2012-03-01 17:19:31

Co dalej z Syrią – wywiad z watykańskim dyplomatą w ONZ


Wspólnocie międzynarodowej zależy na rozwiązaniu kryzysu w Syrii. Jej możliwości są jednak ograniczone. Sprowadzają się do siły perswazji i ostrzeżeń przed odpowiedzialnością karną za popełnione zbrodnie. Tak watykański dyplomata abp Silvano Tomasi podsumował kolejną oenzetowską debatę na temat Syrii. Tym razem odbyła się na forum Rady Praw Człowieka w Genewie.

Abp S. Tomasi: Wspólnota międzynarodowa chce skierować jasne przesłanie do władz syryjskich: nie zgadzamy się na systematyczne łamanie praw człowieka w postaci brutalnych represji, tłumienia demonstracji, zabijania tak wielu cywili, w tym również dzieci. Zdajemy sobie sprawę, że kwestia Syrii jest bardzo delikatna, bo w odróżnieniu od innych krajów objętych tak zwaną arabską wiosną ludów, tym razem stawką jest równowaga na całym Bliskim Wschodzie, ze względu na samo położenie Syrii w pobliżu krajów takich jak Izrael, Iran, Turcja czy Liban... Również Stolica Apostolska zabrała głos w genewskiej debacie. Nasze wystąpienie miało charakter humanitarny. Obawiamy się bowiem, że w Syrii może się powtórzyć to, co wydarzyło się w Iraku i co doprowadziło do długotrwałej destabilizacji i wojny domowej.

- A co konkretnie może zrobić wspólnota międzynarodowa, aby powstrzymać bratobójcze walki w tym kraju?

Abp S. Tomasi: Sytuacja wspólnoty międzynarodowej jest trudna. Wydaje się bowiem, że tym razem nie jest możliwa tak zwana humanitarna interwencja zbrojna, jak to miało miejsce w innych krajach. A zatem pozostaje przekonywanie i pomoc w pojednaniu. Trzeba też dać do zrozumienia, że konsekwencje tego konfliktu nie zostaną zapomniane, że wspólnota międzynarodowa na drodze prawnej pociągnie do odpowiedzialności tych, którzy są odpowiedzialni za całe to cierpienie.

- Czy Stolica Apostolska obawia się o los mniejszości chrześcijańskiej?

Abp S. Tomasi: Do tej pory mniejszości chrześcijańskie w Syrii mogły zgodnie i pomyślnie współistnieć z różnymi nurtami islamu, który jest religią dominującą. Teraz żyją one w sytuacji totalnej destabilizacji politycznej i nie wiemy, jak się ułożą wzajemne relacje, czy nie będzie aktów zemsty wymierzonych w mniejszości, które są postrzegane jako sprzymierzeńcy aktualnego rządu. Stoimy przed nieznanym. W moim przekonaniu byłoby rzeczą bardzo nieodpowiedzialną, gdyby zadowolono się jedynie natychmiastową zmianą polityczną, bez rozstrzygnięcia kwestii wzajemnych relacji między różnymi grupami społecznymi w Syrii. Bo to doprowadziłoby do kolejnego przelewu krwi oraz do kolejnej fali uchodźców, o których wspólnota międzynarodowa musiałaby się w jakiś sposób zatroszczyć.

rozm. S. Centofanti, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.