Ex Oriente Lux: o Bożym Narodzeniu po etiopsku odc. 40
Słuchaj:
Boże Narodzenie
już całkiem blisko. Posłuchajmy zatem o nim opowieści tak, jak ją słyszą Etiopczycy,
gdy otwierają swoją księgę Żywotów świętych, co się po etiopsku Senkessar nazywa.
Oczywiście, historia Chrystusowego narodzenia jest w niej tak samo święta, nawet jeśli
opowiedziana trochę tylko inaczej, niż my o tym w kolędach śpiewamy: ale przecież
przeznaczona dla nieco innych uszu i w całkiem innym świecie. Zapewne i nam nie zaszkodzi:
Opowieść
o tym czytają Etiopczycy w dniu 29 etiopskiego miesiąca tahsas. Święci Ojcowie i nauczyciele
Kościoła uzgodnili, że przez dwa dni będziemy obchodzić Narodzenie Pana Naszego, który
przecież przyszedł na ten świat już w nocy dnia poprzedniego. A jest to wielkie święto
i czas chwalebny, więc radować się nim będziemy przez dwa dni, zamiast tylko jednego.
Święty
Mateusz napisał, że Pan nasz Jezus Chrystus urodził się w Betlejem Judzkim. Stało
się bowiem za dni króla Heroda, że oto magowie z kraju na Wschodzie przybyli do Jerozolimy,
weszli do miasta świętego i powiedzieli: "Gdzie jest król żydowski, który się narodził?
Widzieliśmy jego gwiazdę na Wschodzie, więc przyszliśmy, by mu się pokłonić". Byli
zaś ci magowie z pokolenia Balaama, a byli też wróżbitami i w gwiazdy patrzyli. W
ten sposób dowiedzieli się i poznali, co się stać miało, zanim się jeszcze stało.
Napisane jest o nich w księdze Balaama: "Wielki król wam się narodzi u Żydów". A też
było powiedziane: "Gwiazda wzejdzie z Jakuba i król powstanie w Izraelu". Pan nasz
wyuczył bowiem magów sztuki swej mądrości, aby przez gwiazd obserwowanie pociągnąć
ich ku sobie i aby w Niego uwierzyli. Tak oto sam im się przez tamtą gwiazdę objawił.
Kiedy więc ją ujrzeli, cieszyli się bardzo, bo była całkiem inna od wszystkich gwiazd,
które już wcześniej widzieli. A była taka, jak kobieta, która przytula dziecko do
swego łona. I szła po niebie od lewa do prawa, i podczas dnia była widoczna, a ukrywała
się w nocy. Przesuwała się, kiedy magowie ruszali, a kiedy stawali - stawała i gwiazda.
Pokazywała się im w jednym miejscu, a ukrywała w innym. Ale gdy już dotarli do Jerozolimy
i kiedy gwiazda im się schowała, to całkiem byli zasmuceni i nie wiedzieli, co robić.
To dlatego wstąpili do miasta, by tam o drogę zapytać. A byli to trzej królowie, a
z nimi wojska 30 tysięcy.
Gdy się zaś Herod dowiedział, że do Jerozolimy przybyło
trzech magów i że mówili o narodzeniu króla, to się zasmucił i rozpaczał z powodu
swego królestwa. Wiedział już bowiem od Żydów, że się ma Chrystus narodzić. Więc zebrał
wszystkich arcykapłanów i uczonych w Piśmie, i pytał ich, gdzie się to stanie. Zgodnie
z prawdą powiedzieli mu, że w Betlejem Judzkim, bo tak napisane, że "z ciebie wyjdzie
król Żydowski i paść będzie mój lud Izraela". Zawołał też Herod trzech królów magów,
by ich wypytać o czas, gdy gwiazdę widzieli. Potem posłał ich do Betlejem mówiąc,
aby wracając o wszystkim donieśli. Powiedział przy tym, że też chce Go adorować, ale
zamyślał tylko, by zabić.
Ruszyli wówczas magowie i znów im się gwiazda ze
Wschodu na niebie pokazała, i szła przed nimi, aż dotarli do groty. Tam gwiazda stanęła,
zatrzymali się zatem i oni, i ucieszyli wielce, że wreszcie znaleźli Pana. A było
to z Bożej woli, że tego samego dnia Józef z Maryją i Dzieciątkiem, Panem naszym,
Jezusem Chrystusem, weszli do tej samej groty, by tam ich magowie znaleźli. W istocie
Pan nasz był już duży i miał dwa lata, kiedy magowie dotarli do Niego, kiedy weszli
do groty i gdy Dzieciątko z Maryją, matką Jego, znaleźli. Więc się pięknie pokłonili
i cześć Mu oddali, pozdrawiali Go i podarkami obsypywali. A przynieśli ze sobą kosztowne
złoto, bo przecież był królem; kadzidło - jako że dla Boga; i mirrę - na znak przyszłej
zbawczej śmierci. A potem anioł się im ukazał i w śnie ich upomniał, by już do Heroda
nie szli, ale inną drogą do domu wracali. Więc znów się z miejsca podnieśli i tak
oto zostali apostołami i świadkami Boga wcielonego. A o tym wszystkim napisane było
już i u Mojżesza, i u proroków, i w Psalmach. Teraz zaś wszystko się wypełniło, by
pochwalony i uwielbiony był nasz Pan Jezus Chrystus, ze swoim Ojcem i z Duchem Świętym,
ożywicielem, we wszystkim im podobnym, teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Taką
to opowieść czytają pobożni Etiopczycy ze swej księgi w dniu Bożego Narodzenia. A
trzeba powiedzieć, że tak naprawdę wraz z Bożym Narodzeniem zaczyna się u nich cały
długi okres radosnego świętowania i czas zachwytu nad pokorą Boga, który staje się
człowiekiem. Święta, które u nas niekiedy wraz z wigilią się kończą, na Wschodzie
dopiero teraz biorą rozmach i mają początek, by kulminację osiągnąć wraz z Epifanią,
w dniu Objawienia Pańskiego, które w Etiopii nazywa się tymket i jest także świętem
Chrztu Pańskiego. Taka jest duchowość na Wschodzie: świętą tajemnicą i Bożym objawieniem
jest całe to wielkie wydarzenie. Nie da się go podzielić i też nie trzeba za dużo
o nim spekulować. Raczej tak jak trzej królowie i magowie: lepiej szukać Jego znaków
na niebie i na ziemi, i odważnie za nimi podążać. A gdy już Go znajdziemy, nawet po
wielu trudach i pośród przeciwności, to też wówczas trzeba Mu się pięknie pokłonić,
oddać cześć Bogu i nad człowiekiem zachwycić. A wtedy wszystko stanie się prawdziwie
świętą jednością.