Ex Oriente Lux: patriarcha dla pokoju Kościoła Etiopskiego odc. 36
Słuchaj:
Znów jestem
w Etiopii, ale o tym, po co przyjechałem, opowiem w następnym odcinku. Dziś jedynie
krótko o tym, jak szybko zmienia się rzeczywistość etiopskiego Kościoła.
Jeśli
kto słuchał naszych audycji, to pamięta być może tę, w której relacjonowałem wydarzenia
związane ze śmiercią patriarchy Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego, Abune Paulosa.
Było to 16 sierpnia. Zaledwie cztery dni później zmarł premier etiopskiego rządu Meles
Zenawi. W ten sposób w krótkim czasie odeszły dwie najważniejsze postaci w państwie.
W Etiopii Kościół Ortodoksyjny Tewahedo ma szczególną pozycję i choć nie jest już
Kościołem narodowym w sensie zależności, to jednak wszystko, co dzieje się w świecie
polityki, ma nadal ogromny wpływ na życie religijne, i vice versa. Stąd zmiany zachodzące
w państwie z pewnością nie pozostaną bez wpływu na nowe czasy dla Kościoła. A zmiany
idą ogromne.
Zarówno premier, jak i patriarcha byli tigrijczykami z północy
kraju, a to właśnie przedstawiciele tego regionu odegrali decydującą rolę w obaleniu
marksistowskiej junty wojskowej w 1991 roku; mieli też oczywisty wpływ na mianowanie
kolejnego patriarchy, Abune Paulosa. Tymczasem nowy przywódca kraju, Hajle-Marjam
Deseleń, nie jest już ani tigryjczykiem, ani ortodoksem. Wywodzi się bowiem z jednego
z południowych plemion, zwanego Welejta, i należy do niewielkiej wspólnoty protestanckiej,
której być może nawet nie należałoby określać mianem chrześcijan. Wielu ortodoksów
niechętnym okiem patrzy na taki obrót sprawy, narzekają zatem, zwłaszcza z daleka
od stolicy. Niezadowolenie wyrażają jednak nie tylko ortodoksi, ale też i przedstwiciele
różnych wspólnot protestanckich, częstokroć między sobą rywalizujących. Niewielka
rzesza katolików etiopskich zajmuje wyważoną pozycję, życząc sobie i wszystkim, by
zmieniało się na lepsze. Muzułmanie natomiast korzystają ze swej ekonomicznej passy,
budując kolejne meczety, także w stolicy.
Sytuację Kościoła ortodoksyjnego
komplikuje także trwająca schizma. Otóż patriarcha czasów rządów komunistycznego Dergu,
Abune Makarios, nadal żyje i przebywa na uchodźctwie. Wielu Etiopczyków, zwłaszcza
w Stanach Zjednoczonych, uważa go za prawowitą głowę Kościoła. A historia życia Abune
Makariosa jest skomplikowana. Przez wiele lat był kapłanem w stołecznej katedrze Trójcy
Świętej. W 1976 roku konsekrowano go na biskupa miasta Gonder. Były to już czasy czerwonego
terroru, gdy szczególną gorliwością w zaprowadzaniu władzy ludowej w prowincji odznaczał
się tamtejszy sekretarz Melaku Tefera. Nowego arcybiskupa oskarżano potem o całkowitą
uległość wobec władzy, brak reakcji na akty terroru i przyjazne relacje z sekretarzem.
Faktem jest, że Makarios nie przeciwdziałał trwającym prześladowaniom i komunistycznemu
okrucieństwu, a w 1987 roku został nawet członkiem grupy kleru w parlamencie ludowym.
Gdy w roku 1988 umarł patriarcha Abune Tekle-Hajmanot, komuniści wymogli na całkowicie
sobie podporządkowanym synodzie biskupów elekcję Makariosa na kolejnego zwierzchnika
zastraszonego Kościoła. Swą pozycję we władzach partii zachował aż do abdykacji. Rok
1991 to czas obalenia rządów Dergu, ucieczki do Zimbabwe pułkownika Myngistu Hajle
Marjama, aresztowania i sądu nad partyjnymi funkcjonariuszami. Patriarcha Abune Makarios
został wówczas prawdopodobnie zmuszony do złożenia urzędu i do wyjazdu z kraju. Od
tamtej pory przebywa w Stanach Zjednoczonych. Na jego miejsce synod etiopskich biskupów
wybrał Abunę Paulosa. Tymczasem Makarios zorganizował emigracyjną strukturę kościelną
z pokaźną grupę wiernych, którzy uważają jego depozycję za niezgodną z prawem Kościoła.
Tak zrodziła się schizma.
Teraz jednak Abune Paulos nie żyje i wielu dostrzega
realną szansę na pojednanie oraz zakończenie tego smutnego rozdziału we współczesnej
historii Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Dlatego w ostatnich dniach synod biskupów
wystosował specjalny list do patriarchy diaspory. Wyrażono w nim przekonanie, że powrót
Abune Makariosa i jego biskupów do kraju jest możliwy, i że bardzo by się to przysłużyło
sprawie jedności Kościoła. Zarazem biskupi podkreślają, że gdyby jednak dawny patriarcha
odmówił powrotu do Etiopii, wówczas synod będzie zwolniony od wszelkiej odpowiedzialności
za trwający rozłam. Sybod będzie zmuszony tym samym do wyboru całkiem nowego zwierzchnika,
tak aby nie przedłużać trwającego wakatu. Biskupi są bowiem zdecydowani, aby położyć
kres spekulacjom co do statusu prawnego urzędującej głowy Ortodoksyjnego Kościoła
Etiopskiego, dla dobra całej tej wspólnoty. Dlatego wyciągają dłonie w geście pokoju
i proszą Abune Makariosa o powrót na jego dawną stolicę biskupią. Czy tak się jednak
stanie, pokażą prawdopodobnie już najbliższe dni. Niedawno bowiem etiopscy biskupi
powrócili z Egiptu, z synodu Kościoła Aleksandryjskiego, na którym wybrano koptyjskiego
papieża Tewadrosa II. Kościoły Etiopii i Egiptu pozostają w eklezjalnej jedności,
choć już nie w bezpośredniej zależności. Niedługo więc powinna zapaść decyzja w sprawie
przyszłego zwierzchnika etiopskich ortodoksów. A błogosławieństwo nowego patriarchy
Aleksandrii dla nowego patriarchy Etiopii będzie znakiem trwałości odwiecznych relacji
i ich jedności w wierze. My także, w trudnych czasach przemian zachodzących na kontynencie
afrykańskim i w całym świecie, powinniśmy obu tym Kościołom życzyć wiele Bożego błogosławieństwa.
Dziś potrzebują one jedności i wiary chyba bardziej jeszcze niż w czasach dawnych
prześladowań.