Każdy nowy dzień, modlitwę i Mszę
św., rozpoczynamy znakiem krzyża, wezwaniem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tak przywykliśmy
do tego znaku, że nie zawsze uświadamiamy sobie, iż w ten sposób wyznajemy największą
tajemnicę naszej wiary – jednego Boga, w trzech Osobach. W dzisiejszą uroczystość
Trójcy Świętej chcemy to sobie na nowo uświadomić, choć jak słusznie ktoś zauważył,
przed tajemnicą Trójcy Świętej należałoby raczej uklęknąć, aniżeli o niej mówić. „Jeśli
już jednak mówimy – zauważa św. Augustyn – to nie po to, aby o Trójcy Świętej coś
powiedzieć, ale aby o Niej nie milczeć”. Jako chrześcijanie nie możemy bowiem milczeć
o Trójcy Świętej.
Trzeba nam najpierw uwielbić Boga za objawienie tej prawdy,
do której sami nie doszlibyśmy naszym rozumem, dla którego „jeden”, nigdy nie będzie
równał się „trzy”. Zwróćmy uwagę, że pojęcia Trójcy Świętej nie ma w żadnej innej
religii! Kolejny dowód prawdziwości i boskiego pochodzenia chrześcijaństwa, bo prawdy
tej nie mogli „wymyślić” chrześcijanie, ale musiała nam ona zostać objawiona przez
Jezusa Chrystusa:
Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze
Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca, [bo] Ja
jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie (por. J 14, 9.11).
Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego
(Mt 28,19).
Dlaczego Chrystus zdecydował się objawić nam prawdę o Trójcy
Świętej, prawdę, która nas, ludzi, przerasta, a Jego samego naraziła na śmiertelne
niebezpieczeństwo: Odpowiedzieli Mu Żydzi: «Nie chcemy Cię kamienować za dobry
czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga»
(J 10,33).
Chrystus, jak wiemy, nie objawiał nigdy niczego dla zaspokojenia
li tylko naszej ludzkiej ciekawości. Tajemnice, którymi z nami się dzielił, miały
być nie tyle przedmiotem naukowych dociekań uczonych i teologów, ale drogą życia dla
każdego chrześcijanina.
Jakie zatem znaczenie dla naszego życia ma prawda o
Trójcy Świętej?
Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam, na swój sposób, ks.
Bronisław Bozowski, w uroczej książce pt. Proboszcz niezwykłej parafii:
„W
seminarium, mimo że wykładano nam traktat o Trójcy Świętej przeszło pół roku, niewiele
z tego skorzystałem dla ducha. Egzamin zdałem wprawdzie na piątkę, ale nic z tego
nie wynikało dla życia. Dopiero później, w dziesiątym roku kapłaństwa, dostałem monografię
ojca Hugo, dominikanina, o dogmacie Trójcy Świętej, i zakochałem się w Niej. Uświadomiłem
sobie, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Trójcy Świętej i winniśmy żyć
i działać na Jej podobieństwo. Trójca Święta, to nie jest zamknięty klan, towarzystwo
wzajemnej adoracji. Trójca Święta jest otwarta na cały świat. Bóg nie jest Bogiem
zimnym, dalekim i obcym ludzkiemu losowi, ale jest tym, który współczuje ze światem,
współcierpi i współraduje się z ludźmi. Żegnając się z apostołami w wieczerniku, Chrystus
tyle mówił im o Trójcy Świętej, o miłości rodzinnej, braterskiej, którą mamy żyć,
abyśmy w ten sposób włączyli się w życie Trójcy Świętej i wypełnili Boży plan zbawienia
świata”.
Pan Bóg, nie objawia prawdy dla samej prawdy, powiedzieliśmy. Jeśli
więc zdecydował się podzielić z nami swoją intymnością, narażając swojego Syna na
niezrozumienie, zgorszenie, odrzucenie i śmierć, to po to, abyśmy w dogmacie o Trójcy
Świętej, czyli w Ojcu, Synu i Duchu Świętym, po prostu się zakochali…
* *
*
Bogu Ojcu i Synowi hołd po wszystkie nieśmy dni. Niech podaje wiek
wiekowi hymn triumfu, dzięki, czci, a równemu Im Duchowi niechaj
wieczna chwała brzmi. Amen.