Proces Jezusa: refleksje wielkopostne ks. Dariusza Kowalczyka SJ
Proces Jezusa odbył się w dwóch etapach: przed Sanhedrynem oraz przed Piłatem. Starano
się oskarżyć Jezusa o różne winy, ale główny zarzut polegał na tym, że Mistrz z Nazaretu
wyrażał roszczenia mesjańskie i przypisywał sobie jedność z samym Bogiem.
I
rzeczywiście tak było. Widzimy to szczególnie wyraźnie u ewangelisty Jana. Na przykład
w rozdziale 8, który jest jednym wielkim sporem Jezusa z faryzeuszami i uczonymi w
Piśmie. Apostoł Jan stwierdza jasno, że Żydzi (a konkretnie arystokracja świątynna)
usiłowali zabić Jezusa, gdyż ten „Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu”
(J 5,18). „Kimże ty jesteś?”, „Kim Ty siebie czynisz?” – powtarzają rozmówcy Jezusa,
który w odpowiedzi wskazuje w różny sposób na swe Boskie pochodzenie. Na koniec stwierdza:
„Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). To dla Żydów było nie do zniesienia,
gdyż zrozumieli bez trudu, że Jezus przypisuje sobie odwieczne istnienie, co więcej
odnosi do siebie imię Boga objawione Mojżeszowi: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”. W tej sytuacji
„porwali kamienie, aby je rzucić na Niego” (J 8,59).
Podobne napięcie widzimy
w procesie Jezusa przed Sanhedrynem. Momentem decydującym – zauważa Benedykt XVI w
swej książce „Jezus z Nazaretu” – jest pytanie najwyższego kapłana, Kajfasza, i odpowiedź
Jezusa. W ewangelii Marka pytanie Jezusa brzmi następująco: „Czy Ty jesteś Mesjasz,
Syn Błogosławionego?” (Mk 14,61). Na co Chrystus odpowiada wprost: „Ja jestem. Ujrzycie
Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmogącego i nadchodzącego z obłokami
niebieskimi” (Mk 14,62). U ewangelisty Mateusza pytanie Kajfasza brzmi trochę inaczej:
„Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży” (Mt 26,63). Odpowiedź Jezusa jest równie zdecydowana,
co w wersji markowej: „Tak, Ja nim jestem” (Mt 26,64).
Papież zauważa, że w
Chrystusowym „Ja jestem” pobrzmiewają słowa Boga z księgi Wyjścia: „JESTEM, KTÓRY
JESTEM”. W każdym razie odpowiedź Jezusa dla arcykapłana i członków Sanhedrynu była
jasna. Dlatego Kajfasz „rozdarł swoje szaty i rzekł: «Zbluźnił»” (Mt 26,65). Rozerwanie
szat – stwierdza Papież – to nie znak zdenerwowania, ale gest przewidziany przez żydowskie
prawo w sytuacji, kiedy sędzia słyszy bluźnierstwo.
Zauważmy, że Jezus zdawał
sobie sprawę, że przed Sanhedrynem rozstrzyga się to, czy będzie żył, czy też zostanie
skazany na śmierć. Mógł udzielać odpowiedzi wymijających, by się uratować, ale tego
nie zrobił, bo chodziło o prawdę na temat tego, kim On jest. Chrystus umarł, bo wskazywał
na siebie jako Mesjasza i Syna Bożego, i czynił się równym Bogu. Jeśli więc bierzemy
na serio ewangeliczne świadectwo o Jezusie, to trudno oddzielić Jego człowieczeństwo
od boskości i powiedzieć, że Jezus był wspaniałym człowiekiem, ale nie był Synem Bożym.
W takiej sytuacji sugerowalibyśmy w gruncie rzeczy, że ewangeliczny Jezus kłamał lub
był nieświadom tego, co mówi. Tymczasem Jezus domagał się i nadal domaga wiary w Niego.
Zdaniem Sanhedrynu Jezus zasługiwał na śmierć, ale kara śmierci była zastrzeżona
Rzymianom, dlatego dalszy ciąg procesu musiał się odbyć przed Piłatem. „A więc jesteś
królem” – pyta Jezusa Piłat, chcąc zbadać, czy roszczenia Jezusa nie są wymierzone
w Imperium rzymskie. Chrystus odpowiada: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem
i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Jezus rości
sobie prawo do królowania, ale wskazuje, że jest to królowanie w zupełnie innym porządku
niż np. panowanie cesarza. Benedykt XVI podkreśla: „Jezus za istotę swego królowania
uważa dawanie świadectwa prawdzie”. Po czym pyta: „Czy prawda jest kategorią polityczną?”.
Pragmatyk Piłat zdawał się uważać, że nie, gdy wypowiadał słynne słowa: „Cóż to jest
prawda?”. Nie jest to szczere pytanie o prawdę, ale raczej lekceważące wzruszenie
ramionami.
Papież zauważa, że z politycznego punktu widzenia niejednokrotnie
trudno znaleźć konsensus co do prawdy. „Z drugiej strony jednak, co dzieje się wtedy,
gdy prawda się nie liczy? Czyż wielkie dyktatury nie utrzymywały się przy życiu dzięki
potędze kłamstwa?”. I tylko prawda mogła owe dyktatury obalić.
Czym więc jest
prawda? Czy możemy ją poznać? – pyta Benedykt XVI. Po czym stwierdza, że „w świecie
prawda i błąd, prawda i kłamstwo są ciągle niemal nierozłącznie ze sobą mieszane”.
Prawdą absolutną, najwyższą i pierwszą jest jedynie sam Bóg. I właśnie tak rozumianą
prawdę miał Jezus na myśli, kiedy odpowiadał Piłatowi. „«Dawanie świadectwa prawdzie»
równa się przyczynianiu się do panowania Boga i Jego woli, na przekór interesom świata
i jego władcom”. A odkupienie polega w gruncie rzeczy na tym, że „prawda staje się
poznawalna. A poznawalna staje się wtedy, gdy poznawalny staje się Bóg. On zaś staje
się poznawalny w Jezusie Chrystusie”.
Benedykt XVI zauważa, że dziś wielu,
tak jak Piłat, odkłada pytanie o prawdę na bok jako nieprzydatne w osiąganiu doczesnych
celów. Z coraz większym poznaniem prawd techniki, prawd funkcjonalnych „zdaje się
iść ręka w rękę coraz większa ślepota na samą «prawdę» – na pytanie o to, czym rzeczywiście
jesteśmy i co rzeczywiście powinniśmy czynić”. Tymczasem opis procesu Jezusa to wielkie
pytanie o prawdę, prawdę naszych ludzkich relacji, ale przede wszystkim o prawdę relacji
z Bogiem. Jezus oddał życie za prawdę, którą jest zbawcza miłość Boga Trójjedynego
do człowieka.
Na tym kończę ten wielkopostny cykl refleksji opartych o książkę
Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”. Choć zostało jeszcze kilka rozdziałów: o Ostatniej
Wieczerzy, o Męce i złożeniu Jezusa do grobu, o zmartwychwstaniu. Dlatego zachęcam
do ich przeczytania, a przede wszystkim zachęcam do liturgicznego przeżycia tych wydarzeń
w rozpoczynający się jutro czas Triduum paschalnego.