W Stanach Zjednoczonych nie milknie krytyka po decyzji kalifornijskiego sądu, który
uznał, iż definicja małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny jest sprzeczna z konstytucją.
Kwestionowanie decyzji jest tym bardziej uzasadnione, gdyż jest ona sprzeczna z wynikami
referendum przeprowadzonego w Kalifornii w 2008 r. Oburzenie decyzją sądu wyrazili
zarówno biskupi Kalifornii, jak i przedstawiciele licznych organizacji broniących
małżeństwa w Stanach Zjednoczonych.
„Rząd nie ma właściwych kompetencji ani
autorytetu, aby zmieniać bądź rozszerzać definicję małżeństwa na różnego rodzaju relacje.
Robiąc to mówi nam, że małżeństwo już nie istnieje” – powiedział abp Jose H. Gomez,
ordynariusz Los Angeles, w wydanym oświadczeniu. Stwierdził on również, że to w interesie
rządu jest promowanie małżeństwa, gdyż jest ono fundamentem społeczeństwa. Hierarcha
uważa, że zadaniem rządu jest ochrona praw dzieci. „A te – jak stwierdził – mają prawo
zarówno do urodzenia się, jak i wychowania w rodzinach, gdzie jest matka i ojciec”.
Zdaniem Wiliama Maya z organizacji Katolicy za Dobrem Wspólnym takiej decyzji
można było się spodziewać. Stwierdził on, że kalifornijski sąd jest najbardziej liberalnym
i wywrotowym w całych Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem sąd rozpatrywał małżeństwo
z perspektywy korzyści dorosłych, a nie jako fundamentu rodziny.
Komentatorzy
są zgodni, że sprawa określenia definicji małżeństwa nie jest zakończona. Spodziewają
się, że decyzja sądu kalifornijskiego zostanie skierowana do Sądu Okręgowego lub do
Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.