Kościół prawosławny krytykuje zakaz adopcji rosyjskich dzieci
Zakaz adoptowania rosyjskich dzieci przez obywateli USA skrytykował prawosławny biskup
smoleński i wiaziemski Pantelejmon Szatow. Decyzja Dumy Państwowej miała być odpowiedzą
na uchwalenie przez amerykański senat tzw. listy Magnickiego. Na jej podstawie Amerykanie
zabronili wydawania wiz osobom łamiącym prawa człowieka w Rosji.
Członek Kościelnej
Rady Najwyższej rosyjskiej Cerkwi, a zarazem przewodniczący Wydziału ds. Dobroczynności
i Opieki Socjalnej Patriarchatu Moskiewskiego podkreślił, że nie można decydować o
losie dzieci w zależności od koniunktury politycznej, stosując się do zasady symetrii
lub asymetrii dyplomatycznej. Państwo stanowią ludzie, a nie tylko przedstawiciele
władzy ustawodawczej i wykonawczej ze swymi ambicjami politycznymi. Rosyjski hierarcha
prawosławny przestrzegł przed powtarzaniem błędu Ludwika XIV, który twierdził, że
„państwo, to ja”. Państwo to ludzie i dzieci potrzebujące pomocy dorosłych.
Zdaniem
biskupa smoleńskiego, jeżeli jakieś dziecko może otrzymać lepszą opiekę medyczną lub
zostać przyjęte w amerykańskiej rodzinie zstępczej, to nie można mu tego zabraniać.
Zaznaczył przy tym, że Kościół jest odpowiedzialny za los dzieci i rodziny. Wyraził
żal, że w pracy duszpasterskiej nie udało się przez 20 lat wolności religijnej nauczyć
narodu doceniania dzieci.
Prawosławny duchowny przytoczył przykłady dwóch dziewczynek,
sierot rosyjskich starających się o adopcję przez obywateli USA. Jedna pozostała w
Rosji i jej historia potoczyła się szczęśliwie, a druga, niepełnosprawna, wyjechała
do USA, gdzie otrzymała opiekę medyczną, której nie zapewniono jej w Rosji. W obu
przypadkach decyzje o zakazie adopcji i o zgodzie na nią okazały się właściwe. Dlatego
według bp. Pantelejmona przy wydawaniu pozwoleń na adopcję dzieci rosyjskich za granicę
nie można kierować się względami politycznymi.