2012-02-07 17:31:38

Benedykt XVI w orędziu na Wielki Post o praktykowaniu upomnienia braterskiego


Chrześcijanin musi troszczyć się nie tylko o siebie, lecz również o bliźnich, wiedząc, że nasze losy są od siebie współzależne, tak w dobru, jak i w złu. Zarówno grzech, jak i uczynki miłości mają też wymiar społeczny – pisze Benedykt XVI w tegorocznym Orędziu na Wielki Post. Rozpocznie się on za dwa tygodnie i będzie okazją, by powrócić do tego, co w naszym życiu najistotniejsze, czyli do miłości – zaznacza Papież. W tym roku zachęca on cały Kościół, aby skupił się na jednym z przejawów owej miłości, a mianowicie wzajemnej trosce.

Benedykt XVI przyznaje, że postawa ta jest sprzeczna z panującą powszechnie obojętnością. Rodzi się ona z egoizmu, choć niekiedy ukrywa się ją pod płaszczykiem poszanowania dla prywatności drugiego człowieka. Przeciwko obojętności stanowczo występował Pan Jezus. Jej uosobieniem są kapłan i lewita z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie czy beztroski bogacz nieczuły na los ubogiego Łazarza. Obojętność piętnowali też papieże. Paweł VI właśnie w niej widział przyczynę problemów współczesnego świata i dlatego pisał: «Ludzkość jest ciężko chora. Przyczyną tej choroby jest nie tyle zmniejszanie się zasobów naturalnych i ich chciwe gromadzenie przez niewielu, ile raczej rozkład braterskiej więzi zarówno między ludźmi, jak i między narodami».

W orędziu na Wielki Post Benedykt XVI najwięcej uwagi poświęca jednemu aspektowi wzajemnej troski, który w jego przekonaniu popadł w zapomnienie, a mianowicie upomnieniu braterskiemu z myślą o zbawieniu wiecznym. W dzisiejszym Kościele istnieje wielka wrażliwość na materialne potrzeby bliźniego, „natomiast niemal całkowicie pomija się milczeniem duchową odpowiedzialność za braci” – czytamy w orędziu.

Papież podkreśla, że inaczej było w Kościołach pierwszych wieków i dojrzałych wspólnotach chrześcijańskich, gdzie dbano nie tylko o cielesne potrzeby brata, ale również o zdrowie jego duszy, pamiętając o jego przeznaczeniu. Sam Chrystus nakazywał upominać brata, który grzeszy, a Tradycja Kościoła zaliczyła „upominanie grzeszników” do dzieł miłosierdzia duchowego. Ocalenie tego aspektu miłości chrześcijańskiej jest dzisiaj bardzo ważne – apeluje Benedykt XVI i podkreśla: „Nie należy milczeć w obliczu zła. Mam tu na myśli postawę tych chrześcijan, którzy przez szacunek dla człowieka lub po prostu z wygodnictwa dostosowują się do powszechnie panującej mentalności, zamiast przestrzegać swych braci przed takimi sposobami myślenia i postępowania, które są sprzeczne z prawdą i nie prowadzą do dobra”.

Papież zauważa również, że w obojętności na duchowe dobro bliźniego przejawia się zanik perspektywy eschatologicznej. W takiej sytuacji całe życie sprowadza się do wymiaru jedynie ziemskiego, a wszelki wybór moralny zasługuje na uznanie w imię wolności jednostki.

Benedykt XVI przestrzega jednak, by napomnienie braterskie nie sprowadzało się do potępiania i oskarżania, lecz służyło sprowadzeniu bliźniego na dobrą drogę. Papież przypomina też, że św. Paweł, kiedy zachęcał chrześcijan do troski o błądzących, przestrzegał ich zarazem, by sami nie ulegli pokusie. Wszyscy bowiem jesteśmy słabi i niedoskonali. I nawet „prawy siedmiokroć upadnie” – przypomina Papież, cytując Księgę Przysłów. Konkludując Benedykt XVI stwierdza, że napomnienie braterskie ma szczególne znaczenie we współczesnym świecie zdominowanym przez indywidualizm. Żywa jest też dziś pokusa, by się nie angażować, tłumić Ducha, nie korzystać z talentów, które zostały nam dane dla naszego dobra i dobra bliźnich. Wielki Post tymczasem to dobra okazja, by z pomocą Słowa Bożego i sakramentów odnowić naszą wiarę. Kto nie czyni w niej postępów, ten się cofa – pisze Benedykt XVI w tegorocznym Orędziu na Wielki Post.

Papieskie orędzie zostało zaprezentowane w Watykanie przez kard. Roberta Saraha. Przewodniczący Papieskiej Rady Cor Unum skupił się niemal całkowicie na obowiązku braterskiego napomnienia. W jego przekonaniu postawa ta powinna również określać stosunek Kościoła do współczesnego świata. Nie możemy milczeć w obliczu niesprawiedliwości – podkreśla afrykański purpurat. Głównym zadaniem Kościoła jest dziś jednak przypominanie człowiekowi o istnieniu Boga i Jego woli – uważa kard. Sarah.

„Kościół podejmuje się w tym świecie roli proroka przede wszystkim po to, by wskazywać na brak Boga w naszym życiu. W tym tkwi prawdziwe źródło niesprawiedliwości. Bez Boga, który nas inspiruje i napomina, życie staje się walką o przetrwanie kosztem najsłabszych. Naszym podstawowym obowiązkiem względem świata jest zatem głoszenie mu, że Bóg istnieje i że nasza przyszłość zależy od uznania Jego panowania, któremu wszyscy podlegamy. Bez obecności Boga, naszego Ojca, który inspiruje nas do solidarności i dzielenia się z innymi, życie obumiera a braterstwo staje się próżną utopią” – powiedział przewodniczący Papieskiej Rady Cor Unum.

kb/ rv







All the contents on this site are copyrighted ©.