Getsemani: refleksje wielkopostne ks. Dariusza Kowalczyka SJ
Jednym z bardziej przejmujących rozdziałów książki Benedykta XVI “Jezus z Nazaretu”
jest rozdział o konaniu Jezusa w Ogrójcu, w Getsemani. „W czasach Jezusa na tym terenie,
na stoku Góry Oliwnej, znajdowała się wiejska zagroda z tłocznią, w której wytłaczano
oliwki. Od niej teren ten wziął nazwę Getsemani. Bardzo blisko tego miejsca była naturalna
grota, która Jezusowi i Jego uczniom mogła zapewnić schronienie podczas nocy”. Papież
zauważa, że jest to jedno z najbardziej czcigodnych miejsc chrześcijaństwa. Opowieści,
że niektóre drzewa w ogrodzie oliwnym sięgają czasów Jezusa, są pewno przesadzone,
ale Góra Oliwna jest ta sama, co wtedy.
Podczas drogi na Górę Oliwną Jezus
wypowiada trzy proroctwa. Pierwsze polega na odniesieniu do siebie słów starotestamentalnego
proroka Zachariasza: „Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (zob. Za 13,7;
Mt 26,31). Jezus wie, że nadchodzi godzina, kiedy w niego uderzą. Ale przyjmuje ten
los, gdyż jest prawdziwym Pasterzem, który „daje życie swoje za owce” (J 10,11). Jezus
wie, że wspólnota Jego uczniów się rozproszy, że będzie się wydawać, iż bezpowrotnie
rozpadło się to, co jeszcze tak naprawdę się nie narodziło.
Jednak zapowiedzi
o uderzeniu w Pasterza towarzyszy obietnica zbawienia: „Gdy powstanę, udam się przed
wami do Galilei”. Benedykt XVI zauważa, że wyrażenie „iść przed” było typowe dla języka
ówczesnych pasterzy. Pasterz idzie przed, prowadzi stado. A zatem mamy dwie cechy
Dobrego Pasterza: oddawanie życia i uprzedzanie. Jezus Chrystus, oddając swe życie
uprzedza nas w śmierci i w zmartwychwstaniu, otwierając przed nami nową, zbawienną
perspektywę.
Trzecie proroctwo to kolejna dysputa z Piotrem, który nie chce
słyszeć o Krzyżu. Ale – stwierdza Papież – skoro Piotr „nie chce słyszeć o Krzyżu,
nie może też zauważyć słów o Zmartwychwstaniu. […] Chciałby sukcesu, lecz bez Krzyża”.
Ale nie ma zmartwychwstania bez krzyża. Benedykt XVI zadaje w tym miejscu retoryczne
pytanie: „Któż mógłby zaprzeczyć, że jego zachowanie odzwierciedla stałą pokusę chrześcijan,
a nawet Kościoła: osiągnąć sukces bez Krzyża?”. W dzisiejszych czasach też trzeba
nam być gotowym na krzyż, jeśli chcemy podążać za Zmartwychwstałym. Piotr jest zadufany
we własne siły. Kiedy przyjdzie czas próby, nie sprosta wyzwaniu. Bo bycie gotowym
na krzyż nie oznacza demonstrowania własnych „muskułów”, ale wiarę w moc Boga.
Po
dotarciu na Górę Oliwną Jezus – jak mówi ewangelista Marek – „począł drżeć oraz odczuwać
trwogę”. Uczniów zaś, Piotra, Jakuba i Jana, zachęca, by z nim czuwali. Benedykt XVI
zauważa, że mimo iż to wezwanie dotyczy tej konkretnej nocy w Ogrójcu, „to jednak
przez antycypację wskazuje na przyszłą historię chrześcijaństwa. Ospałość uczniów
pozostaje przez całe wieki szansą dla mocy zła”. Dzisiejsze czasy sprawiają wrażenie,
jakby ospałość chrześcijan była szczególnie głęboka. Jest ona swoistym „znieczuleniem
duszy, której spokoju nie mąci moc zła panującego w świecie. […] Jest to otępienie
człowieka, który – by móc nadal trwać w samozadowoleniu własnej sytej egzystencji
– wolałby nie zauważać tego wszystkiego i uspokaja się myślą, że w gruncie rzeczy
nie jest tak źle”.
Ewangeliści mówią nam o tym, że Jezus padł na ziemię modląc
się do Ojca. W Jezusowej modlitwie w Getsemani obecny jest – zauważa Papież – cały
dramat naszego odkupienia. Najważniejsze zdanie tej modlitwy brzmi: „Abba, Ojcze,
dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja
chcę, ale to, co Ty, niech się stanie” (Mk 14,36).
Benedykt XVI wskazuje w
swej refleksji na „pierwotne doświadczenie trwogi, przerażenie na widok otchłani nicości”,
pod wpływem którego Chrystus ocieka kroplami krwi. To, że Jezus jest Synem Bożym,
nie zmniejsza tej trwogi, wręcz przeciwnie; dlatego właśnie, że jest Bogiem wcielonym,
odczuwa brud i podłość, potęgę grzechu i śmierci z najwyższą ostrością. „Trwoga Jezusa
– podkreśla Papież – jest czymś o wiele bardziej radykalnym niż trwoga przejmująca
każdego człowieka w obliczu śmierci”.
W modlitwie Jezusa możemy dostrzec jakby
przeciwstawienie dwu woli, Jezusa jako człowieka, który wzdraga się przed perspektywą
strasznej śmierci, i Syna Bożego, który zdaje się całkowicie na wolę Ojca. Jak zrozumieć
tę tajemnicę „dwu woli”? Jak pogodzić prośbę o odsunięcie kielicha z poddaniem się
woli Ojca? Benedykt XVI tłumaczy: Jezus wyraził obydwie prośby, pierwsza z nich jednak
– o wybawienie – stopiła się z drugą – z prośbą o wsławienie Boga przez spełnienie
się Jego woli. W ten sposób konflikt istniejący wewnątrz ludzkiej egzystencji Jezusa
zakończył się doprowadzeniem do jedności”. Ta dramatyczna scena pokazuje nam, jaka
powinna być nasza modlitwa – otóż konkretne nasze prośby, aby coś się stało lub nie
stało, powinny być stopione z fundamentalną postawą pełnienia woli Boga w każdej sytuacji.
Papież pyta jednak dalej – „Czym jest «moja» wola, stawiana naprzeciw «Twojej»
woli? Kim są ci, którzy stoją naprzeciw siebie? Ojciec i Syn? A może Człowiek Jezus
i Bóg – Bóg Trójjedyny?”. By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw przypomnieć
– co czyni Benedykt XVI – dogmat wiary, że Jezus Chrystus jest jedną Osobą Boską mająca
dwie natury: ludzką i Boską. W tej perspektywie możemy powiedzieć, że „dramat Góry
Oliwnej polega na tym, że wolę natury człowieka Jezus od stanu przeciwstawienia się
doprowadza na powrót do pełnej zgody, współbrzmienia, i w ten sposób przywraca człowiekowi
jego wielkość, która polega na jedności z Bogiem.”
Modlitwa Jezusa w Ogrójcu
jest – odpowiada Papież na postawione wcześniej pytanie – „modlitwą Syna do Ojca;
ludzka wola natury jest w niej zintegrowana bez reszty z Ja Syna, którego cała istota
wyraża się właśnie w owym «nie Ja, lecz Ty». […] Jednakże to Ja zawarło w sobie przeciwstawienie
się człowieczeństwa oraz je przeobraziło”. W ten sposób Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy
człowiek, wskazuje nam drogę do przebycia – od naszego przeciwstawiania się Bogu Ojcu
do pełnej jedności z Nim. Możemy tego dokonać mocą Jezusa zmartwychwstałego w Duchu
Świętym.