2013-01-07 20:22:18

Ex Oriente Lux: o Objawieniu Pańskim w Etiopii odc. 41


Słuchaj: RealAudioMP3

Chrześcijanie obrządku łacińskiego dzisiaj świętują Objawienie Pańskie. Ale przecież u naszych braci prawosławnych, ortodoksów i katolików obrządku wschodniego, a więc wszystkich, którzy posługują się jeszcze kalendarzem juliańskim, właśnie zajaśniała gwiazda betlejemska, właśnie zaczyna się wigilia. Dziś wieczorem biegną oni wszyscy do kościoła, by sprawować świętą liturgię bożonarodzeniową, by śpiewać i chwalić przyjście Pana naszego według ciała.

Etiopską opowieść o gwieździe, która ukazała się na Wschodzie, i o królach mędrcach, którzy za nią przybyli do Jerozolimy, i o tym, jak odnaleźli oni Nowonarodzonego, słyszeliśmy już w poprzedniej audycji. Wspomnienie Narodzenia Pana po etiopsku zwie się lyddet i wypada ono w dniu 29 miesiąca tahsas. Oczywiście nie tylko nazwa święta jest specyficzna, ale i etiopska obyczajowość z nią związana całkiem odmienna. Próżno tu szukać żłóbka po kościołach, choinki się nie znajdzie ani kolęd ze śpiewnika Karpińskiego też nikt przecież nie słyszał, przez co nam święto mogłoby się wydawać nieco mniejsze. I rzeczywiście w Etiopii cały ciężar radosnego świętowania przesuwa się na Objawienie Pańskie, na Epifanię, którą po etiopsku nazywamy tymket. Etiopski kalendarz wskazuje wówczas 11 dzień miesiąca tyrr, to jest 19 stycznia według kalendarza gregoriańskiego.

Nie wolno nam zapomnieć, że większy nacisk położony na świętowanie Epifanii niż na Boże Narodzenie ma wśród chrześcijan całkiem starożytne uzasadnienie. Ale przecież nawet w Kościele łacińskim Epifania uroczyście wieńczy okres Bożego Narodzenia, które to, jako osobne święto liturgiczne, w chrześcijańskim kalendarzu pojawiło się przecież dopiero w wieku czwartym.

Etiopska liturgia świętej Epifanii skupia się na momencie chrztu Pańskiego w Jordanie, stąd zresztą nazwa święta tymket znaczy "chrzest", tak jak i Jan Chrzciciel nazywany jest tam Johannys Metymk. Oto jest wymowa święta: objawienie się Chrystusa jako Syna Bożego wobec całego świata, gdy Duch Święty na Nim spoczął i gdy głos Pański z nieba się odezwał.

Tego dnia w Etiopii więcej dzieje się poza kościołem niż w jego obrębie. Oczywiście jest święta liturgia, ale jest też pielgrzymowanie do miejsc świętych, no i przede wszystkim kolorowe procesje. Oto już wieczorem kapłani zabierają ze swoich kościołów tak zwany tabot, czyli drewnianą lub kamienną tablicę ołtarzową, bez której nie można sprawować świętej Eucharystii. Teraz zawijają tabot w ozdobne płótno i dumnie dźwigają go na głowie, idąc pod kolorowym parasolem i w towarzystwie diakonów, którzy, poubierani w barwne szaty i nawet korony, z wielką powagą niosą ozdobne etiopskie krzyże procesjonalne. A zawsze też towarzyszą im śpiewacy z kołatkami i z bębnem, tak że cała ta procesja idzie pośród śpiewu i tańca. Na Epifanię wszyscy oni schodzą się z różnych stron i kościołów do miejsca, gdzie nie brakuje wody: nad strumień, rzekę albo nad jezioro, a choćby nawet do zbiornika wykutego w skale. Bo przecież Tymket to święto chrztu i wody, którą rano diakoni będą wszystkich polewać naokoło.

W świętym mieście Lalibela, tam gdzie w XIII wieku wykuto skalne kościoły, jest taka dolina między wzgórzami, przez którą przepływa strumień zwany Jordanem, tak samo jak ten w Ziemi Świętej. I też na tamto podobieństwo jest tu symboliczne miejsce chrztu Chrystusa, oznakowane kamiennym krzyżem. To tu wierni i pielgrzymi w wielkiej liczbie gromadzą się już w wigilię święta, przez całą noc czuwają na modlitwie pośród śpiewów, wypatrując znaku z nieba. A o świcie biegną na dziedziniec przed monolitycznym kościołem Matki Bożej, gdzie wykuto w skale chrzcielny basen. To tutaj, prosząc Boga o oczyszczenie nas ze wszystkich grzechów, kapłani i diakoni leją wodę na prawo i lewo; a jest przy tym wiele śmiechu i pieśni radosnych, i chwalenia Pana Boga za to, że nam się ukazać raczył.

Z tych samych racji szczególnie słynna jest też wielka sadzawka w kompleksie wybudowanym przez króla Fasylidesa w Gonder na północy kraju. Miejsca tutaj nie brakuje, a i basen na tę okazję jest ogromny. W święto Epifanii pielgrzymi schodzą się w wielkiej liczbie; wszyscy stoją wokoło, wszyscy chcą się obmyć z grzechów, choćby tylko głowę pokropić, a śmiałkowie wskakują nawet do środka, bo cali chcą być oczyszczeni. Są przy tym śpiewy, modlitwy, a potem i tańce. A kapłani z trzema świecami, które symbolizują Świętą Trójcę, zanoszą modlitwy i znów Bogu dziękują, że w tym dniu we wszystkich Osobach nam się objawił. Błagają też, aby pomoc Boża oddaliła od nas wszystkie siły nieczyste.

Zwyczaje te poświadczają dawne źródła, mówią o nich piętnastowieczne kroniki królewskie. Sto lat później etiopskie obyczaje związane ze świętem Epifanii opisywali europejscy misjonarze i podróżnicy, ot choćby Francisco Alvarez czy jezuita Pedro Páez, choć mylili czasami radosne świętowanie z powtórnym chrztem. Epifania jest w Etiopii świętem niezwykłym, wszyscy na nie czekają i biorą w nim udział, ponoć nawet muzułmanie. Bo tutaj o wszystkim ciągle decyduje święta tradycja, którą się ponawia rokrocznie. W radosne święto Tymket życzymy zatem wszystkim chrześcijanom, by Pan oczyścił nasze dusze i ciała, i aby całemu światu objawił swoje pogodne oblicze.

ks. Rafał Zarzeczny SJ







All the contents on this site are copyrighted ©.