Po liturgii
Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku, która ukazała nam do jakiego stopnia Bóg ukochał
człowieka: do pocenia się krwią, do biczowania, do przebitych rąk i nóg, do śmierci
na krzyżu, mamy wreszcie Wielką Noc i Wielki Dzień Zmartwychwstania. Dzień, który
nadaje sens wszystkim naszym dniom. Święto, które jest matką wszystkich naszych świąt.
Jak
Maria Magdalena, św. Piotr i św. Jan przybiegliśmy w ten dzień do pustego grobu aby
za Apostołem powtórzyć: Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest,
o śmierci, twój oścień? (1 Kor 15,55), i aby całym sercem zaśpiewać z wszystkimi,
którzy uwierzyli w zmartwychwstanie: Ustąpcie od nas smutki, troski, żale/ Gdy
Pan Zbawiciel tryumfuje w chwale/ Ojcu swojemu uczynił już zadość/ Nam niesie radość.
Alleluja! (z pieśni wielkanocnej „Zwycięzca śmierci” )
Nam niesie radość!
Radość chrześcijanina, który uwierzył w zmartwychwstanie, który stoi dzisiaj nad pustym
grobem, to nie kwestia usposobienia czy temperamentu, to nie wesołkowatość, wieczny
uśmiech na twarzy, ale to pewien styl życia, wynikający ze znalezienia największego
skarbu – pustego grobu(!), to swego rodzaju arystokracja ducha, którą cechuje szlachetność,
łagodność, pogodne oblicze.
Słusznie mówi się więc, że największym „grzechem”
chrześcijanina po Zmartwychwstaniu – jest brak tejże radości. Radujmy się więc! Po
zmartwychwstaniu Chrystusa nie jesteśmy już – jakby chcieli niektórzy filozofowie:
„bytem ku śmierci”, ale „bytem ku życiu”: Jeżeli bowiem umarliśmy z Chrystusem,
razem z Nim będziemy żyć – powie nam św. Paweł (por. Rz 6, 3n).
Będziemy
żyć! Zmartwychwstanie Chrystusa jest dla nas gwarancją, że szatan zapłaci kiedyś za
swój okrutny pomysł – śmierć, za jej siostrę – chorobę, za blady strach tych, u których
wykryto nowotwór, za zimny pot matek, którym choroba zabiera dzieci, za siwe włosy
wdów, za łzy sierot... Zapłaci!
Bóg nienawidzi bowiem śmierci: „Panie, Ty znienawidziłeś
śmierć” (Domine, qui odisti mortem...) – modli się Kościół w Liturgii Godzin.
Każda
śmierć jest dla Pana Boga obelgą i Bóg jest ostatnim, który by jej chciał dla człowieka:
Śmierci Bóg nie uczynił – czytamy w Księdze Mądrości – i nie cieszy się ze zguby żyjących
(Mdr 1, 13-15), a prorok Ezechiel doda: Dlaczego mielibyście umrzeć?-
Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci - mówi Pan (por. Ez 18, 31n).
Dlatego
też chociaż wciąż jej podlegamy, to jednak dzisiaj przez swoje zwycięstwo i przez
swoje zmartwychwstanie Chrystus obiecał nam, że nie do niej należy ostatnie słowo
i że jej dni naprawdę są policzone.
Radujmy się więc, bo nic piękniejszego
nie mogło nas spotkać... W naszym życiu wszystko teraz ma sens: i życie i śmierć,
i radość i smutek, i praca i wytchnienie...
I rzecz najważniejsza: niezależnie
od tego ile mamy lat, czy jesteśmy na początku czy na końcu naszego ziemskiego pielgrzymowania,
niezależnie czy układa nam się w życiu dobrze czy źle, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa
Chrystusa – najlepsze dopiero jest przed nami!
* * *
Panie Jezu,
Ty w dniu dzisiejszym pokonałeś śmierć i otworzyłeś nam bramy życia wiecznego, udziel
nam obficie darów zmartwychwstania, abyśmy mogli posiąść radość życia wiecznego, której
pozwalasz nam kosztować już tu na ziemi. Który żyjesz i królujesz na
wieki wieków. Amen.