Popołudniowym punktem programu trzeciego dnia papieskiego pobytu w Meksyku były nieszpory
w katedrze w León. W nabożeństwie wzięli udział wszyscy biskupi Meksyku oraz przedstawiciele
episkopatów Ameryki Łacińskiej. Witając Benedykta XVI przewodniczący episkopatu Meksyku,
a zarazem Rady Episkopatów Ameryki Łacińskiej, abp Carlos Aguiar Retes, wskazał na
„owoce Aparecidy”, skąd przed pięcioma laty wyszedł impuls misji kontynentalnej wpisującej
się w dzieło nowej ewangelizacji. Obecnie podejmują je także świeccy, ukazując Kościół
żywy i odnawiający się w wierze, nadziei i miłości. Dotyczy to także Meksyku, gdzie
Kościół przezwycięża skutki zeszłowiecznego konfliktu z państwem i stawia czoła nowym
wyzwaniom. Po zakończeniu nabożeństwa gubernator stanu Guanajuato Juan Manuel
Oliva Ramirez przekazał Ojcu Świętemu urządzenie do zdalnego sterowania, dzięki któremu
Papież uruchomił na odległość specjalną iluminację sanktuarium Chrystusa Króla na
górze Cubilete. Inauguracji oświetlenia towarzyszył pokaz sztucznych ogni. Po odjeździe
Benedykta XVI do kolegium Miraflores na dziedzińcu katedry odbyła się pożegnalna kolacja
dla uczestników nabożeństwa oraz orszaku papieskiego i organizatorów wizyty. Na przyjęcie
przybyli też przedstawiciele rządu z prezydentem Felipe Calderonem. Dla watykańskiego
sekretarza stanu była to okazja, by dokonać wstępnego podsumowania obecnej pielgrzymki.
Przemawiając na początku kard. Tarcisio Bertone nawiązał do relacji państwo-Kościół,
co wciąż jest delikatnym tematem w Meksyku. Zaznaczył, że oba podmioty mają to samo
choć odmienne w formie zadanie strzeżenia podstawowych praw człowieka, a wśród nich
wolności sumienia i wyznania. Wyraził nadzieję, że Meksyk nadal będzie umacniał te
swobody, które wykraczają poza zwykłą wolność kultu, ponieważ służy to dobru człowieka
i pokojowi. „Dlatego Kościół nie przestaje nawoływać, by polityka służyła obywatelom,
a nie przekształcała się w walkę o władzę czy w sztywną ideologię” – stwierdził kard.
Bertone. Przypomniał ponadto o ludziach Kościoła, którzy byli wzorem zaangażowania
na rzecz człowieka i jego godności w Ameryce Łacińskiej. Głos zabrał również prezydent
Meksyku, dziękując za papieską wizytę, którą nazwał „szczęśliwą godziną dla Meksyku”. Tymczasem
powrót do kolegium Miraflores nie zakończył działalności Ojca Świętego. Należy pamiętać,
że w programie wizyty w Meksyku nie przewidziano spotkania z młodzieżą. Tymczasem
to właśnie młodzi od początku do końca tej wizyty stanowili bardzo ważny czynnik kształtujący
klimat tego wydarzenia. Witali Benedykta XVI wzdłuż tras jego przejazdu, młodzi wolontariusze
pomagali w organizacji wydarzeń, inni animowali modlitwę i śpiew. Teraz spory ich
tłum zebrał się pod kolegium Miraflores, gdzie jadł kolację Papież. Nie zabrakło też
artystów z instrumentami i w tradycyjnych strojach. Oczekujący nie zawiedli się –
Benedykt XVI do nich wyszedł. Przy dźwiękach meksykańskich piosenek otrzymał w prezencie
sombrero, już drugie tego dnia, z tym że w „papieskich” kolorach. „Odbyłem wiele podróży,
ale nigdy nie widziałem tyle entuzjazmu – powiedział Benedykt XVI. – teraz wiem, dlaczego
Jan Paweł II powiedział o sobie: «Czuję się meksykańskim papieżem». Pozostaniecie
na zawsze w moim sercu i codziennie będę się za was modlił”.