„To normalne, że Maryja się objawia. Jest przecież naszą matką. W ten sposób pokazuje,
że się o nas niepokoi” – podkreśla Vittorio Messori. Zdaniem włoskiego pisarza i publicysty
wszystkie ostatnie objawienia mają wspólny rys, a mianowicie ostrzeżenie przed banalizowaniem
naszych grzechów.
„Maryję niepokoją nasze grzechy, bo przesadzamy. Dlatego
wciąż na nowo się objawia, by nas ostrzec. Trzeba się nawrócić” – powiedział Messori,
który ostatnio opublikował książkę o objawieniach w Lourdes. Przypomina on, że Maryja
objawiła się już w 2,5 tys. miejsc. Kościół jest bardzo ostrożny. Oficjalnie uznał
jedynie ok. 20 objawień, co nie oznacza, że inne nie były prawdziwe. Kryterium prawdziwości
jest zgodność z Pismem Świętym, Tradycją i nauczaniem Kościoła. „Kiedy kryterium to
nie jest spełnione, nie mamy do czynienia z objawieniem maryjnym, ale diabelskim”
– ostrzega Messori.
W wywiadzie dla włoskiego tygodnika Oggi zwraca on również
uwagę na skuteczność objawień maryjnych. Świadczy o tym właśnie Lourdes, które stało
się największą na świecie „kliniką dusz”. Zdarzają się też oczywiście uzdrowienia
cielesne, które są znakiem potwierdzającym prawdziwość objawień.
Odpowiadając
na pytanie dotyczące objawień w Medżugorie, Vittorio Messori stwierdza, że mogą one
być prawdziwe. Tym bardziej, że to, co mówi tam Maryja, współbrzmi z przesłaniem z
Lourdes. Ich uznanie stanowi jednak wielkie wyzwanie dla Kościoła, zwłaszcza lokalnego,
który jest podzielony w tej sprawie.