O potrzebie globalnego podejścia do kwestii kontroli i ograniczenia sprzedaży broni
palnej przypomniał ks. Federico Lombardi. Watykański rzecznik nawiązał do zaprezentowanego
przez prezydenta Baracka Obamę pakietu dekretów w tej kwestii. Jak się oblicza, w
rękach Amerykanów jest 300 mln sztuk broni. Nie ma się co łudzić, że wystarczy zmniejszyć
ten wskaźnik, by zapobiec takim tragediom, jak w Newtown – zwraca uwagę włoski jezuita.
Jednak z drugiej strony nie można poprzestawać na słowach i dlatego właśnie 47 tamtejszych
zwierzchników religijnych poparło proponowane przez Obamę zmiany, zwracając się w
tej sprawie do Kongresu USA, od którego zależy zatwierdzenie części ograniczeń.
„Gdy
jednak amerykańskie społeczeństwo debatuje nad tą kwestią o wielkiej wadze obywatelskiej
i moralnej, należy rozszerzyć perspektywę i przypomnieć, że na całym świecie broń
służy nie tylko do słusznej obrony, ale stanowi także narzędzie zastraszania, przemocy
i śmierci – stwierdził ks. Lombardi. – Dlatego bez przerwy należy powtarzać apele
o rozbrojenie, by sprzeciwić się produkcji, handlowi i przemytowi broni wszelkiego
typu, wbrew niegodnym interesom ekonomicznym czy politycznym. Jeśli osiągną one skutek,
jak w przypadku międzynarodowych konwencji zakazujących min przeciwpiechotnych czy
innego zabójczego oręża, albo gdy chodzi o redukcję olbrzymiego i niepotrzebnego arsenału
nuklearnego, to dobrze...! Ale broni będzie zawsze za dużo. Jak mówił Papież w czasie
podróży do Libanu, wszyscy jesteśmy wstrząśnięci zbrodniami wojennymi w Syrii, ale
broń wciąż tam napływa. Pokój rodzi się poczynając od serca, ale łatwiej go będzie
osiągnąć, gdy będziemy mieć mniej oręża w rękach”.