„Nie słychać już strzałów, ale napięcie wywołane wkroczeniem armii do Garissy pozostaje
wysokie. W stronę patroli poleciały kamienie. Mamy nadzieję, że sytuacja wkrótce się
uspokoi” – powiedział agencji Fides biskup tego miasta we wschodniej Kenii Paul Darmanin
OFM Cap.
Przed kilkoma dniami Garissę otoczyło wojsko. Przyczyną było zabiciem
trzech żołnierzy przez uzbrojoną grupę związaną prawdopodobnie z organizacją somalijskich
islamistów Al Shabaab. Kenijska armia prowadzi przeciw niej operację w południowej
Somalii. Garissa leży niedaleko granicy z tym krajem. Jest zamieszkiwana w większości
przez Somalijczyków, których w Kenii postrzega się jako potencjalnych zwolenników
Al-Shabaab.
Według relacji świadków interwencja była brutalna. Żołnierze mieli
strzelać do przypadkowo spotkanych ludzi, spalili bazar i zniszczyli sklepy. Rzecznik
kenijskiej armii zaprzeczył jednak tym doniesieniom. Mieszkańcy Garissy nie wychodzili
z domów, nikt nie mógł wejść do miasta ani go opuścić.