Popierać czy nie popierać, czyli o dylematach Kubańczyków z Miami
Papieska wizyta na Kubie nie u wszystkich budzi radość i pozytywne odczucia. Dotyczy
to zwłaszcza Kubańczyków mieszkających w Miami. Część z nich uważa, że wizyta Ojca
Świętego w tym kraju przekreśli szanse na demokratyczne przemiany na wyspie, dając
pośrednio poparcie i argumenty sprawującemu władzę reżimowi. Jak zatem jest naprawdę? Próby
odpowiedzi na to pytanie podjął się David Adams, który opisał przemianę kubańskiego
biznesmena mieszkającego w USA Carlosa Saladrigasa. Tuż przed pierwszą, historyczną
pielgrzymką na Kubę Jana Pawła II w 1998 zwołał on w Miami protesty liderów opozycji
i prominentnych polityków amerykańskich przeciwko tej wizycie. Skupił wtedy blisko
10 tysięcy osób, które sprzeciwiały się zorganizowanemu przez Kościół rejsowi specjalnego
statku z pielgrzymami z Miami.
Teraz, czternaście lat później, Saladrigas
przyznaje, że wtedy popełnił błąd. Nie tylko popiera obecną podróż Benedykta XVI na
Kubę, ale wraz z żoną i setkami kubańskich uchodźców sam się tam chce wybrać. „Chcę
być z moimi kubańskimi braćmi. Ma być to rodzaj odwetu na mnie samym” – wyjaśnia biznesmen.
Postawa Saladrigasa jest odzwierciedleniem zmiany spojrzenia na wiele kwestii
przez kubańskich uchodźców z Miami. Badania pokazują spadek poparcia przez Amerykanów
sankcji nałożonych na Kubę przez USA, jak i poparcie dla możliwości odwiedzania swoich
rodzin przez uchodźców. Gdy tym razem pewne ugrupowania nawoływały w lokalnych mediach
do bojkotu papieskiej wizyty, idee te nie zyskały w Miami dużego poparcia. Nie było
też zorganizowanych protestów przeciwko papieskiej pielgrzymce. Jest natomiast prawie
pewne, że większość kubańskich uchodźców w Ameryce będzie na bieżąco śledziła w mediach
relacje z papieskiej wizyty w Hawanie i Santiago.
Saladrigas opowiada,
że po pielgrzymce Jana Pawła II przeszedł swego rodzaju oczyszczenie. Ewoluował od
twardej linii kubańskiego Amerykanina, dążącego do radykalnej izolacji wyspy na arenie
międzynarodowej, po człowieka wierzącego w możliwość budowania mostów między Kubańczykami
na wyspie i w Miami.
Konkludując swe refleksje David Adams przypomina, że
taka przemiana stała sięmożliwa tylko dlatego, że Jan Paweł II odbył swą historyczną
pielgrzymkę przed czternastu laty. I także dlatego, że właśnie tam, w sercu symbolu
środkowoamerykańskiego komunizmu, mógł wołać, by Kuba otwarła się na świat i by świat
otwarł się na Kubę, aby ludzie tam mieszkający mogli patrzeć w przyszłość z nadzieją.