Na fali soborowego przełomu 78: Pół wieku po wojnie Jan Paweł II ostrzega przed „nowymi
Oświęcimiami”
Janowi Pawłowi II bardzo leżały na sercu sprawy związane z sytuacją w Ziemi Świętej
i z relacjami chrześcijańsko-żydowskimi. Często do nich powracał. Tak było też w r.
1995, w którym mijało 50 lat od zakończenia drugiej wojny światowej, a także od utworzenia
Organizacji Narodów Zjednoczonych. Do tej ostatniej rocznicy Papież nawiązał, spotykając
się 9 stycznia z korpusem dyplomatycznym akredytowanym przy Watykanie na tradycyjnej
audiencji noworocznej. Wyraził wtedy poparcie wszystkim zaangażowanym w proces pokojowy
na Bliskim Wschodzie:
„Dowodzi on, że podejmując dialog można zmienić bieg
historii. Wiemy oczywiście, że na tej Ziemi Świętej, gdzie prawie dwa tysiące lat
temu narodził się Jezus, nadal istnieją konflikty i przejawy dyskryminacji. Naród
palestyński nadal oczekuje pełnego zaspokojenia swoich aspiracji. Liban nie odzyskał
całkowitej suwerenności. Ufajmy jednak, że i to się zmieni. Nigdy nie zabraknie ludzi
odważnych, gotowych do spotkania i dialogu. Będą oni umieli znaleźć właściwe metody
budowania społeczeństw, w których każdy jest potrzebny innym, a różnorodność uważa
się za bogactwo. Traktatu pokojowego nie pisze się krwią, ale rozumem i sercem!”.
29
stycznia przed modlitwą Anioł Pański Papież nawiązał do minionej dwa dni wcześniej
50. rocznicy wyzwolenia więźniów obozu oświęcimskiego. Wskazał, że przypomina ona
„jeden z najbardziej mrocznych i tragicznych momentów historii”:
„W Auschwitz,
podobnie jak w innych obozach koncentracyjnych, zginęło wielu niewinnych ludzi różnych
narodowości. Zwłaszcza synowie i córki narodu żydowskiego, skazanego na planową zagładę
przez reżim hitlerowski, przeszli przez dramatyczne doświadczenie «holokaustu». Był
to przejaw zaćmienia rozumu, sumienia i serca. Wspomnienie tego triumfu zła musi budzić
w nas głęboką gorycz i braterską solidarność z tymi, którzy noszą niezatarte znamię
tych tragedii. Niestety, także w naszych czasach nadal bardzo wiele jest przemocy.
Oby Bóg nie dał, byśmy jutro musieli opłakiwać nowe Oświęcimie, powstałe w tych latach.
Módlmy się i działajmy, aby tak się nie stało. Nigdy więcej antysemityzmu! Nigdy więcej
arogancji nacjonalizmów! Nigdy więcej ludobójstwa! Niech trzecie tysiąclecie stanie
się początkiem ery pokoju i wzajemnego szacunku między narodami”.
Przed niedzielną
modlitwą maryjną w 1995 r. Papież wielokrotnie nawiązywał do tematu obchodzonego na
jego rozpoczęcie Światowego Dnia Pokoju. Brzmiał on wówczas: „Kobieta wychowawczynią
do życia w pokoju”. Kilka rozważań Jan Paweł II poświęcił postaciom kobiet, które
szczególnie służyły tej sprawie. Wśród nich uwzględnił zwłaszcza trzy, które już wkrótce
potem, w 1999 r., ogłosi patronkami Europy, mianowicie Brygidę Szwedzką, Katarzynę
ze Sieny i Teresę Benedyktę od Krzyża, czyli Edytę Stein, którą sam beatyfikował w
1987 r., a w 1998 r. miał kanonizować. Mówił o niej na Anioł Pański 26 lutego 1995
r.:
„Została zamordowana, podobnie jak tyle innych ofiar nazistowskiego okrucieństwa,
w obozie w Oświęcimiu. Dla niej, Żydówki wychowanej w tradycjach ojców, wybór Ewangelii,
którego dokonała po niełatwych poszukiwaniach, nie oznaczał odrzucenia własnych korzeni
kulturowych i religijnych. Chrystus, którego poznała idąc śladami św. Teresy z Avili,
pomógł jej raczej w głębszym odczytaniu historii swego narodu. Wpatrzona w Odkupiciela,
nauczyła się mądrości Krzyża, która uzdolniła ją do nowej solidarności z cierpieniami
braci. Zjednoczyć się z cierpieniem Boga, który stał się człowiekiem, oddając życie
za swój naród, stało się jej wielkim pragnieniem. Przyjęła deportację do obozu i perspektywę
«męczeństwa» z głęboką świadomością, że idzie «umrzeć za swój lud». Jej ofiara jest
wołaniem o pokój, jest służbą pokojowi”.
Jan Paweł II przypomniał, że przyszła
święta „położyła też wielkie zasługi na polu promocji kobiety”. Przytoczył swe własne
słowa z orędzia na Światowy Dzień Pokoju 1995, gdzie pisał, że budowa pokoju „musi
obejmować uznanie i promocję osobowej godności kobiet” (n. 4). Zwrócił uwagę, że Edyta
Stein właśnie w tym odegrała wybitną rolę. W latach przed wstąpieniem do klasztoru
przez długi czas podejmowała inicjatywy na rzecz uznania praw kobiet, zarówno należnych
każdej istocie ludzkiej, jak i w sposób szczególny związanych z kobiecością:
„Mówiąc o kobiecie, chętnie podkreślała jej powołanie jako «żony i matki», ale zwracała
też uwagę na jej rolę we wszystkich dziedzinach życia kulturalnego i społecznego.
Sama dawała świadectwo tej kobiecości społecznie aktywnej, zyskując uznanie jako naukowiec,
wykładowca, nauczyciel. Była też ceniona jako myślicielka, umiejąca mądrze i rozważnie
wykorzystywać dorobek współczesnej filozofii w poszukiwaniu «pełnej prawdy o rzeczach»,
w nieustannym dążeniu do pogodzenia wymogów rozumu i wiary. Pragniemy dziś zawierzyć
Najświętszej Maryi Pannie przede wszystkim sprawę zgody i pokoju między wyznawcami
różnych religii: Bóg jest miłością i ze swej natury jednoczy, a nie dzieli tych, którzy
w Niego wierzą. Zwłaszcza Żydzi i chrześcijanie nie mogą zapominać o swoim szczególnym
braterstwie, zakorzenionym w opatrznościowym zamyśle Boga, który kształtuje ich historię”.
8
maja 1995 r. Papież wystosował przesłanie z okazji przypadającej tego dnia 50. rocznicy
zakończenia drugiej wojny światowej. Wspomina w nim także swą pielgrzymkę do Oświęcimia
podczas pierwszej podróży apostolskiej do Polski:
„Oświęcim, obok wielu innych
obozów, pozostaje dramatycznie wymownym symbolem konsekwencji totalitaryzmu. W tę
pięćdziesiątą rocznicę musimy udać się z pielgrzymką pamięci i serc do tych miejsc.
«Klękam – powiedziałem w 1979 r. podczas Mszy św. sprawowanej w Brzezince, niedaleko
Oświęcimia – na tej Golgocie naszych czasów». Dzisiaj, tak jak wówczas, znów pielgrzymuję
w duchu do tych obozów zagłady. Zatrzymuję się przede wszystkim «przy tablicy z napisem
w języku hebrajskim», aby wspominać lud, «którego synów i córki przeznaczono na całkowitą
eksterminację», i aby przypomnieć, że «wobec tej tablicy nie wolno nikomu przejść
obojętnie»”.
Jan Paweł II podejmuje medytację nad należącymi do tak wielu narodowości
ofiarami drugiej wojny światowej:
„Z tej medytacji wyłaniają się pytania,
od których ludzkość nie może się uchylić. Jak mogło dojść do takiego unicestwienia
człowieka i narodów? Dlaczego po zakończeniu wojny nie wyciągnięto z tej gorzkiej
lekcji właściwych wniosków dla całego kontynentu europejskiego? Świat, a zwłaszcza
Europa, weszły na drogę wiodącą do tej straszliwej katastrofy, ponieważ straciły moralną
energię, której potrzebowały, aby przeciwstawić się siłom spychającym je w otchłań
wojny. Totalitaryzm niszczy bowiem podstawowe swobody człowieka i depcze jego prawa.
Manipulując opinią publiczną przez nieustanną i natrętną propagandę, bez trudu skłania
człowieka do uległości wobec pokusy zbrojnej przemocy i ostatecznie niszczy w nim
poczucie odpowiedzialności. W tamtej epoce nie zdawano sobie, niestety, sprawy, że
deptanie wolności stwarza przesłanki niebezpiecznego pogrążania się w przemocy i nienawiści,
które kształtują z kolei «kulturę wojny». To właśnie nastąpiło: przywódcy bez trudu
skłonili masy do fatalnego wyboru, głosząc mit nadczłowieka, prowadząc politykę rasistowską
i antysemicką, okazując pogardę dla życia tych, których uznano za nieprzydatnych z
powodu choroby czy nieprzystosowania społecznego, wszczynając prześladowania religijne
i dyskryminację polityczną, tłumiąc stopniowo wszelkie przejawy wolności przez kontrolę
policyjną i manipulację psychologiczną, opartą na jednostronnym wykorzystaniu środków
przekazu. Właśnie takie podstępne działania miał na myśli Papież Pius XI, gdy w encyklice
Mit brennender Sorge z 14 marca 1937 r. mówił o «ciemnych zamiarach», pojawiających
się na horyzoncie”.
5 listopada 1995 r., przemawiając na Anioł Pański, Papież
nawiązał do dokonanego poprzedniego dnia w Tel Awiwie zamachu na premiera Icchaka
Rabina. Rok wcześniej, 10 grudnia 1994 r., szef izraelskiego rządu otrzymał wspólnie
z palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem i z ówczesnym ministrem spraw zagranicznych,
a obecnym prezydentem Izraela Szymonem Peresem pokojową nagrodę Nobla za działania
na rzecz porozumienia żydowsko-arabskiego. Za nie też Icchak Rabin został zamordowany
przez żydowskiego fanatyka:
„Był on sługą swego kraju i wybitnym mężem stanu,
ale nade wszystko jednym z czołowych twórców procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.
Proszę Boga, aby okazał miłosierdzie zmarłemu i zesłał pocieszenie jego bliskim i
jego współobywatelom. Żywię głęboką nadzieję, że to tragiczne i bolesne wydarzenie
nie zakłóci w sposób nieodwracalny procesu pokojowego, ale, przeciwnie, stanie się
dla niego kolejnym bodźcem. Wybór drogi pokoju, którego dokonał nieodżałowanej pamięci
premier Rabin, jak sam przypomniał krótko przed śmiertelnym zamachem, i jego ofiara
niech przyniosą oczekiwane owoce pojednania, z którymi cały świat wiąże wielkie nadzieje!
Równocześnie ufam, że wszyscy obywatele Izraela oraz wszyscy ci, którzy wraz z premierem
Rabinem dążyli do pokoju, będą umieli tak jak on odważnie iść dalej tą drogą. O to
też proszę Boga, Dawcę wszelkiego dobra. Pokój! Szalom!”.