Watykan na forum ONZ: konflikt w Syrii coraz bardziej barbarzyński
Wojna domowa w Syrii staje się coraz bardziej barbarzyńska. Świadectwem zdziczenia,
zarówno po stronie reżimu, jak i rebeliantów, jest postawa względem dzieci – uważa
abp Silvano Tomasi, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy genewskich agendach
ONZ. O sytuacji w tym bliskowschodnim kraju była mowa w czasie trwającej obecnie sesji
plenarnej oenzetowskiej Rady Praw Człowieka. Jak podkreśla watykański dyplomata, zbrodnie
wojenne w Syrii są dobrze znane i udokumentowane. Brak jednak woli politycznej, by
przerwać tę spiralę przemocy – mówi abp Tomasi.
„Przede wszystkim trzeba się
zająć problemem przemocy względem dzieci w kontekście konfliktu w Syrii – powiedział
Radiu Watykańskiemu papieski dyplomata. – Ten kryzys stale się pogłębia, a najwyższą
cenę płacą właśnie dzieci. Organizacje humanitarne, które pracują na miejscu, informują,
że dochodzi tam do makabrycznych scen. Na przykład zarówno rebelianci, jak i wojsko
posługują się dziećmi jako żywymi tarczami dla celów militarnych. I były przypadki,
że dzieci w takich sytuacjach rzeczywiście ginęły. Po drugie, z powodu kryzysu 280
tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia Syrii. W niektórych obozach, na przykład
w Jordanii, ponad 50 procent uchodźców to nieletni. Setki z nich nie mają żadnej opieki.
Nie wiedzą, co ze sobą zrobić i często noszą w sobie traumatyczne wspomnienia. Widzieli,
jak giną ich bliscy, przeżyli bombardowania, widzieli zmasakrowane ciała na ulicy.
W obliczu takiej sytuacji wspólnota międzynarodowa nie może zwlekać z pomocą”.
Tymczasem
wydaje się, że rokowania wspólnoty międzynarodowej od dawna już stoją w miejscu...
„W
tym momencie, jak przyznał sam sekretarz generalny ONZ, brak jest jasnej woli politycznej
ze wszystkich stron, by położyć kres przemocy w Syrii – stwierdził abp Tomasi. – Więcej,
jest zgoda co do bezcelowości konfliktu, który coraz bardziej się pogłębia, a którego
konsekwencje są naprawdę tragiczne: od 20 do 30 tys. zabitych, 280 tys. uchodźców,
którzy opuścili kraj, 1200 tys. uchodźców wewnątrz kraju. 2,5 mln osób potrzebuje
pomocy humanitarnej, by w ogóle przeżyć. Skutki konfliktu są oczywiste i dobrze udokumentowane.
Lecz mimo tego interesy polityczne różnych podmiotów uniemożliwiają podjęcie rokowań,
by powstrzymać przemoc i wynegocjować przemiany polityczne, które mogłyby uszanować
interesy wszystkich: Kurdów, chrześcijan, sunnitów, szyitów, druzów, alawitów, czyli
społeczności, które tworzą Syrię i które do niedawna żyły we względnej równowadze
i pokoju. Trzeba zatem się modlić i na wszelkie sposoby zachęcać do podjęcia dialogu,
aby położyć kres przemocy, aby dzieci mogły powrócić do szkoły i wzrastać w normalnych
warunkach, zamiast padać ofiarą tej tragedii”.