90 tys. osób wzięło udział w dorocznej pielgrzymce, która w nocy z 9 ma 10 czerwca
przeszła z Maceraty do maryjnego sanktuarium Świętego Domku w Loreto w środkowych
Włoszech. Miejsce to było od wieków celem pieszych pątników, jednak w czasach nowożytnych
ten zwyczaj zanikł. Odnowiono go w 1978 r. w ramach wdzięczności za wybór Jana Pawła
II. Od tamtej pory z inicjatywy ruchu Komunia i Wyzwolenie tysiące pielgrzymów pokonuje
czerwcową nocą 27-kilometrową trasę z Maceraty do Loreto, by złożyć hołd Matce Bożej.
W 1993 r. w jej zakończeniu wziął udział Jan Paweł II.
Cztery lata później
zrodziła się idea niesienia przez pielgrzymów do Loreto tzw. ognia pokoju. 6 czerwca
ów ogień pobłogosławił podczas audiencji ogólnej Benedykt XVI. Papież przesłał też
za pośrednictwem kardynała sekretarza stanu specjalne pozdrowienia, życząc, aby „to
znaczące wydarzenie wzbudzało coraz większe pragnienie poznania Chrystusa i pójścia
za Nim, który jest odpowiedzią na najgłębsze potrzeby człowieka, i pozwoliło doświadczyć
Jego żywej obecności we współczesnym Kościele”.
Z kolei o pielgrzymowaniu jako
metaforze życia mówił do pątników kard. Mauro Piacenza. Prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa
przewodniczył Mszy poprzedzającej wymarsz. W homilii zwrócił uwagę, że wędrowanie
ma sens, gdy posiada konkretny cel. Dla chrześcijanina jest nim sam Jezus Chrystus.
To pielgrzymowanie ma też podwójny wymiar: osobisty i wspólnotowy – kontynuował purpurat.
Razem łatwiej jest pokonać trudy i uświadomić sobie, że wspólny cel, Chrystus, jest
zarazem kimś obecnym tu i teraz, co uobecnia zwłaszcza Eucharystia.