Ex Oriente Lux: O językach, którymi mówią ludy Etiopii
Słuchaj:
Skoro tak
wielu ludzi mieszka na Rogu Afryki – bo aż 82 miliony około, jak o tym mówiliśmy w
poprzedniej audycji – to czas też zapytać o łączące ich wszystkich więzi. Wszak ludzie
mają tę niezwykłą cechę, że nigdy nie są sami tylko dla siebie. Człowiek ze swej natury
niezmiennie szuka sobie podobnych, choćby po to tylko, by z nimi posiedzieć i pogadać.
Od zawsze też chyba starsi opowiadają młodszym o tym, co było u zarania dziejów, ale
i o tym, co im samym się przydarzyło. A skoro człowiek jest zwierzęciem stadnym i
komunikatywnym, więc pewnie właśnie po to dobry Pan Bóg dał mu na drodze rozwoju ową
zdolność mowy, by nie tylko oglądał i podziwiał świat w którym żyje, ale też aby wyrażał
to co przeżywa, by się tym dzielił z innymi, tworząc w ten sposób kulturę i dając
początek wszystkiemu, co się określa mianem cywilizacji. A zatem powiemy dziś o językach,
którymi mówią ludy od tak dawna zamieszkujące w krainie zwanej Etiopią.
Powiedzieliśmy,
że główne grupy etniczne Etiopii nazywają się Oromo, Amhara, Tigre, Gurage, i tak
dalej. Te egzotyczne dla nas nazwy nie tylko określają same plemiona, ale także ich
mowę. A może trzeba by powiedzieć, że poszczególne ludy odróżniamy najpewniej na podstawie
języków, jakimi się posługują. Oczywiście mechanizm taki dotyczy nie tylko Afryki.
Nie zamierzam katować Słuchaczy skomplikowaną filologią, ale pewne informacje chyba
warto przekazać.
Według różnych źródeł w Etiopii używa się od 70 do 90 języków,
a wszystkie one należą do dwóch głównych rodzin językowych. Pierwszą z nich jest wielka
rodzina języków afro-azjatyckich, która z kolei obejmuje pięć podrodzin, mianowicie:
egipską, gdzie znajdują się dawne języki faraonów, a więc hieroglificzny, demotyczny
oraz koptyjski, czyli ten od papirusów chrześcijańskich i gnostyckich; podrodzina
berbero-libijska, której językami mówi się głównie w Afryce północnej; dalej jest
podrodzina czadyjska, obejmująca ponad sto języków mówionych w zachodniej i środkowej
części kontynentu; oraz dwie podrodziny najciekawsze z etiopskiego punktu widzenia,
mianowicie kuszycka i semicka. Pierwsza z nich, a więc kuszycka podrodzina językowa,
w Etiopii jest reprezentowana głównie przez społeczności mówiące językiem oromiffa,
i są to wspominane już w poprzedniej audycji ludy Oromo, stanowiące około 30-tu procent
całej populacji, łącznie ponad 25 milionów ludzi. Przywędrowali oni z południa w XVI
wieku, z pogranicza dzisiejszej Kenii i Somalii, przynosząc własną mowę, która nie
tylko się utrwaliła, ale w XX wieku nawet doczekała literatury i językoznawczego opracowania,
a więc leksykonów, podręczników i gramatyk. Oromo są dziś bardzo dumni ze swej mowy
dźwięcznej i pełnej samogłosek, a dzięki specjalnej modyfikacji alfabetu łacińskiego
publikują też nawet książki i gazety, uczą się jej w szkole i używają w mediach, dbając
zarazem o respektowanie swych praw w ramach całej federacji, bo relacje z Amharami
nie zawsze układały się pokojowo. Wystarczy zresztą zjechać 50 km na południe od stolicy,
by znaleźć się w świecie, gdzie urzędowym językiem amharskim mówi się słabo i raczej
niechętnie, a wszystkie napisy i drogowskazy są także w oromiffa. Inne języki
z grupy kuszyckiej na terenie Etiopii to między innymi agau, bedża
i sidamo, a także języki somali i afara, którymi mówią pustynni
nomadowie.
W semickiej podgrupie języków Etiopii panuje też niemała różnorodność.
Dominujący jest tu bez wątpienia język zwany amarinia, czyli amharskim po prostu.
Jako pierwszy, ojczysty, jest on językiem około 20-tu milionów ludzi. Ale jest też
językiem urzędowym całej federacji, a więc prawdziwą lingua franca wszystkich
82 milionów Etiopczyków, i musi znać go każdy, kto chcą coś załatwić, gdzieś pojechać
lub czegoś się dowiedzieć. Oczywiście konstytucja Etiopii gwarantuje równość i uznanie
wszystkich języków, bo przecież całe etiopskie społeczeństwo jest wielokulturowe i
zróżnicowane także lingwistycznie. Ale tak to już jest na świecie, że we własnym domu
i wiosce mówimy „po naszemu”, ale w szkole i w stolicy trzeba „po urzędniczemu”. Wszyscy
dziś zatem Etiopczycy w miarę swobodnie posługują się dwoma a nawet trzema językami.
To „urzędnicze” miejsce amarinia wynika oczywiście z historycznej dominacji
Amharów, którzy przez stulecia, bo od XIII wieku co najmniej, byli władcami tych ziem
i kontynuatorami starodawnej cywilizacji, potężnej i bogatej, dumnej i walecznej zarazem.
Przecież język jest nie tylko nośnikiem kultury, ale też i znakiem panowania i narzędziem
władzy, tak samo w Afryce jak i na całym świecie zresztą. Semickie korzenie języka
amharskiego, wyraźne w morfologii, fonetyce i leksyce, bezpośrednio łączą go z językami
Bliskiego Wschodu: hebrajskim, syryjskim i arabskim, tymi dawnymi i współczesnymi.
Jeszcze bardziej semicki w swej strukturze, słownictwie i ostrej gardłowej wymowie
jest język tigrinia i jemu pokrewne, mówione na północy Etiopii i w Erytrei.
Skąd
się to jednak wszystko wzięło? Ano, ze starożytnego języka etiopskiego gyyz.
Filologowie nazywają go językiem klasyczny, gdyż nie tylko jest na tym obszarze najstarszy,
ale też niezwykle bogaty w swym słownictwie i w pełni literacki: począwszy od IV wieku
na ten starożytny już wówczas język, posługujący się własnym liternictwem, przełożono
nie tylko Pismo Święte, ale także wiele ważnych tekstów wczesnochrześcijańskich. Z
czasem w gyyz zaczęły powstawać pisma rodzime. W mowie używano go na co dzień
zapewne jeszcze w IX lub X wieku, potem stopniowo był wypierany przez prostszy, ale
bardzo z nim spokrewniony język amharski w jego wczesnej postaci. Gyyz pozostał
jednak „językiem ksiąg” oraz językiem liturgii etiopskiego Kościoła, pełniąc w ten
sposób funkcję podobną do łaciny w naszym kręgu kulturowym. O tym wszystkim jednak
powiemy innym razem, bo zagadnienie jest ważne, ciekawe i obszerne.
Ludność
Gurage w południowo-zachodnio-centralnej Etiopii mówi guraginia. Swój język
ma też miasto Harar na wschodzie kraju, a mowa ta zwie się harari. Zaś język
agrobba był do niedawna żywy na północ od Addis Abeby, obecnie zaś już chyba
zaniknął. Choć są to wszystko języki strukturalnie semickie, to jednak dawno znalazły
się pod silnym wpływem kuszyckich naleciałości. Ludności muzułmańskiej w różnych częściach
kraju znany jest oczywiście język arabski.
Drugą wielką rodzinę języków Etiopii
stanowią języki nilo-saharyjskie, i tymi posługuje się prawdziwie afrykańska ludność
w całej zachodniej i południowo zachodniej części kraju. Tu jednak językoznawcy mają
jeszcze wiele do zbadania.
Na zakończenie trzeba powiedzieć, że dziś ogromną
i coraz większą role odgrywa w Etiopii język angielski. Przede wszystkim jest on językiem
średniego i wyższego szkolnictwa, w tym znaczeniu, że nie tylko naucza się angielskiego,
co zrozumiałe, ale że wszystkich właściwie przedmiotów uczy się po angielsku.
Angielski jest też językiem komunikacji urzędowej ze światem, językiem handlu i rozwoju,
a wreszcie językiem, jakim zazwyczaj turyści i w ogóle wszyscy przyjezdni, kontaktują
się z Etiopczykami. Rzadko bowiem który ferendżi ma ochotę uczyć się amharskiego,
o innych językach etiopskiej codzienności nie wspominając. A warto skądinąd, bo ani
etiopska znajomość angielskiego najczęściej nie zachwyca, zwłaszcza poza głównymi
miastami i szlakami turystycznymi, ani też sama idea języka pośredniego nie pozwala
na prawdziwe wniknięcie w niezwykle bogatą duszę mieszkańców Etiopii. Z tego względu
opłaca się uczyć wszystkich, nawet tych najbardziej egzotycznych. Nie warto natomiast
zniechęcać się trudnościami, słabością pamięci, całkowitą odmiennością i niełatwą
wymową, ale obce słówka i konstrukcje zakuwać trzeba konsekwentnie i metodycznie.
Bo jak mówi popularne przysłowie etiopskie w języku amharskim: kes be-kes ‘ynqulal
be’ygyru jehedal – „krok po kroku – a nawet jajko zacznie maszerować”.