Nie wszystko,
co jest technicznie wykonalne, jest też moralnie godziwe. To z pozoru oczywiste stwierdzenie,
w praktyce jest niezwykle często kwestionowane. Na codzień znacznie łatwiej nam jest
kierować się kryteriami pragmatycznej skuteczności, niż podążać za wymogami moralnej
godziwości. Przychodzi nam to z tym większą trudnością, że nie zawsze jest łatwo dobro
rozpoznać, a co dopiero za nim podążać.
Każde działanie ludzkie, a więc takie,
które podejmowane jest świadomie i dobrowolnie, podlega moralnej ocenie w oparciu
o trzy podstawowe filary: rozeznanie wartości moralnej czynu samego w sobie, czyli
jego wewnętrznej celowości i natury; rozeznanie intencji działającej osoby, a więc
powodu, dla którego podejmowane jest działanie; oraz okoliczności, jakie działaniu
towarzyszą. Jeśli którykolwiek z elementów jest niegodziwy, cały czyn jest naganny.
Innymi słowy, żadne okoliczności, ani najlepsze intencje nie zmienią faktu, że morderstwo
jest morderstwem, cudzołóstwo – cudzołóstwem, a kłamstwo – kłamstwem. Podobnie nawet
najlepszy czyn, jeśli podjęty jest z niegodziwych motywów, jest niegodziwy. Najlepiej
przeprowadzona operacja chirurgiczna, jeśli jej ostatecznym celem, intencją lekarza
jest tylko zdobycie popularności i sławy nie ma wartości czynu miłosierdzia.
Kryteria
moralnej oceny ludzkiego działania pozwalają rozeznać jego moralną wartość, zanim
zostanie podjęte, co umożliwia zapobieżenie czynom złym i szkodliwym, uwłaczającym
godności osoby ludzkiej. Od ich kształtu zależy trafność oceny.
Medycyna jest
niewątpliwie specyficznym obszarem życia. Zderzają się ze sobą wiedza i bezradność,
zdrowie i choroba, pokusa dążenia do jak najlepszych efektów z ograniczeniami, jakie
stawia prawda o ludzkiej naturze i godności. Niektórzy bioetycy, nade wszystko z kręgów
protestanckich i laickich, postulują swoistą autonomię moralną medycyny. Proponują
stworzenie zasad bioetycznych, które będą niezależne od ogólnie obowiązujących, wynikających
z prawa naturalnego kryteriów moralnych. Argumentują, że ogólnych zasad etycznych
nie da się adekwatnie zastosować do tak specyficznego obszaru jak medycyna.
Są
w błędzie. Punktem centralnym medycyny jest człowiek, ten sam człowiek, który pracuje
w fabryce, tworzy rodzinę, podróżuje, handluje... Nie ma żadnych powodów, by w zakresie
opieki nad drugim człowiekiem zasady moralnego działania miały być zmienione, czy
wręcz zawieszone. Jest wręcz przeciwnie! Właśnie dlatego, że medycyna skupia się na
człowieku bezbronnym w swym cierpieniu jest absolutnie konieczne, by rozpoznawać i
stosować wymagania moralne ze szczególnym radykalizmem.
Etyka, a więc i bioetyka,
jest nauką „twardą”, ponieważ opiera się na odniesieniu do prawdy i dobra: prawdy
o tym, kim człowiek jest i kim ma być, oraz dobra, jakie mu zostało powierzone. Nad
prawdą i dobrem nie mamy władzy. Nie określamy co jest prawdziwe, ale rozpoznajemy.
Nie wybieramy sobie, co jest dobre, ale przyjmujemy to, co zostało nam dane i zadane.
Oczywiście, jesteśmy wolni. Możemy nie przyjąć. Możemy odrzucić. Ale nawet wtedy,
gdy odrzucamy prawdę i dobro, nie tracą one swej natury. Prawda odrzucona pozostała
prawdą, odrzucone dobro również pozostało sobą. Wezwanie moralne, którego żeśmy nie
podjęli, pozostaje jako oskarżenie o sprzeniewierzenie się temu, co było naszym obowiązkiem.
Pomocą
w rozpoznaniu powinności moralnej są wypracowane przez lata (by nie rzec wieki) zasady,
które w odniesieniu do bioetyki nazywamy etycznymi zasadami interwencji medycznych.
Jest ich wiele. W kolejnych felietonach będziemy je kolejno poznawać i analizować.
Już teraz warto wymienić te najważniejsze. Są to: zasada całościowości, zasada proporcjonalności,
zasada wyboru mniejszego zła, zasada działania o podwójnym skutku. Trzeba je znać
i rozumieć, jeśli chce się prawidłowo rozpoznać obowiązek moralny tak ze strony medyka,
jak i pacjenta; trzeba je znać i rozumieć, by ocenić ich postępowanie.
Czy
nie można sobie poradzić bez nich? Czy nie wystarczy nasza moralna intuicja? Być może
wystarczy, choć w kwestii bezpieczeństwa na drodze intuicja kierowcom nie wystarcza
i potrzebne są jasne reguły ruchu drogowego. W kwestii życia moralnego, a więc i bioetyki,
sprawa jest daleko poważniejsza. Poza tym, zobowiązujący charakter ma dopiero sumienie
należycie ukształtowane, więc rezygnacja z formacji sumienia jednocześnie podważa
jego kompetencje. Jeśli zatem chcemy postępować dobrze, potrzebujemy jasnych zasad
prawidłowo zbudowanej etyki. A jeśli nie chcemy... Cóż, nikt nas nie powstrzyma, choć
ceną za nasz upór będzie cierpienie, a może i śmierć niejednego człowieka.