2013-01-18 18:10:12

Bioetyczny labirynt: sprzeciw sumienia


Słuchaj: RealAudioMP3

Odkrywamy w sobie zdolność rozpoznania moralnej wartości naszych czynów. Widzimy, że niektóre są dobre, a inne złe; co więcej – te dobre powinniśmy pełnić, a tych złych powinniśmy unikać. I jakkolwiek możemy ów imperatyw przełamać, jego głos pozostaje powszechnym doświadczeniem. Co więcej, jest to głos tak mocny, że jego wygłuszenie albo przełamanie oznacza naruszenie wewnętrznej struktury osobowej, sprzeniewierzenie się sobie.

Niekiedy człowiek usiłuje skonstruować własny schemat wartości, który pozwoli mu na nowo się zintegrować wewnętrznie. W ten sposób rodzi się subiektywizm i relatywizm moralny; rzecz znamienna, że gdy osobiste doświadczenie konsekwencji przyjęcia takiego „autorskiego systemu moralnego” jest nazbyt bolesne, niejeden skłania się do ponownego zwrócenia się ku porządkowi obiektywnemu.

W sytuacji prawidłowo ukształtowanego sumienia jego osąd nie ma i nie może być traktowany jako opinia czy przekonania ideologiczne, gdyż jest jednoznaczną, precyzyjną oceną moralną danego czynu. Skoro fundamentalna zasada funkcjonowania sumienia brzmi, że dobro należy czynić, a zła czynić nie wolno, rozpoznanie danego czynu jako działania niegodziwego automatycznie wyklucza możliwość jego dokonania. Zło jest złem i nie można go usprawiedliwiać ani dobrymi celami, ani przekonaniami większości.

W ten sposób dochodzimy do kwestii sprzeciwu sumienia wobec prawnego czy kulturowego nakazu działania postrzeganego przez osobę jako złe. Większość zawodów i prac wykonywanych przez ludzi ma charakter neutralny moralnie i nie powoduje dylematów moralnych. Są jednak i takie, w których wątpliwości pojawiają się często – takim obszarem jest medycyna. Zdając sobie z tego sprawę, legislatury większości państw demokratycznych uznały zasadę, że decyzja sumienia ma charakter ostateczny i może doprowadzić do odmowy wykonania czynności, która, będąc legalną, jest rozpoznana jako niegodziwa. Tak jest i w Polsce, gdzie w Ustawie o zawodzie lekarza wprowadzono zapis, iż lekarz może odmówić wykonania czynności, które postrzega jako niezgodne z sumieniem.

Prawo to ma jednak dwie zasadnicze wady. Pierwsza polega na tym, że prawo do sprzeciwu sumienia przyznane jest wyłącznie lekarzowi. Nie mają go inni pracownicy służby zdrowia ani studenci medycyny, co natychmiast każe zapytać o zasadę równości wobec prawa. Druga wada polega na tym, że klauzula sumienia obwarowana jest wymogiem, by wskazać innego lekarza czy też ośrodek, gdzie pacjent może uzyskać świadczenie, którego mu dany lekarz odmówił. W praktyce – z moralnego punktu widzenia – oznacza to przymus współudziału materialnego bliższego w czynie, który już został osądzony przez sumienie jako niegodziwy. Taki współudział jest również niegodziwy. Zapis jest zatem wewnętrznie sprzeczny, ponieważ w ramach respektowania sprzeciwu sumienia nakazuje działanie z sumieniem sprzeczne. Z moralnego punktu widzenia zapis taki jest zatem niegodziwy.

Rodzi się pytanie, skąd te dwa błędy się wzięły. Wydaje się, że pierwszym powodem jest obecny w procesie tworzenia prawa fundamentalny błąd antropologiczny. Polega on na przyznaniu prawodawcy prawa do określania zakresu obowiązywania praw ludzkich. W konsekwencji legislatura nie tyle uznaje rzeczywistość sumienia jako właściwość powszechną i wrodzoną, przynależną każdej osobie, co przyznaje poszczególnym osobom lub grupom ludzi prawo do wyrażenia sprzeciwu, nie uzasadniając jednocześnie, dlaczego innym tego prawa odmawia. Powodem drugim jest przekonanie, że system prawny musi być efektem kompromisu, zatem nie można do niego wprowadzać zasad powszechnych i nie posiadających wyjątków. Uznaje się, że system taki byłby nieefektywny i opresyjny, choć jednocześnie rzekomy kompromis jest w istocie przejawem totalitarnego systemu myślenia, w którym zmusza się niektórych ludzi do podejmowania działań postrzeganych jako niemoralne.

Tymczasem każdy człowiek ma niezbywalne prawo powiedzieć „nie” wobec nakazu, który rozpoznaje jako niemoralny. Sytuacja, w której państwo ogranicza prawo do sprzeciwu do jednej tylko grupy ludzi, jest zatem bardzo groźna. Podtrzymując wszystko, co powiedziałem wcześniej na temat sumienia i jego osądów, warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Podobny zapis prawny mógłby sugerować (pozytywiści prawni na pewno by to wykorzystali), że państwo, poprzez mechanizmy legislacyjne, może określać, co jest, a co nie jest i nie może być przedmiotem obiekcji sumienia. Naruszałoby to fundamentalną autonomię i suwerenność sumienia, które zależne jest jedynie od samej prawdy – ma ją poznawać i ma się jej podporządkować. Tylko wtedy pozostanie sumieniem prawym, tylko wtedy będzie miało szansę być sumieniem prawdziwym i tylko wtedy będzie mogło dążyć do osiągnięcia moralnej pewności swego osądu.

Ks. Piotr Kieniewicz MIC








All the contents on this site are copyrighted ©.