2012-04-06 17:08:20

Proces Jezusa: refleksje wielkopostne ks. Dariusza Kowalczyka SJ


Proces Jezusa odbył się w dwóch etapach: przed Sanhedrynem oraz przed Piłatem. Starano się oskarżyć Jezusa o różne winy, ale główny zarzut polegał na tym, że Mistrz z Nazaretu wyrażał roszczenia mesjańskie i przypisywał sobie jedność z samym Bogiem.

I rzeczywiście tak było. Widzimy to szczególnie wyraźnie u ewangelisty Jana. Na przykład w rozdziale 8, który jest jednym wielkim sporem Jezusa z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie. Apostoł Jan stwierdza jasno, że Żydzi (a konkretnie arystokracja świątynna) usiłowali zabić Jezusa, gdyż ten „Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu” (J 5,18). „Kimże ty jesteś?”, „Kim Ty siebie czynisz?” – powtarzają rozmówcy Jezusa, który w odpowiedzi wskazuje w różny sposób na swe Boskie pochodzenie. Na koniec stwierdza: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). To dla Żydów było nie do zniesienia, gdyż zrozumieli bez trudu, że Jezus przypisuje sobie odwieczne istnienie, co więcej odnosi do siebie imię Boga objawione Mojżeszowi: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”. W tej sytuacji „porwali kamienie, aby je rzucić na Niego” (J 8,59).

Podobne napięcie widzimy w procesie Jezusa przed Sanhedrynem. Momentem decydującym – zauważa Benedykt XVI w swej książce „Jezus z Nazaretu” – jest pytanie najwyższego kapłana, Kajfasza, i odpowiedź Jezusa. W ewangelii Marka pytanie Jezusa brzmi następująco: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?” (Mk 14,61). Na co Chrystus odpowiada wprost: „Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmogącego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi” (Mk 14,62). U ewangelisty Mateusza pytanie Kajfasza brzmi trochę inaczej: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży” (Mt 26,63). Odpowiedź Jezusa jest równie zdecydowana, co w wersji markowej: „Tak, Ja nim jestem” (Mt 26,64).

Papież zauważa, że w Chrystusowym „Ja jestem” pobrzmiewają słowa Boga z księgi Wyjścia: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”. W każdym razie odpowiedź Jezusa dla arcykapłana i członków Sanhedrynu była jasna. Dlatego Kajfasz „rozdarł swoje szaty i rzekł: «Zbluźnił»” (Mt 26,65). Rozerwanie szat – stwierdza Papież – to nie znak zdenerwowania, ale gest przewidziany przez żydowskie prawo w sytuacji, kiedy sędzia słyszy bluźnierstwo.

Zauważmy, że Jezus zdawał sobie sprawę, że przed Sanhedrynem rozstrzyga się to, czy będzie żył, czy też zostanie skazany na śmierć. Mógł udzielać odpowiedzi wymijających, by się uratować, ale tego nie zrobił, bo chodziło o prawdę na temat tego, kim On jest. Chrystus umarł, bo wskazywał na siebie jako Mesjasza i Syna Bożego, i czynił się równym Bogu. Jeśli więc bierzemy na serio ewangeliczne świadectwo o Jezusie, to trudno oddzielić Jego człowieczeństwo od boskości i powiedzieć, że Jezus był wspaniałym człowiekiem, ale nie był Synem Bożym. W takiej sytuacji sugerowalibyśmy w gruncie rzeczy, że ewangeliczny Jezus kłamał lub był nieświadom tego, co mówi. Tymczasem Jezus domagał się i nadal domaga wiary w Niego.

Zdaniem Sanhedrynu Jezus zasługiwał na śmierć, ale kara śmierci była zastrzeżona Rzymianom, dlatego dalszy ciąg procesu musiał się odbyć przed Piłatem. „A więc jesteś królem” – pyta Jezusa Piłat, chcąc zbadać, czy roszczenia Jezusa nie są wymierzone w Imperium rzymskie. Chrystus odpowiada: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Jezus rości sobie prawo do królowania, ale wskazuje, że jest to królowanie w zupełnie innym porządku niż np. panowanie cesarza. Benedykt XVI podkreśla: „Jezus za istotę swego królowania uważa dawanie świadectwa prawdzie”. Po czym pyta: „Czy prawda jest kategorią polityczną?”. Pragmatyk Piłat zdawał się uważać, że nie, gdy wypowiadał słynne słowa: „Cóż to jest prawda?”. Nie jest to szczere pytanie o prawdę, ale raczej lekceważące wzruszenie ramionami.

Papież zauważa, że z politycznego punktu widzenia niejednokrotnie trudno znaleźć konsensus co do prawdy. „Z drugiej strony jednak, co dzieje się wtedy, gdy prawda się nie liczy? Czyż wielkie dyktatury nie utrzymywały się przy życiu dzięki potędze kłamstwa?”. I tylko prawda mogła owe dyktatury obalić.

Czym więc jest prawda? Czy możemy ją poznać? – pyta Benedykt XVI. Po czym stwierdza, że „w świecie prawda i błąd, prawda i kłamstwo są ciągle niemal nierozłącznie ze sobą mieszane”. Prawdą absolutną, najwyższą i pierwszą jest jedynie sam Bóg. I właśnie tak rozumianą prawdę miał Jezus na myśli, kiedy odpowiadał Piłatowi. „«Dawanie świadectwa prawdzie» równa się przyczynianiu się do panowania Boga i Jego woli, na przekór interesom świata i jego władcom”. A odkupienie polega w gruncie rzeczy na tym, że „prawda staje się poznawalna. A poznawalna staje się wtedy, gdy poznawalny staje się Bóg. On zaś staje się poznawalny w Jezusie Chrystusie”.

Benedykt XVI zauważa, że dziś wielu, tak jak Piłat, odkłada pytanie o prawdę na bok jako nieprzydatne w osiąganiu doczesnych celów. Z coraz większym poznaniem prawd techniki, prawd funkcjonalnych „zdaje się iść ręka w rękę coraz większa ślepota na samą «prawdę» – na pytanie o to, czym rzeczywiście jesteśmy i co rzeczywiście powinniśmy czynić”. Tymczasem opis procesu Jezusa to wielkie pytanie o prawdę, prawdę naszych ludzkich relacji, ale przede wszystkim o prawdę relacji z Bogiem. Jezus oddał życie za prawdę, którą jest zbawcza miłość Boga Trójjedynego do człowieka.

Na tym kończę ten wielkopostny cykl refleksji opartych o książkę Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”. Choć zostało jeszcze kilka rozdziałów: o Ostatniej Wieczerzy, o Męce i złożeniu Jezusa do grobu, o zmartwychwstaniu. Dlatego zachęcam do ich przeczytania, a przede wszystkim zachęcam do liturgicznego przeżycia tych wydarzeń w rozpoczynający się jutro czas Triduum paschalnego.

Dariusz Kowalczyk SJ







All the contents on this site are copyrighted ©.