Ex Oriente Lux. "Niechaj Kusz wyciągnie swe ręce do Boga", czyli o Etiopii
w Piśmie Świętym odc. 42
Słuchaj:
Pytają mnie
niekiedy studenci i różni znajomi, dlaczego ta Etiopia taka ważna, dlaczego chrześcijańska,
i w ogóle to co my właściwie o niej wiemy? No tak, przecież nie wszyscy mają czas,
pieniądze i ochotę, by podróżować po świecie, zwłaszcza po Afryce, której sama nazwa
u wielu budzi całkiem niemiłe skojarzenia. Ale za to każdy może wziąć do ręki książkę,
każdemu wolno czytać i dowiadywać się. A już szczególnie można i też należy zaglądać
do Pisma Świętego, by się przekonać, że także w czasach powstawania ksiąg biblijnych
o Etiopii się słyszało, mówiło i w konsekwencji także o niej pisano. Dziś razem otworzymy
Biblię i poszukamy w niej kilku tekstów mówiących o tym kraju i jego ludach: może
znów się czegoś ciekawego i nowego dowiemy...
Najpierw jednak musimy sobie
przypomnieć, że Pisma Starego Przymierza zredagowane były w większości po hebrajsku,
nieliczne tylko po grecku, zaś księgi Nowego Testamentu już po grecku wszystkie i
wyłącznie. Zatem, jak to z wszystkim, co wyrasta poza jedną tylko kulturę i język,
a co na dodatek powstawało na przestrzeni tysiąca lat bez mała, szukać musimy inteligentnie,
pamiętając, że nazwy i imiona zmieniają się i że przechodzą różne metamorfozy w trakcie
ich przekładania i cytowania.
"Etiopia" to nazwa grecka, mówiłem już o tym
kiedyś. Ethiops oznacza kogoś o ciemnej, a dosłownie nawet o spalonej słońcem
twarzy. Całkiem rozsądnie, bo przecież takich widziano ludzi przybywających z dalekiego
południa świata już w czasach starożytnych. Z ludami afrykańskimi spotykali się i
Grecy, i Żydzi także, i Etiopią nazywali wszystko, co daleko daleko, hen za nilowymi
kataraktami, albo po prostu za Egiptem. No dobrze, ale w takim razie jak mówili o
nich w ojczystym języku Biblii, zanim jeszcze weszła ona w świat hellenistyczny? Otóż
zarówno Żydzi, jak i Egipcjanie mówiący w swych ojczystych językach, a nie po grecku
– który to język stał się powszechny w całym świecie dopiero wraz z wyprawami Aleksandra
Macedońskiego – wszyscy oni używali nazwy "Kusz" i konsekwentnie mieszkające tam ludy
określali mianem "Kuszytów". To pod tą nazwą Etiopia wielokrotnie pojawia się w literaturze
biblijnej, więc także i my tak jej szukać będziemy. Od tej zresztą nazwy językoznawcy
i antropolodzy w czasach nowożytnych ukuli określenie dla całej rodziny języków, jakimi
posługuje się grupa ludów zamieszkujących wschodnią Afrykę, od Sudanu po Somalię.
O
Kusz biblijnym słyszymy już w Księdze Rodzaju, że tamtędy właśnie przepływa jedna
z czterech rzek rajskich, mianowicie Gichon, czasami identyfikowany z Nilem (Rdz 2,13).
Kusz był imieniem jednego z synów biblijnego Chama; synami zaś Kusza mieli być Seba,
Chawila, Sabta, Rama i Sabteka (Rdz 10,6n). Oczywiście, tekst biblijny bardziej mówi
o plemionach, niż o pojedynczych osobach. W Księdze Liczb z kolei mówi się, że Mojżesz
wziął sobie za żonę pewna Kuszytkę, co się bardzo nie spodobało Miriam i Aaronowi
(Lb 12,1). Ciekawe czemu? Czyżby z zazdrości o tę słynną etiopską urodę? O Kuszytach
wiele czytamy w Księgach Królewskich: to są księgi wojenne i wymienia się tam Kuszytów
często jako wojowników sprzymierzonych z Egipcjanami (2 Krn 12,3). Pan jednak "pobił
Kuszytów wobec [króla] Asy i wobec Judy, wskutek czego Kuszyci uciekli" (2Krn 14,11).
Jest Kuszyta także w historii Dawida: on to właśnie przynosi nieszczęsnemu królowi
gorzką wieść o śmierci jego syna Absaloma (2Sm 18,21nn). U proroków, zwłaszcza u Izajasza,
Etiopia czyli Kusz staje się synonimem zagrożenia, odległą, ale wielką i groźną potęgą
zamorską. Oto Asyryjczycy wysyłają swych posłów do kraju, gdzie mieszkają rośli mężowie
o ciemnej skórze, dzielny naród, który budzi trwogę, bo potężny i zdobywczy. Czas
zatem dąć w trąby: nadciągają już straszliwi Kuszyci (por. Iz 18,1-3). Izajasz odczyta
tę historię jako znak od Boga, by nie walczyć z Kuszytami, bo Pan Bóg ma wobec nich
swoje plany, tak samo jak wobec Judy. Są oto bowiem tak cenni w oczach Pana, że dał
On krainy Kusz i Saby w zamian za umiłowanego Jakuba (Iz 43,3). Co prawda inny prorok,
Sofoniasz, choć sam był synem Kuszyty (Sof 1,1), wieścił jeszcze upadek swoim pobratymcom
i że mieczem pobici zostaną (Sof 2,2); zarazem jednak wiedział już dobrze, że kiedyś
Kuszyci staną się wielbicielami Pana Boga i że Mu nawet dary przyniosą (Sof 3,10).
Staje się wreszcie biblijne Kusz symbolem bogactwa, jak o tym czytamy w Księdze Hioba
(28,19), ale też i krainą, w której ceni się prawdziwą mądrość. Oto bowiem do Jerozolimy
przybyła z południa królowa Saby, by podziwiać mądrość Salomona. Przywiozła tak dużo
złota i klejnotów, że pamięć o tym została na stronnicach Księgi Królów (1 Krl 10,1-13
oraz 2 Krn 9,1-12). Z czasem ta biblijna scena da początek całej tradycji identyfikującej
piękną królową z władczynią Etiopii, której uroda tak bardzo poruszyła Salomona, że
z tego poruszenia narodzić miał się niejaki Menelik, pierwszy z całej dynastii władców
Abisynii, o czym zresztą opowiem kiedyś całkiem osobno. Tak oto Etiopia weszła nie
tylko na karty biblijne, ale i do historii świętej, co zresztą dobitnie wyraża scena
z eunuchem etiopskiej królowej Kandaki, ochrzczonym przez apostoła Filipa w Dziejach
Apostolskich: oto Etiopczyk czyta proroka Izajasza, ale dopiero od apostoła się dowiaduje,
że wszystko, co zostało zapowiedziane, spełniło się w Jezusie, synu Dawida (por. Dz
8,27), któremu przecież władcy Etiopii musieli być krewnymi. To chyba też dlatego
stara tradycja chciała, by jeden z królów mędrców w czasach Bożego narodzenia przybył
do Betlejem prosto z Etiopii. Wszystko bowiem zostało zapowiedziane już w Księdze
Psalmów: "Niechaj z Egiptu nadejdą możnowładcy, niech Kusz wyciągnie swe ręce do Boga"
(Ps 68,31).