Po powołaniu
pierwszych uczniów, Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność. Głosi Ewangelię,
czyni znaki i cuda. Pierwszym Jego cudem zapisanym przez św. Marka jest uzdrowienie
opętanego. Przypadek czy raczej już na samym początku Ewangelista chce nam powiedzieć,
że głównym celem działalności Jezusa na ziemi nie jest „rozmnażanie chleba”, „przemienianie
wody w wino” czy „uciszanie żywiołów”, ale uciszanie nieczystych duchów, którym Chrystus
za każdym razem będzie surowo rozkazywał: „Milcz i wyjdź z niego” (Mk 1,25).
Żadnej prośby, żadnego dialogu ze złem, żadnej pertraktacji, tylko Milcz i wyjdź!
Duch
nieczysty w dzisiejszej Ewangelii zdaje sobie doskonale sprawę jaki jest główny cel
przyjścia Jezusa na ziemię: Jezusie Nazarejczyku, wiem, kim jesteś, przyszedłeś
aby nas zgubić – woła przez opętanego w synagodze (por. Mk 1,24).
Wielu chrześcijan, nawet duchownych, wydaje się tymczasem marginalizować obecność
złych duchów w świecie, zdaje się w nie nie wierzyć, traktując ewangeliczny przekaz
o opętaniach jako metaforę, wyraz mentalności epoki, łącząc, w najlepszym wypadku,
przejawy opętania z urojeniem i psychiczną chorobą.
Inni przeciwnie, mają za
złe Kościołowi, że za dużo dzisiaj o złych duchach i egzorcyzmach mówi. „Kiedyś tego
nie było” – słyszymy z ust wielu chrześcijan. To prawda: „Kiedyś tego nie było” –
mówią sami egzorcyści, bo nie było kiedyś powszechnego dostępu do internetu, gdzie
aż roi się od stron okultystycznych. Nie było tylu kanałów telewizyjnych zajmujących
się ezoteryzmem, nie było tylu gazet reklamujących nachalnie „usługi” wróżek, różdżkarzy
i bioenergoterapeutów. Kryzys religijny, zanik wiary w dzisiejszym świecie, narastający
cynizm moralny i odrzucenie pojęcia grzechu, są, niestety, doskonałą pożywką dla wszelkiego
rodzaju ezoteryzmu, okultyzmu i spirytyzmu – narzędzi złego ducha. Dość powiedzieć,
że w katolickiej kiedyś Francji, która szczyci się, że ponad 50 procent społeczeństwa
ma wyższe wykształcenie, jedna wróżka przypada na 80 osób, a jeden kapłan na 4 tysiące...
Problem
jest jednak poważniejszy: nie wystarczy wyłączyć telewizor, komputer, czy zrezygnować
z niektórych gazet, aby uchronić się wpływów złego ducha. Zwróćmy uwagę, że w dzisiejszej
Ewangelii ujawnia się on w synagodze (por. Mk 1, 23-24), a w Judasza wejdzie w czasie
ostatniej wieczerzy (por. J 14,27). To powinno nam dać do zrozumienia, że ma miejsc
wyjętych spod jego działania, miejsc, w których szatan zostawiłby nas w spokoju. Kościół,
świątynia, tylko go rozwścieczają. Tak jak rozwściecza go samo imię chrześcijan, które
od chrztu nosimy. Nie przypadkiem, nawet dzisiaj, w czasach pokoju, jak mówimy, jesteśmy
najbardziej prześladowaną religią na świecie. Ponad 250 milionów wyznawców Chrystusa
cierpi dzisiaj za wiarę: Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu megoimienia (Mt 10, 22). To imię otrzymujemy na chrzcie. W świadomości wielu ludzi
to tymczasem taki „niewinny” obrzęd, który jeśli dziecku nie pomoże, na pewno nie
zaszkodzi. Myślącym w ten sposób z pewnością „zaszkodzi”, bo od momentu chrztu stajemy
się obiektem zaciekłych napaści złego ducha, który nigdy nam nie daruje, że należymy
do Boga. Więc może lepiej nie chrzcić dzieci, skoro sakrament ten naraża nas na ataki
wroga?
A może lepiej w końcu zrozumieć, na czym polega nasze powołanie, nasza
godność i największe uprzywilejowanie, aby jako dzieci Boże, stanąć u boku Chrystusa
i razem z Nim walczyć z szatanem, księciem ciemności, kłamcą i zabójcą od początku
(por. J 8,44), aby z mocą, czyli przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie,
kazać złym duchom, gdziekolwiek się ujawniły, „wyjść i milczeć”.
* * *
Panie
Jezu, Ty przyszedłeś na świat, aby wszystkich nieprzyjaciół położyć
pod swoje stopy, uwolnij nas od złych skłonności, grzechów i
nałogów abyśmy mogli cieszyć się prawdziwą wolnością dzieci Bożych.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.