
przypadkach, nie wolno żadnego z nich lekceważyć. Skutkiem błędnej autoidentyfikacji
płciowej nierzadko bywają poważne stany depresyjne. Odsetek prób samobójczych osób
transseksualnych jest zdumiewająco wysoki, zwłaszcza jeśli uwzględni się niebywałą
wręcz skuteczność medycyny w leczeniu depresji. Problem w tym, że u osoby transseksualnej
niezwykle trudno usunąć przyczynę problemu. Co więcej, mimo prowadzonych badań, nie
udało się ustalić przyczyn transseksualizmu. Stawiane są hipotezy, ale żadna z nich
nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości; co więcej – niektóre teorie, mimo iż znajdują
jakieś uzasadnienie w faktach, wzajemnie się wykluczają.
Współczesna medycyna
próbuje konflikt osobowości rozwiązać poprzez dostosowanie ciała – na ile jest ono
możliwe, jest kwestią odrębną – do przeżywającej wewnętrzny dramat psychiki. Poprzez
stymulację hormonalną z jednej strony, zabiegi chirurgiczne z drugiej, ale też prawną
zmianę tożsamości na zgodną z odczuwaną płcią i towarzyszącą temu wszystkiemu psychoterapię,
próbuje się zbudować w osobie transseksualnej poczucie więzi ze zmodyfikowanym chirurgicznie
ciałem, które zaczyna przypominać ciało płci psychicznej. Oczywiście, nie w każdym
przypadku cała procedura doprowadzona jest do końca. Niekiedy dla względnego komfortu
psychicznego osoby transseksualnej wystarcza sądowna zmiana tożsamości połączona ze
stymulacją hormonalną i psychoterapią.
Nawet jednak wtedy, gdy proces tak
zwanej zmiany płci jest doprowadzony do końca, nie czyni on z kobiety mężczyzny, ani
odwrotnie. Warto się przyjrzeć, na czym polega ta procedura, by dobrze zrozumieć jej
naturę.
Proces dostosowania płci biologicznej do płci odczuwanej jest rozłożony
w czasie, obejmując okres około dwóch lat, a niekiedy dłużej. Zaczyna się od stymulacji
hormonalnej, której celem jest wytłumienie przejawów charakterystycznych dla płci
odrzucanej i stopniowe kształtowanie znaków płci odczuwanej. W pewnym momencie rozpoczynany
jest cykl operacji chirurgicznych. Usuwane są gonady, gdyż są one odpowiedzialne za
produkcję hormonów płciowych płci biologicznej. Usuwane są też zewnętrzne cechy płciowe,
a w dalszej kolejności – kształtowane są bioprotezy zewnętrznych narządów płciowych
płci postulowanej. Jakkolwiek są one formowane z żywych tkanek, pozbawione są struktury
i cech właściwych prawdziwym organom. Nie mają także podstawowej cechy narządów rozrodczych
– nie mogą służyć do prokreacji.
Mówiąc wprost, tak zwana operacja zmiany płci
jest zbiorem procedur medycznych, w których efekcie ciało osoby transseksualnej zostaje
okaleczone, wysterylizowane i zmodyfikowane w ten sposób, by wyglądało jakby przynależało
do tej płci, z którą się dana osoba identyfikuje. Wiele codziennych czynności przypomina
jednak człowiekowi, który poddał się tym zabiegom, że mimo uzyskanego na stole chirurgicznym
wyglądu, nie stał się on/ona naprawdę mężczyzną lub kobietą. Protezy, nawet te ukrwione,
biologiczne, pozostają tylko protezami.
Proces tak zwanej zmiany płci generuje
zresztą także inne problemy. Zburzone zostają relacje społeczne, niekiedy relacje
rodzinne – w tym małżeńskie i rodzicielskie. Niekiedy cała historia nabiera charakteru
swoistego ekshibicjonizmu, jak to ma miejsce obecnie w polskim parlamencie. Warto
zwrócić uwagę, że dramat transseksualizmu zostaje wówczas wykorzystany jako narzędzie
polityczne, w którym sama ta osoba oraz jej godność schodzą na plan dalszy, zarówno
ze strony „sympatyków” jak i „przeciwników”.
Jak pomóc osobom transseksualnym?
Niewątpliwie potrzeba wiele solidnych, uczciwych badań, by dobrze poznać i zrozumieć
złożoność stanu psychiki osoby transseksualnej. Potrzeba rozwoju psychologii i psychiatrii,
które dadzą szansę na przezwyciężenie wewnętrznego konfliktu jaki przeżywa dany człowiek.
Chora jest bowiem psychika, która – z nieznanych nam powodów – odrzuca ciało jako
nieprawidłowe płciowo. To prawda, że łatwiej jest to ciało zmodyfikować farmakoterapią
i technikami chirurgii plastycznej, niż podjąć batalię o uzdrowienie psychiki. „Łatwiej”
nie oznacza jednak „lepiej”; nie oznacza „dobrze”. Przyjęty przez medycynę kierunek
działania wobec osób transseksualnych nie jest dobry. Niestety…